Wspomnienia z Beskidu Niskiego cz. 1

Beskid Niski – Na pustkowiu i w dolinach śmierci. 

…Świat który odszedł w zapomnienie… Dla wielu Beskid to po prostu góry, nieważne czy to Szczyrk,  Żywiec czy Szczawnica,  gdzie wszędzie widać tłumy turystów, robiące pamiątkowe zdjęcia w komercyjnych miejscach. Natomiast Beskid Niski skoro jest niski, to pewnie nie warty większej uwagi bo jeśli padają takie słowa jak góry, od razu kojarzą się one z wysokością, więc po co tracić czas na chodzenie po pagórkach. Otóż nie ma w takim myśleniu (Przynajmniej co do Beskidu Niskiego) żadnej prawidłowości. To pasmo fascynuje mnie, ciągle intryguje i działa na moją wyobraźnię bardziej niż jakiekolwiek inne góry w Polsce. Proponuję tylko, trochę poznać historię tego miejsca. Stanie się wtedy celem corocznych wędrówek w czasie urlopu. Są to obecnie najdziksze góry w Polsce. Ogromne pasmo wcisnęło się między Beskid Sądecki a Bieszczady, które właśnie przez wielu uważane są za symbol dzikości i odosobnienia. Nie odbierając Bieszczadom należnej im czci, należy poznać Beskid Niski aby ocenić jak bardzo świat w cywilizowanym kraju może być  hermetyczny i z całą pewnością mistyczny. W porównaniu do innych pasm górskich, w Beskidzie Niskim jest niewiele szlaków turystycznych a te które istnieją, często są słabo czytelne. Zaludnienie jest tu bardzo niewielkie, szczególnie we wschodniej i środkowej części pasma. Najbardziej „zurbanizowanym” obszarem jest część zachodnia, szczególnie ziemie leżące na południowy zachód od Uścia Gorlickiego po Krynicę. Mało tego, jest to najbardziej wybitny  fragment tych gór z najwyższym szczytem,  Lackową  998 m. n.p.m. Są to tak zwane Góry Hańczowskie, otaczające między innymi Wysową, małe uzdrowisko gdzie swoisty mikroklimat miesza się z wszechobecnym spokojem i ciszą. Nie ma tu gwaru i hałasu dyskotek, oraz  turystów chcących się wyszaleć z dala od miasta.

Wysowa jest świetną bazą wypadową ze względu na największy węzeł szlaków turystycznych, których w innych miejscach jest naprawdę niewiele. Niedaleko także stąd na Słowację. Oprócz Wysowej, dobrym miejscem dla czynnego wypoczynku w tych stronach jest miejscowość Uście Gorlickie, które jest położone nad sztucznym jeziorem, Klimkówką. Wody jeziora są czyste, dookoła spokój i cisza ponieważ motorówki nie mają prawa bytu w tym miejscu.  Występują tu wspaniałe warunki do windsurfingu, szczególnie w lipcu i sierpniu gdy wieje silny wiatr od południowej strony gór.

Jak więc zacząć zwiedzać Beskid Niski, który leży na tak olbrzymim obszarze? Możliwości jest wiele a każda dobra. Najłatwiej góry te zacząć poznawać od strony zachodniej, ze względu na lepszą komunikację z krajem jak i gęściej zagospodarowany teren, co wiąże się z lepszą infrastrukturą turystyczną. Przede wszystkim oferta noclegowa jest tu bardziej rozbudowana.

Beskid Niski – propozycja dojazdu

Bramą Beskidu Niskiego, będzie więc miejscowość Ropa. Wjazd do tej miejscowości znajduje się po wschodniej stronie trasy, Gorlice – Nowy Sącz. Mijamy dalej kolejno Łosie i Klimkówkę, gdzie leży sztuczne jezioro o tej samej nazwie i wjeżdżamy do Uścia Gorlickiego, wioski o charakterze małego miasteczka. Jest to była łemkowska wieś. Znajduje się tu zabytkowa cerkiew greckokatolicka z XVIII wieku – drewniana z dachem krytym blachą. Kolejną wsią w tej części gór jest Hańczowa a następnie Wysowa. Na samym końcu, przy granicy ze Słowacją leży Blechnarka. Jest to najbardziej uczęszczana trasa turystyczna w Beskidzie Niskim pomijając szosę Dukla –Barwinek. W samej Wysowej szlaki turystyczne rozchodzą się w każdym kierunku. Oprócz wyżej wymienionych miejscowości, można w pobliżu odnaleźć (najlepiej pieszo) nieistniejące wsie które zakończyły swój żywot po sławetnej akcji „Wisła”, mającej na celu zaludnienie tych ziem osadnikami polskimi, kosztem narodu rusińskiego. Była to akcja polityczna a według historyków, pretekstem do jej ogłoszenia było zamordowanie gen. Karola Świerczewskiego przez ukraińskie sotnie UPA. Podobno jednak rozkaz rozpoczęcia akcji leżał podpisany już o wiele wcześniej. Ludność łemkowską wywieziono na zachodnie ziemie odzyskane i rozproszono w celu zasymilowania się z ludnością polską. Po roku 1956, w okresie tak zwanej odwilży politycznej, powroty Łemków w rodzinne strony stały się coraz częstsze. Dziś niektóre wsie mogą cieszyć się sporym przyrostem naturalnym społeczności łemkowskiej np. Bartne, Bodaki, Zdynia czy Nowica. Natomiast o pełnym odrodzeniu się kultury łemkowskiej nie może być mowy, chociaż działają różne stowarzyszenia oraz odbywają się imprezy o charakterze korzennym. Tak czy inaczej ogromna część tych ziem pozostaje bezludna i takie to miejsca znajdują się w okolicach przedstawionej trasy. Należy więc odwiedzić Bieliczną, Czertyżne, Ropki oraz Regietów Wyżny. Wycieczki najlepiej rozpocząć z Wysowej.

Oprócz dolin nieistniejących wsi, na opisywanym terenie sporą atrakcją jest zdobycie najwyższej góry Beskidu Niskiego, po polskiej stronie – Lackową 998 m. n.p.m. Nie jest to może góra wysoka, lecz forsowanie jej od zachodniej strony to istna ściana płaczu. Z innych kulminacji trzeba wymienić Ostry Wierch 938 m. n.p.m. i Białą Skałę 903 m. n.p.m. Wędrując dolinami górskimi, koniecznie trzeba zwiedzić drewniane cerkwie – symbol łemkowszczyzny, miejsce kultu dla prawosławnych bądź grekokatolików . Wiele z nich to prawdziwe perełki a najpiękniejsza z nich znajduje się w Kwiatoniu, wsi położonej 5 km od Uścia Gorlickiego. Pozostałe cerkwie znajdują się w Skwirtnem, Uściu Gorlickim, Hańczowej, Wysowej, Łosiu, Czarnej, Ropie  oraz Banicy. Cerkiew z Ropek została przeniesiona do skansenu w Sanoku. Ostało się tu również kilka cerkwi murowanych, co jest naprawdę rzadkością na Łemkowszczyznie. Można je zwiedzić w Blechnarce, Bielicznej, Izbach oraz w Klimkówce gdzie stoi nieudana replika dawnej cerkwi. Została ona zbudowana po tym gdy tą wcześniejsza wysadzono w powietrze w dawnej dolinie wsi Klimkówka w czasach gdy zbudowano sztuczna zaporę a dawną doliną popłynęły wody rzeki Ropy. Sam zbiornik jest dużą atrakcją w okolicy. W prawdzie turystów jest tu póki co niewielu ale właśnie na tym polega też urok tego miejsca, spokój, cisza, czysta woda, brak motorówek. Jedynie na brzegu od strony szosy wśród drzew i krzaków, ukryte stoją domki letniskowe nowobogackich z Krakowa lub Warszawy. Trzeba mieć tylko nadzieję że ludzie Ci nie zrobią z tego miejsca drugich Mazur. Póki co Beskid Niski odwiedzają turyści spokojni, jakoś to się naturalnie objawia i niech tak pozostanie jak najdłużej.

Tereny tu opisywane, posiadają sporą bazę noclegową i przeważnie są to oferty agroturystyczne. W samej Wysowej oprócz agroturystyki działają sanatoria takie jak Biawena czy Glinik. Ciekawą opcją jest też Chata łemkowska poszerzona ostatnio o hotel. Naprzeciwko stoi Dziurnówka, zajazd wraz z noclegiem a kilkadziesiąt metrów dalej restauracja Arkadia, również z ofertą noclegową. Kolejną atrakcją są wojenne cmentarze z czasów I wojny światowej. Można je spotkać między innymi za wsią Blechnarka, oraz na szczycie góry Rotunda (771 m n.p.m.). Projektował ten cmentarz słowacki architekt Duszan Jurkowicz. Dzięki inicjatywie sporego grona miłośników Beskidu Niskiego, przechodzi obecnie renowację. Mnóstwo tu też pomniejszych cmentarzy, kaplic oraz krzyży przydrożnych. Główną rzeką jest Ropa do której wpadają okoliczne strumienie. Nad Wysową na górze Jawor stoi kaplica, miejsce kultu religijnego i pielgrzymek. Droga stamtąd prowadzi na Słowację bądz Lackową. Można też szlakiem granicznym pomaszerować na lewo w stronę Regetowa i dalej, dalej, dalej…

Beskid Niski – moje wspomnienia

Dolina nieistniejącej wsi. Pozostała tylko czasownia i stary cmentarz który pamięta czasy gdy żyło tu niemal 1000 Łemków. Niesamowite że kilka dni wystarczyło żeby to miejsce do dzisiaj pozostało „pustynią”. Można jedynie wśród wysokiej trawy i zarośli doszukać się podmurówek, spróbować odnaleźć miejsce cerkiewne i inne pamiątki kultury rusińskiej. Cisza w tym miejscu jest tak głęboka że aż boli. To jedno z miejsc gdzie ciężko spotkać turystę na szlaku co w polskich górach jest niespotykane. Można tu zobaczyć konie rasy huculskiej, pasące się swobodnie na olbrzymich połaciach łąk, w dolinie wsi która kiedyś nazywała się Regietów Wyżny. Stąd już niedaleko na górę Rotundę gdzie znajduje się cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej. Jest tu również studencka baza namiotowa SKPB Warszawa, działająca w miesiącach letnich. Droga doliną prowadzi do Regietowa Niżnego który cudem przetrwał do dziś, jednak nie ma w nim nic co przypominało by dawną wieś. Łemkowie tu nie powrócili, cerkiew się nie ostała, stoi za to jedynie parę chat które kiedyś mogły być łemkowskimi chyżami. Zbudowano tutaj filię stadniny koni huculskich, główny oddział mieści się w niedalekim Gładyszowie. Sam Regietów to osada bardzo biedna, zawieszona niemalże w próżni. Czujesz się tu tak jakbyś nie nadążał za upływającym czasem i tak już pewnie pozostanie.

Rotunda. Cmentarz wojenny, można tu odpocząć w zadumie. Nekropolia ma szanse na przetrwanie. Jeszcze do niedawna w miejscu nowych wież, straszyły niszczejące kikuty.

Kolejna senna wioska. Nazywa się Skwirtne. Niewątpliwą atrakcją tej małej osady jest niewielka cerkiew. Ostatnio położyli tu nowy asfalt, lecz aut jeździ wciąż naprawdę niewiele. Przedstawiony na zdjęciach odcinek trasy wiedzie z Przełęczy Regietowskiej do drogi Uście Gorlickie – Gładyszów – Konieczna. Takich wiosek jak ta w Beskidzie Niskim nie brakuje, każda niby taka sama ale każda też zachwyca i zastanawia inaczej a wspomniany wcześniej Regietów Wyżny, należy do tych najbardziej odosobnionych i niesamowitych. Nie znając historii tych ziem i tak masz wrażenie że coś tu się wydarzyło.

Konie huculskie mają tu swój świat. Niestety ludziom nie dane było z tego raju korzystać dłużej. Te zwierzęta są jedyną żywą pamiątką z tamtych dni, gdy łemkowski naród cieszył się tu wolnością, w surowym świecie związanym zawsze z górami i pasterstwem.

Droga szutrowa wiedzie z klimatycznej spokojnej Wysowej do miejsc gdzie nie dociera żadna asfaltowa szosa. Miejsce jakby zamknięte z każdej strony, na olbrzymiej przestrzeni, gdzie las jest granicą wokoło. Na tym ogromnym pustkowiu stoi w rozproszeniu pięć domów. Ludzie którzy tu mieszkają są skazani niemal na samotność, masz wrażenie jakbyś wszedł tu z zewnątrz. O dziwo w samym środku tej odgrodzonej enklawy stoi bardzo czytelny drogowskaz z węzłem szlaków w każdą stronę. Enklawa nosi nazwę Ropki i jest dawną wsią łemkowską. Wojny światowe ominęły to miejsce, chyba za sprawą właśnie tego trudnego dostępu tutaj. W czasie Operacji Gorlickiej front przeszedł od tej doliny kilka kilometrów na wschód. Czego jednak nie zniszczyła wojna, załatwiła akcja „Wisła”. Z dawnej wsi ostała się jedna chyża, cztery pozostałe domy to dzieło współczesnych, dwa z nich pełnią rolę schroniska, nazywają się „Biały dom” i „Swystowy Sad”. Kierunek trasa obiera na zachód później stopniowo skręcając na północ. Tu już naprawdę nie ma nic oprócz drogi do miejsca, które podobnie jak Ropki było kiedyś wsią. Miejsce to nazywało się Czertyżne, dziś jedynie można doszukać się kilku krzyży – ostatnich pamiątek po tym miejscu. Była to malutka osada pomiędzy Ropkami a Banicą. Sama dolina bardzo ładna lecz jeśli ktoś nie zna drogi, to nie wejdzie tutaj, bowiem szlak omija to miejsce. Trasa jest bardzo malownicza, a dzika przyroda zdobyła władzę nad tym miejscem co oznacza że nawet ci nieliczni turyści odwiedzający Beskid Niski nie znają tego miejsca. Także tu było by pewnie inaczej gdyby nie akcja „Wisła” która pogrzebała to miejsce. Dolina zarasta coraz bardziej lasem, w przyszłości prawdopodobnie puszcza skryje wszystkie tajemnice których nie odkryje już nikt.

Cicha, tajemnicza dolina Czertyżnego. Bezlitosny las pochłonie wszystko i pamięć po tym miejscu zniknie nawet z mapy.

Ścieżka przez dawną wieś, w oddali położone są Ropki.  Od tego wyludnionego miejsca do Wysowej jest dziesięć kilometrów drogą polną

Tym razem droga prowadzi na południe. Miejsce to znajduje się między pasmem granicznym które widać na zdjęciu a starą wsią łemkowską o nazwie Blechnarka. Samych Łemków również tutaj już nie ma. Tragedia tego narodu nie opuściła żadnego z tych miejsc. W obecnych czasach idąc tym szlakiem, widzimy oprócz starych domostw wszechobecne krzyże kamienne, dzieło kamieniarzy łemkowskich z Bartnego a także cmentarze wojenne z czasów gdy front Operacji Gorlickiej zalał dosłownie krwią tę nieszczęsną ziemię. Błądząc po lasach Beskidu Niskiego, można natrafić na małe nekropolie żołnierskie gdzie leżą we wspólnych mogiłach wojownicy znienawidzonych armii. Tutaj droga szutrowa poprowadzi do jednego z takich ponurych miejsc.

W leśnych ostępach kryją się kamienne kurhany i cmentarze wojenne. Współcześni nie wiedzą często że ziemia ta doświadczyła jednej z najkrwawszych bitew I wojny światowej. Umierali tu Rosjanie, Austriacy, Łemkowie i Słowacy… te ponure obrazy towarzyszą turystom na całej Łemkowszczyźnie a demony wojny odejdą dopiero gdy człowiek ponownie rozpocznie tu walkę, tym razem jednak z samą przyrodą która intensywnie wkracza na polany i zdziczałe sady pozostałe po wysiedleniu Łemków.

Z drogi na Ostry Wierch widać sanatoria w Wysowej, małej cywilizacji wsadzonej jakby w to pustkowie. Ciężko obecnie o punkt widokowy, gdzie jeszcze przed wojną były tu łąki pasterskie. Las pomału odbudowuje się sam bo nie ma tu już człowieka.

Lackowa. Widok z granicy Polsko Słowackiej. Na lewo w dół leży kraj naszych sąsiadów, szlak wiedzie jednak prosto na szczyt i dalej na przełęcz, skąd na prawo odnaleźć można dawne wsie łemkowskie – Izby oraz Banicę a także niezamieszkałą Bieliczną w której jedynym potwierdzeniem że żyli tu ludzie jest mała murowana cerkiew o dziwo otwarta i przez nikogo nie pilnowana. Stamtąd można się udać leśnym nieoznakowanym traktem do Ropek lub bezdrożem jeśli ktoś posiada orientację na Przełęcz Pułaskiego (743 m n.p.m.) i stamtąd na lewo na Ostry Wierch i dalej na Wysową lub na prawo z powrotem na Lackową. Stojąc u podnóża Lackowej, można podziwiać panoramę zachodnich krańców Beskidu Niskiego.

W oddali na horyzoncie widać Beskid Sądecki. Na lewo za wzgórzem, położony jest Tylicz a następnie Krynica, słynne uzdrowisko i miejsce które rozdziela obydwa beskidzkie pasma. Zanim jednak ukaże się ten znany kurort, trzeba minąć między innymi Izby oraz Mochnaczkę Wyżną. Na prawo zaś znajduje się wyludniona Bieliczna do której prowadzi ukryta wśród gór droga.

Właśnie tam, gdzieś za zakrętem leży Bieliczna. Od zamieszkałych Izb prowadzi do tego miejsca polna, błotnista droga. Z obecnych ludzi mieszkających w Izbach, nikt nie pamięta tego co stało się z nieodległą Bieliczną. Obecnie jest to polana która służy jako pastwisko.  Jedynie cerkiew czasem odwiedzają turyści bądź potomkowie ludzi którzy zostali stąd wypędzeni. Podobno raz do roku w cerkwi odprawiana jest msza, tylko kto tutaj przyjeżdża z tak daleka? Może jednak dawni mieszkańcy jeśli w ogóle jeszcze żyją. Raz jeszcze więc mają okazję zobaczyć miejsca które zabrano im po wojnie. Takie powroty na pewno są ogromnym przeżyciem emocjonalnym dla ludzi którzy całe swoje życie byli związani z górami a przyszło im teraz żyć w rozproszeniu gdzieś bardzo daleko.

Fenomenem jest cerkiew w miejscu gdzie wszystko zostało zniszczone. Wydaje się ze ona tu przetrwa, w czasach które nigdy nie były tak łaskawe jak teraz.

Liczne cerkwie występujące w Beskidzie Niskim są spuścizną po narodzie który żył tu długie wieki i został potraktowany w sposób niegodny, przez państwo pod którego opieką tyle lat się znajdował.

Na koniec kilka fotografii które przybliżą wizytówkę łemkowszczyzny.

Najpiękniejsza cerkiew Beskidu Niskiego znajduje się w Kwiatoniu. Jest wzorcowym przykładem cerkwi typu północno zachodniego. Świątynia ta jest obiektem zabytkowym a wartość jej doceniła  organizacja UNESCO. Tak czy inaczej warte uwagi są wszystkie cerkwie na ziemiach Beskidu Niskiego a jest ich sporo, nie jedna też spłonęła bądź została rozebrana i ograbiona z bezcennych ikon…

Cerkiew w Hańczowej, kolejny modelowy przykład łemkowskiej świątyni

Kolejną opowieść o Beskidzie Niskim przedstawię już wkrótce. Tym razem miejscem wędrówki będzie pustkowie znajdujące się na wschód od opisywanego tutaj terenu. Będzie to podróż po świecie zapomnianym przez coś co nazywa się szczęście…

Tekst i zdjęcia: T. Gołkowski

Jeśli wpis zainteresował Cię, lubisz tematykę Beskidu Niskiego kliknij Tutaj – znajdziesz tam pod tekstem linki do pozostałych relacji dotyczących Beskidu Niskiego. Zapraszam serdecznie

Share Button

7 komentarzy do “Wspomnienia z Beskidu Niskiego cz. 1

    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Wiele drewnianych świątyń przekształciło się w kościół rzymsko – katolicki i ta w Kwiatoniu do nich należy. Wnętrze oczywiście piękne, choć mam swoich faworytów. Małą wzmiankę o cerkwi w Kwiatoniu zamieściłem w relacji pt. ” Beskid Niski – Zimowa wyprawa ”
      Pozdrawiam Panie Jacku

      Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Wszedłem ostatniej zimy do cerkwi, miałem szczęście gdyż pierwszy raz zastałem ją otwartą a przechodziłem obok niej wielokrotnie wcześniej. Ludzie robili porządki, strzeliłem kilka fotek.
      Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz

Skomentuj jacek przewodnik świętokrzyski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.