Beskid Niski – Lato 2010 roku…jesteśmy w Gładyszowie – wsi łemkowskiej w Beskidzie Niskim.
Miejscowość leży w samym sercu zachodniej części tego Beskidu Niskiego. Wybierzemy się dzisiaj na wędrówkę do Bartnego – wsi skansenu, wciąż żywego i kultywującego łemkowskie tradycje. Kolejny raz wyruszamy popołudniową porą, tak się znowu złożyło że przyjechaliśmy w góry w środku dnia. Pogoda jednak jest piękna a latem słońce świeci dłużej, mamy więc wystarczająco dużo czasu aby zwiedzić Bartne i wrócić do Gładyszowa przed zachodem słońca. Kierujemy się na wschód, ku nieistniejącej wsi Banica, mijając po drodze przysiółek Wirchne w którym stoi kilka starych, wciąż zamieszkałych chyż łemkowskich, czyli tradycyjnych drewnianych chat jakie dawniej budowała społeczność łemkowska w tych górach. Wsie w tej części Łemkowszczyzny, zachowały najwięcej tego typu domów, a oprócz wyżej wspomnianego przysiółka Gładyszowa, pamiętać trzeba o Nowicy, Przysłupiu, Bodakach, i przede wszystkim o Bartnym do którego się udajemy. Mijamy ostatnie zabudowania Wirchnego, idziemy drogą szutrową pośród łąk i pól aby po niecałej godzinie wejść na drogę leśną która pnie się w górę przez dwa kilometry. Jesteśmy w Banicy, dawnej nieistniejącej łemkowskie wsi. Obecnie znajduje się tu jeden dom, będący gospodarstwem agroturystycznym , czyli „Gościniec Banica”.
Wychodząc z lasu skręcamy w lewo. Podążamy w stronę węzła szlaków turystycznych. Węzeł daje nam możliwość wyboru: udać się szlakiem żółtym do centralnej części wsi przez Magurycz Mały ( 698 m n.p.m. ) lub niebieskim, który prowadzi do części górnej, pod same drzwi schroniska PTTK. Wybieramy drugi wariant.
Dwugodzinna wędrówka przez las zakończyła się wejściem na łąki należące do mieszkańców wsi Bartne. Roztacza się z tego miejsca doskonały widok na dolinę Bartnego – dolinę którą uważam za jedną z najpiękniejszych w Beskidzie Niskim. Sama wieś zachowała do dnia dzisiejszego klimat łemkowskiego życia jakie toczyło się w niemal każdym miejscu tych tajemniczych gór. Bartne jest jednym z niewielu miejsc w tych górach, gdzie kultywuje się tradycje przodków. Powróciło tu wielu Łemków wysiedlonych w roku 1947. Zachowały się tu liczne chyże, wspomniane prze ze mnie wcześniej. Warto zwiedzić tu również cerkiew greckokatolicka z 1824 roku pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana. Obecnie świątynia nie jest użytkowana przez wiernych. Znajduje się w niej filia Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Wieś posiada również drugą drewnianą świątynię: cerkiew prawosławną pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana. Użytkowana jest do dzisiaj a zbudowana została w 1929 r. We wsi znajdują się liczne kamienne krzyże – są to dzieła miejscowych kamieniarzy którzy zasłynęli w całym Beskidzie Niskim, a ich ślad do dzisiaj widać w wielu miejscowościach Łemkowszczyzny.
Udajemy się do „Bacówki” – małego jak na schronisko drewnianego budynku. Nie zastajemy w środku żadnych turystów…Beskid Niski wciąż dla wielu jest białą plamą na turystycznej mapie południowej Polski. Dostaliśmy jednak porządny obiad za całkiem nieduże pieniądze. Do Gładyszowa postanawiamy wracać tym samym szlakiem. Nadmienię tutaj że będąc ponownie w Banicy odszukaliśmy cmentarz wojenny, a także pozostałości dawnej kapliczki prawosławnej. Znajduje się tu również pomnik lotników, którzy zostali zestrzeleni przez Niemców podczas wojny. Był to samolot brytyjski o nazwie Halifax. Leciała w nim polska załoga z zaopatrzeniem, ku oblężonej i głodującej Warszawie.
Ostatni fragment z Banicy do Gładyszowa przemierzamy pod osłoną nocy. Cała wieś śpi już o tej porze. Nigdzie w pobliżu nie palą się światła, za drogowskaz więc służą nam gwiazdy licznie pojawiające się na niebie. Niesamowicie i tajemniczo wyglądają ciemne kontury gór po obu stronach drogi: z lewej strony w oddali majaczą Popowe Wierchy ( 684 m n.p.m ), po prawej zaś wznosi się Wierch Wirchne ( 635m n.p.m ), a w oddali Magura Małastowska ( 813 m n.p.m ). Prowadzi obok jej wierzchołka kręta droga przez przełęcz na której znajduje się wspaniale zachowany cmentarz wojenny. Droga łączy niewielkie miasto Gorlice z wsią graniczną o nazwie Konieczna. Można tą drogą udać się do sąsiedniej Słowacji. Mijamy ostatnie zabudowania, skręcamy do jednego z nich – to gospodarstwo agroturystyczne, właściciel zostawił nam wcześniej klucz do pokoi. Pora się położyć do snu, jutro czeka nas marsz do Wysowej, między innymi przez Regietów. Cisza i powietrze jakie panują w tych sennych wioskach to idealne warunki dla głębokiego i spokojnego snu, zasypiam dosłownie po przyłożeniu głowy do poduszki…genialne miejsce na odpoczynek.
Świt w Gładyszowie…dzień rozpoczął się zachęcająco dla dalszej wędrówki, przez zapomniane wsie i bezdroża Beskidu Niskiego. Pierwsza część trasy to wspomniany wcześniej fragment szosy Gorlice – Konieczna, maszerujemy kilka kilometrów po asfalcie. Po godzinie powitała nas tablica z napisem Zdynia – jest to wieś słynąca w ostatnich latach z tego że odbywa się tu festiwal „Łemkowska Watra”. We wsi warto zwiedzić cerkiew Opieki NMP z XVI w. cmentarz wojenny oraz liczne krzyże. My nie wchodzimy w głąb wsi, tuż za sklepem spożywczym skręcamy w prawo wchodząc na czerwony Główny Szlak Beskidzki. Zaprowadzi nas na szczyt góry, o nazwie Rotunda (771 m n.p.m. ). Początek tego fragmentu szlaku przedstawił się jako droga polna pośród łąk, pnąca się coraz wyżej, pod sam las. Roztaczają się z niej piękne widoki na dolinę Zdyni oraz odległej Koniecznej. Zagłębiamy się w głąb karpackiego lasu, puszczy która na nowo pokrywa ogromne połacie gór będących przed wojną miejscem ogromnych wypasów zwierząt. Powojenne wysiedlenia sprawiły niemal całkowity zanik gospodarki pasterskiej która była jedną z wizytówek narodu zamieszkującego ten odmienny od całego kraju region. Obecnie pasterstwo w tych górach ma charakter kulturowy i jest prowadzone przez górali z Podhala w okresie wiosenno – letnim. Bacówki znajdują się w Koniecznej oraz w Czarnem. Można zakupić tam oscypki oraz Żętycę.
Taki widok zastanie wędrowiec na szczycie Rotundy. Cmentarz wojenny zaprojektowany przez słowackiego architekta Duszana Jurkowica. Nekropolia ta przechodzi obecnie renowację. Jeszcze kilka lat temu była dla przypadkowego turysty przerażającą zagadką … gdy wynurzał się z lasu dostrzegał we mgle kikuty spróchniałych, drewnianych wież w otoczeniu „rozkładających” się krzyży. Wyglądało to jak przeklęte miejsce, mogące z powodzeniem znaleźć się w powieści fantasy opisującej złowrogie pustkowia nawiedzone przez duchy i upiory.
Dzisiaj to miejsce wygląda z goła inaczej, wieże oraz krzyże zostały odnowione a chaszcze nie zarastają już całej polany okolonej dookoła lasem.
Tablica ku pamięci o spoczywających.
Czerwony szlak doprowadził nas następnie do Regietowa Niżnego. Musimy opuścić go w tym miejscu aby wejść na szlak żółty, zmierzający na południe. Znaleźliśmy się na drodze szutrowej łączącej Regietów Niżny z niezamieszkałym obecnie, Regietowem Wyżnym.
Ta była łemkowska wieś jest dzisiaj potężnym pustkowiem. Dolina niegdyś licząca wielu mieszkańców zachowała tylko drewnianą dzwonnicę, oraz prawosławną czasownię Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja oraz przyległy do niej cmentarz prawosławny.
Czas w Regietowie płynie wolno. Dziesiątki lat po wojnie miejsce to doczekało się pamiątki po ludziach wysiedlonych stąd ze względów politycznych…pamiątki po ludziach którzy nigdy z polityką nie mieli nic wspólnego, a przez wieki stanowili żywą i barwną mozaikę gór południowo – wschodniej Polski.
Szlak wiodący przez rozległe połacie dawnej wsi doprowadził nas do Przełęczy Regietowskiej (646 m n.p.m. ). Znajduje się tutaj węzeł szlaków turystycznych: niebieski szlak wiedzie na szczyt Jaworzyny Konieczniańskiej ( 881 m n.p.m. ), zielonym dotrzemy do słowackiej wsi Regetówvka. Skręcamy w prawo, wciąż idąc żółtym szlakiem w kierunku Wysowej. Marsz przebiega tutaj wzdłuż granicy ze Słowacją. Praktycznie całe pasmo graniczne Beskidu Niskiego jest zalesione, punkty widokowe zdarzają się na całej długości bardzo rzadko. Ta część szlaku, może być zapamiętana jako monotonna wędrówka raz pod górę, raz w dół. Wybitnym wzniesieniem tutaj jest Obycz (788 m n.p.m. ), gdzie znajduje się kolejny węzeł szlaków turystycznych.
Niedługo po zejściu z Obycza odnajdujemy cmentarz wojenny z I Wojny Światowej. Podobnie jak na Rotundzie jest odnowiony i zadbany. Powoli mijają czasy gdy większość nekropolii wojskowych pozostawała ukryta głęboko w lasach Beskidu Niskiego. Działają obecnie różne grupy i stowarzyszenia zajmujące się renowacją wielu ważnych dla historii tych gór zabytków.
Jesteśmy na skrzyżowaniu dróg. Wybierając drogę w lewo, możemy dotrzeć na Przełęcz Wysowską ( 610 m n.p.m. ) i dalej na Słowację, lub podążać wzdłuż granicy ku górze Jawor (723 m n.p.m. ). Znajduje się tam sanktuarium maryjne – drewniana cerkiew pod wezwaniem Opieki Matki Bożej. Nasza droga jednak prowadzi na prawo. Niedaleko już stąd do uzdrowiska w Wysowej. Zanim jednak dojdziemy do celu miniemy byłą łemkowską wieś – Blechnarkę.
Najważniejszym zabytkiem Blechnarki jest Murowana cerkiew prawosławna p.w. śś Kosmy i Damiana. Stoi kilkanaście metrów od drogi, jest jedną z niewielu murowanych cerkwi w Beskidzie Niskim. Oczywiście również tutaj napotkać można krzyże przydrożne, jak również kilka starych chat. Blechnarka niemalże łączy się z Wysową. Docieramy do uzdrowiska późnym popołudniem. Tradycyjnie już zaglądamy do wnętrza „Gościnnej Chaty”, naszego ulubionego zajazdu w tej pięknej i spokojnej miejscowości.
Czynny odpoczynek w Beskidzie Niskim udał się znakomicie. Nic tak mnie nie wycisza jak obcowanie z przyrodą w górach które są mi najbliższe, a zarazem tak bardzo dzikie i szerzej nieznane.
Jeśli lubisz tematykę Beskidu Niskiego, spodobał Ci się wpis kliknij Tutaj – znajdziesz tam pod tekstem więcej artykułów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie
Przegladam od pewnego czasu pańskiego bloga który fascynuje mnie coraz bardzej, jest trochę inny, ujmujacy, intrygujacy. Mieszkam na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego czując że przynależę do jednego i drugiego pasma. Niezwykle miło mi czytać te piękne opowieści z regionu który znam od dziecka. mam prosbe, czy moze mi pan powiedzieć, gdzie było robione zdjęcie które zamieszczone jest na samym dole tego wpisu?
Miło poznać opinię ludzi regionu :), co do zdjęcia, jest to Regietów Wyżny , przedstawiony w tym artykule. Zdjęcie pokazuje, jak dziki i pusty jest Beskid Niski w którym wciąż trudno spotkać na wielu odcinkach jakichkolwiek turystów. Choć oczywiście są takowi, to naprawdę nie jest to kłopotliwe.
Pozdrawiam 🙂
Beskid Niski jest tak piękny, a zarazem dziki i tajemniczy, a ludzie, którzy go zamieszkują tak inni od tych, których spotykamy na co dzień, że chciałoby się pobyć z nimi na dłużej. Posłuchać opowieści łemkowskich, które mieszkają w ścianach chyż.
Pozdrawiamy.
Szkoda tylko ludzi którzy odchodzą i zabierają tajemnice, które przepadną na wieki. Wiele tajemnic skrywa w sobie Beskid Niski, w starych chyżach, zabytkowych cerkwiach, głębokich lasach i przede wszystkim w umysłach i sercach ludzi pamiętających tragiczne lata które odcisnęły tu swoje piętno. Myślę że któregoś dnia powrócicie w Beskid Niski i znajdziecie tu swoje własne wyjątkowe miejsce.
Pozdrawiam 🙂
Może to i dobrze, że Beskid taki pusty, dziki i niezagospodarowany, dla kogoś, kto szuka ciszy i spokoju; bo gdyby przewalały się tabuny ludzi, jak w innych górach, wszystko straciłoby swój urok; tak powracam z ulgą na nasze Pogórze, po jakimkolwiek wyjeździe, gdy tylko skręcimy z głównej drogi, od razu pustki na drodze; choć teraz przyuważyliśmy zwiększony ruch na drodze do Arłamowa, pewnie ze względu na nowootwarte sanktuarium luksusu i drożyzny, a naród ciekawy; pozdrawiam.
Witaj Mario
Nasze Pogórze Przemyskie ma wiele wspólnego z Beskidem Niskim, dlatego tak bardzo lubię te miejsca. Podobna historia, oraz ludzie zamieszkujący przed wojną te tereny – Łemkowie Bojkowie, Ukraińcy… Także góry Beskidu Niskiego niewiele wyższe od naszych wzgórz i pagórków. To tak w skrócie 🙂 Turysta ceniący spokój i ciszę, gdy doceni walory Beskidu Niskiego, z czasem powinien zawitać na Pogórze Przemyskie. Oczywiście w Arłamowie nie bardzo podoba mi się to nowo otwarte sanktuarium luksusu, jednak przyznać trzeba że na Podkarpaciu niewiele jest takich miejsc 🙂
Pozdrawiam serdecznie
W tych górach naprawdę można się zakochać. Zgadzam się z Marią. Dzięki temu, że Beskid Niski nie jest tak dobrze zagospodarowany, wciąż mam ochotę tam wracać i odkrywać nieznane miejsca. Szczególnie lubię uczucie, gdy spaceruję dolinami opuszczonych wsi. Wyobrażam sobie wtedy ludzi idących do cerkwi czy na pole. Ta przejmująca cisza, która się tam utrzymuje, jest niesamowita. To jakby przenieść się w czasie, w inny wymiar.
Paweł, z ust mi to wyjmujesz, dlatego tak bardzo fascynuje mnie Łemkowszczyzna, mimo że znam góry o wiele wyższe, nigdzie nie ma tego niesamowitego klimatu co tam.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Tomku dlaczego nie zrobił Pan zdjęcia tego pomnika tych polskich lotników którzy lecieli do Warszawy a startowali w Bari we Włoszech. Ja byłem tam 3 lata temu są tam zdjęcia i szczegółowy plan tego lotu ,Pozdrawiam jacek
Panie Jacku, mnóstwo moich starych zdjęć zaginęło bądź jest na starym dysku. Teraz już nie pamiętam, ale prawdopodobnie nie miałem zdjęcia pomnika pod ręką
Nietuzinkowe wpisy, dobra tematyka.
Witam
Dziękuję, choć wpis ten uważam za najsłabszy jaki pojawił się na blogu. Tak to oceniam z perspektywy czasu 🙂
Pozdrawiam serdecznie