Beskid Sądecki i Gorce – życie na wysokościach

Piękno Beskidu Sądeckiego oraz Gorców jest niepodważalne. Dwa pasma górskie, położone w Karpatach Zachodnich, sąsiadujące ze sobą i zarazem oddzielone od siebie doliną dzikiego Dunajca od lat fascynowały mnie i przyciągały swą magią. W Beskidzie Sądeckim bywałem w przeszłości częściej niż w jakichkolwiek innych grupach górskich, które od dawna przedstawiam na blogu a mimo to, jakby ich mniej w mych relacjach i wspomnieniach. Taki stan rzeczy objawił się tym iż w przeszłości chodząc po górach, niestety nieczęsto je dokumentowałem. Ogromna część wędrówek sprzed lat nie została zarejestrowana w mym prywatnym archiwum czego bardzo żałuję, gdyż oba pasma na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wciąż zmieniają się. Odchodzą w przeszłość przede wszystkim stare domy, szałasy oraz szutrowe drogi leśne łączące wysoko tuż powyżej ściany lasu liczne przysiółki rozlokowane na grzbietach, bądź ukryte na polanach śródleśnych. Drogi te w dużej mierze dziś wyasfaltowano. Gorce tym samym tracą swój urok, ale na szczęście nie wszędzie. Wciąż możemy wejść w miejsce położone poza szlakiem, i cieszyć się samotnością w tle pięknego krajobrazu.

Wielce widokowe polany w obydwu pasmach, niestety skazane są na wtórne zalesienie. Nie ma już pasterstwa na uroczych halach słynących z najpiękniejszych widoków na najwyższe w całych Karpatach Tatry. Mimo to, szałasy myślę że w dużej mierze mają szansę przetrwać, gdyż często ludzie starsi zaczynają rozumieć sens pozostawienia ich dla udokumentowania historii ludowej tych gór. Życie na wysokościach wciąż toczy się, ludzie stawiają nowe domy, nie współgrające wprawdzie stylem z otoczeniem, jednak o taki prąd nie zdążył tu nikt zadbać. Każdy chciałby być nowoczesny i żyć w możliwie komfortowych warunkach. Grzbiety okolic Obidzy, osiedle nad Kokuszką, przysiółek Jaszcze, czy też osada w okolicach Plebańskiego Wierchu, to tylko niektóre miejsca w obu pasmach beskidzkich, które pragnę przedstawić. Jest ich znacznie więcej, oscylują wokół granicy tysiąca m n.p.m. posiadają cienkie nitki zazwyczaj już asfaltowych dróżek, ale nie tylko … Nigdy nie zapomnę widoku rodziny wysiadającej z busa na końcu wsi Kokuszka i z tobołkami maszerującej w stronę lasu. Podążałem akurat również w tamtym kierunku – osada ukazała się na polanie rozchylającej się nagle po około dwóch kilometrach marszu drogą leśną. Jak żyć tak daleko, jak radzić sobie w zimie i wczesną wiosną, z dala od sklepów, szpitala, szkół i przedszkoli w XXI wieku? To fascynujące, zadziwiające i zmuszające nas do nabycia respektu dla tego świata i ludzi potrafiących radzić sobie w warunkach, w których zwykły mieszczuch oszalałby raczej z tęsknoty za światem komfortowym. Tutaj wszystko jest inne – przytoczę więc krótką wypowiedź pewnego mieszkańca osiedla nad Brzyną : życie ciężkie, ale bliżej Boga … Ludzie surowi, pracujący w lesie – pamiętam spotkanie powyżej Woli Kroguleckiej. Idąc tam przez las natknąłem się na ludzi ciężko pracujących, byli źli że mieszczuch wędruje przez terytorium na którym robota wrze, a wyżej również była osada, podobnie też nad wsią Kamienica, w przysiółku ukrytym w rejonie Plebańskiego wierchu. Dziś biegnie tam szlak, ale kiedyś pamiętam, było mnóstwo starych drewnianych domów. Gdy wróciłem po latach, nie miałem porównania – obraz z przeszłości był zamazany, wydawało mi się jednak że wyglądało to nieco inaczej, powstały chyba nowe domy a miejsce zmieniło nieco charakter. Niesamowita jest tu droga na szczyt – kręta, wąska, stroma i ostra. Obawiać się można spotkania z autem zjeżdżającym z góry. Wokół piękne polany z widokiem na Beskid Sądecki.

Magicznym w najwyższym stopniu miejscem w Beskidzie Sądeckim, jest Przełęczy Przysłop wraz z kapliczką położoną tuż poniżej fragmentu przebiegającego przez przełęcz, czerwonego, Głównego Szlaku Beskidzkiego na odcinku KrościenkoPrzehyba. Na przełęczy mieszkają ludzie, w miejscu odkrytym i bardzo widokowym, szczególnie na stronę południową – tam widać między innymi charakterystyczną Wysoką, najwyższy szczyt Pienin. Nie prowadzą tu drogi asfaltowe, jedynie leśne ścieżki oznakowane różnymi kolorami szlaków turystycznych, oraz gruntowa droga, która jest jedyną możliwą dla samochodów.

Przełęcz Przysłop to miejsce wyjątkowe. Mimo że znajdują się tu domy jedynie współczesne, to życie jednak wydaje się toczyć dawnym rytmem.

Błądziłem tu przez przepiękne lasy bukowe, pośród których pojawiały się sporadycznie niewielkie polany z widokiem na gorczański Lubań. Warto czasem opuścić szlak i z mapą w ręku powędrować dziką ścieżką przez las. Można odkryć cudowne miejsca.

Burza na Przełęczy Przysłop. Grzbiet jest tu wąski o opadających, odkrytych stokach z obu stron. Warunki pogodowe bywają w górach ciężkie, domy są rozproszone, a jednak ludzie radzą sobie z naturą.

Tak wygląda droga zjazdowa z Przełęczy Przysłop do Obidzy. Widywałem w Karpatach na Ukrainie takie miejsca, gdzie wsie w okresie zimowym były odcięte od świata, prowadziły tylko gruntowe drogi wysoko do osiedli śródgórskich i wiosek. Również i tutaj w Beskidzie Sądeckim, nie tak odosobnionym i tajemniczym niż niejedno pasmo Karpat Wschodnich, zdarzają się miejsca do których ciężko człowiekowi, dotrzeć, następnie mieszkać i funkcjonować.

Jedno z najbardziej urokliwych miejsc w obszarach beskidzkiej wsi Obidza. Wodospad Wielki jest przepiękny, choć niełatwy do odnalezienia. Położony na Majdańskim Potoku, ukryty jednocześnie w jarze kilkanaście metrów od wąskiej drogi asfaltowej. Jeśli nie podpieramy się mapą, warto zapytać miejscowych, krzątających się wokół luźno stojących obejść.

Wąska droga asfaltowa wije się powyżej lasu biegnąc od doliny Dunajca i wsi Brzyna na jej podszczytowe przysiółki. Tutaj na wysokości nieco ponad 700 m n.p.m. , rozrzuconych w każdym kierunku świata gospodarstw jest bez liku. Towarzyszą im klimatyczne widoki nie tylko na grzbiety Beskidu Sądeckiego, ale również na Gorce z Lubaniem w roli głównej.

Osiedle Jaworzynka nad Brzyną. Jedno ze starszych elementów kulturowych zachowanych na grzbietach Beskidu Sądeckiego. Wystarczy zejść nieco ze szlaku, by móc podziwiać to, czego brak na kolorowych prospektach.

Ogromne przestrzenie zielonych wzgórz – na skraju wschodnich Gorców, zdawać by się mogło że nie ma tu nic …  Zwykła polana z widokiem na Beskid Sądecki. W dole między pasmami płynie Dunajec oddzielający obydwie grupy górskie, a tutaj? Nieopodal zielonej polany rozwidlenie dróżek – ścieżki służą miejscowym, jednak niektórymi wiedzie również szlak. Tutaj w rejonie Plebańskiego Wierchu, wysoko, ponad wsią Kamienica rozłożyła się osada, odcięta niemalże od świata. Jakkolwiek teraz w lecie podjazd autem wygląda dość nerwowo dla nieoswojonego z górami kierowcy, tak zimą trudno wyobrazić sobie jazdę po zszarganej przez niepogodę, wąskiej dróżce o charakterze serpentyny, szczególnie stromej w swych najwyższych partiach. Byłem tu dwa razy w życiu.Po raz pierwszy 18 lat temu, gdy przemierzaliśmy po raz pierwszy gorczańskie ścieżki, oraz stosunkowo niedawno, uruchamiając w sobie sentymentalne odruchy.

Zdjęcie, jak obrazek malowany. Dróżka prowadzi od wsi Ochotnica Górna przez jej przysiółek Jaszcze Duże w głąb gór, aż niemal po gorczańskie hale, gdzie tuż pod nimi, istnieją osiedla ludzkie a nieco wyżej stare szałasy opisywane w niesamowitej i niedawno wydanej książce Wojciecha ŚliwińskiegoSzałasy w Gorcach czyli krajobrazy utracone„. Pan Wojciech swego czasu, na blogu Karpacki las był autorem wpisu o szałasach gorczańskich. Jak się później okazało, wpis był tylko fragmentem potężnej i fascynującej pracy o gorczańskich, drewnianych pamiątkach. Książka ta jest dla mnie jedną z najcenniejszych pozycji z kilku powodów (przy okazji dziękuję autorowi za prezent), ale najważniejszym jest fakt iż gorczańskie szałasy istnieją, czasem nawet odnawiane przez starszych mieszkańców jako dziedzictwo o ogromnym znaczeniu historycznym i kulturowym. Owszem wiele pewnie przepadło, inne narażone są na zagładę, ale dziś przekazuję fotografie tych zachowanych w bardzo dobrym stanie ze względu na należyte podejście człowieka żyjącego ” na  Jaszczach”, właściciela zagrody na gorczańskiej hali, opiekuna owych szałasów na podszczytowej hali. Opowiada : szkoda mi było, przecież to jak zabytek, w dodatku rodzinny więc odnowiłem …

Utrzymane dzięki konserwacji własnej szałasy gorczańskie nad przysiółkiem Jaszcze Małe, poniżej Przysłopu. Warto zatrzymać się w magicznym uroczysku i odpocząć patrząc w dal, na Tatry. Okolica również zachęca do wędrówki. Ponad nami znajdują się widokowe polany grzbietowe, na kulminacjach trzech Przysłopów, oraz Jaworzyny Kamienieckiej. Nieopodal biegnie również ścieżka edukacyjna w stronę przełęczy Pańska Przehybka. Po drodze miejsce katastrofy amerykańskiego bombowca B- 24 Liberator.

Tam gdzie na wysokościach żyją ludzie, odnajdziemy liczne ślady wiary stworzone przez rękę surowego człowieka gór, także leśne obeliski, pomniki, upamiętnienia. Wysoko w górach nie zanikła pamięć o żołnierzach, papieżu Polaku, czy też mieszkańcach zabitych od pioruna, lub powalonych przez drzewo.

Ciekawą pamiątką jest obelisk poświęcony starej szkole oraz jej ruiny. Opisana została w książce Marii Kownackiej ” Szkoła nad Obłokami „. Postawiono tu obelisk upamiętniający to miejsce. Szkoła istniała w latach 1938 – 61 z przerwą wojenną. Posiadała 4 klasy i kształciła niewiele ponad 15 uczniów. Nauczyciel był tylko jeden i spełniał dodatkowo rolę informatora dla miejscowej ludności, której czytał gazety i udostępniał jedyne w okolicy radio. W szkole mieściła się również wypożyczalnia książek. Nauczyciel dźwigał je na plecach z miejskiej biblioteki. Obecnie zachowały się jedynie podmurówki dawnej placówki – zarośnięte przez krzaki i paprocie. Szkołę z czasem przeniesiono pod niżej położony Kordowiec, obecnie mieści się tam prywatne schronisko ” Chata na Kordowcu” Wprawdzie pisałem o tym w starszych artykułach ale i teraz krótka wzmianka pasuje tu znakomicie.

Również pozostałości dawnych szałasów znajdziemy w Beskidzie Sądeckim jak i w Gorcach, także wysoko położone, stare, drewniane schroniska w których toczy się życie po dziś dzień.

Najwyżej położone schronisko w Beskidzie Sądeckim znajduje się na Przehybie. Charakteryzuje się wysoką liczbą pomieszczeń mieszkalnych, oraz doskonałą lokalizacją, zapewniającą zapierający dech w piesiach widok na Tatry. Powstało po długich perturbacjach związanych z zakupem działki w 1937 r. Podczas II wojny światowej służyło partyzantom, budynek jednak został spalony przez  Niemców w 1944 r. We wczesnych latach powojennych działał tu schron, następnie duże schronisko które uległo spaleniu w roku 1991. Przez kolejne 7 lat trwała odbudowa. Obecnie można cieszyć się nieco mniejszym lecz wciąż obszernym miejscem noclegowym zwanym Jaśkówka.

Mniej znana polana między Łazami Brzyńskimi a Będzikówką z niesamowitym widokiem na gorczański Lubań oraz przysiółek Obidzy – Nową Wieś. To właśnie tam za górą na pierwszym planie zdjęcia, znajduje się Majdański Potok na którym ukryta w jarze, zadziwia nas spadająca kaskada którą przedstawiłem wcześniej. Poniżej na prawo, znajduje się pośród gór i lasów mały przysiółek Sopatowiec,  do którego prowadzi droga gruntowa z Łazów Brzyńskich, oraz z Gabonia.

Również tuż pod Będzikówką można odnaleźć pozostałości starych szałasów, którym nie dane było przetrwać. Znajdują się w okolicy również rozbite ze starości, niezamieszkałe od lat drewniane chaty, które pewnie w najbliższej przyszłości odejdą w zapomnienie.

Osada między Gaboniem, Łazami Brzyńskimi a Będzikówką. Przechodziłem tędy trzykrotnie na przestrzeni niemal dwudziestu lat i właściwie nic się nie zmieniło.

Obelisk upamiętniający poległych partyzantów walczących w obronie ziemi sądeckiej. Stoi na Przełęczy Przysłop, w centralnym jej punkcie przy zbiegu ścieżek prowadzących w każdą stronę świata, w oparciu o różnorakie szlaki turystyczne, zarówno piesze jak i rowerowe.

Poidło. Takie urządzenia służyły wypasanym zwierzętom. Zdjęcie zrobione w rejonie Kordowca podczas marszu w stronę Radziejowej.

Jeden z najpiękniejszych momentów na szlakach Beskidu Sądeckiego. W paśmie granicznym będącym północnym krańcem Gór Lubowelskich zachwycać możemy się nieczęstymi wprawdzie, lecz epickimi wprost widokami w stronę Pienin. Tu udało mi się uchwycić stary szałas na beskidzkiej polanie, dla którego tłem stały się słynne Trzy Korony. Nieco wcześniej, między Świnim Groniem a Magórami ( tutaj ó nietypowo), istnieje odosobniony punkt noclegowy o nazwie „Chatka na Magórach”. Dwie dekady temu spożywałem tam śniadanie, podczas 10 dniowego rajdu namiotowego w obszarach praktycznie całego Beskidu Sądeckiego, i z tamtego okresu pochodzi właśnie powyższe zdjęcie.

Żałuję że nie jestem w stanie przedstawić więcej. Artykuł urósłby do rozmiarów ocierających się o mini przewodnik, dodatkowo nie zarchiwizowałem sporej części starych wspomnień, niektóre również nie nadają się do publikacji. Ostatecznie jednak mogę stwierdzić że jest to ledwie malutka cząstka tego, co chciałbym pokazać. Podobnych miejsc, świadczących o życiu na wysokościach, w pasmach, które znajdują się w tytule jest wiele, wiele więcej. Wystarczy czasem zejść ze szlaku, lub podejść boczną dróżką od centrum wsi, wspiąć się powyżej lasu na jakąkolwiek łąkę i albo przeżywać na miejscu uroki życia górskiego, albo podziwiać krajobraz kulturowy widoczny na kolejnej polanie. Życzę czytelnikom kreatywności, chęci pracy w terenie z mapą i przewodnikiem, odszukiwania na niej terenów z zaznaczonymi ośrodkami życia na wysokościach. Jest to niesamowite przeżycie, ciekawsze z pewnością od upamiętnienia własnej wizyty na szczycie znanej beskidzkiej góry z kolejką linową w tle, lub też inną komercyjną atrakcją.

Tekst i zdjęcia Tomasz Gołkowski

Znajdziecie mnie również na Tomasz – Echo Karpat oraz facebookowej grupie Echo Karpat stworzonej dla użytkowników bloga, chętnych do dzielenia się swoimi wspomnieniami w postaci zdjęć przedstawiających Karpaty. Zachęcam do odwiedzin

Pozdrawiam Tomasz

Share Button

22 komentarze do “Beskid Sądecki i Gorce – życie na wysokościach

  1. Andy500

    Witam Tomaszu – z miłą chęcią sięgnąłem dziś po Twój blog, opisujący Beskid Sądecki i Gorce. Są to tereny miłe memu sercu (w Gorcach byłem I raz na rajdzie w roku 1967), choć dawno nie odwiedzane ( w Sądeckim w r. 2012 a Gorce chciałem odwiedzić w ’15 ale choroba w trakcie wędrówki uniemożliwiła mi to).
    Bardzo ładnie opisujesz i Sądecki i Gorce, nawet wyciągnąłem mapy z tego terenu, chociaż miałbym zastrzeżenie, że w lużny sposób przeskakujesz z Gorców do Sądeckiego (czego przykładem może być Przełęcz Przysłop). Będąc kiedyś na wędrówce w Gorcach, w latach 80-tych ub.stulecia, wędrowałem zielonym szlakiem zapomnianych szałasów (ze Szczawy na Turbacz) i nawet zastanawiałem się nad możliwością noclegu tamże.
    Tomku – nie powiedziałeś, co sądzisz o projekcie „Enklawa aktywnego wypoczynku w sercu Gorców” ? – nic nie ma na ten temat a przecież musiałeś się z tym zetknąć, bo przecież istnieje on już od dwóch lat… Te szerokie drogi (niby dla rowerzystów a bardziej dla qadowców i innych 4 x 4), te cztery wieże (Gorc, Magurki – one graniczą z GPN !), i jeszce na Lubaniu i Koziarzu – przecież to wszystko woła o pomstę do nieba !

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam Andrzeju
      Cieszy mnie że dostrzegasz niedociągnięcia, oznacza to dla mnie że ktoś w ogóle to czyta, a nie tylko spamuje (jaka ładna górka, jaki ładny potoczek). Przyjrzę się, nieraz się zdarzało że poprawiałem robotę, bo coś jednak mogło być lepiej zrobione. Tutaj może dlatego tak luźno przeskakuję, gdyż oba pasma objąłem w temacie jakby w całość, mniej więcej te same elementy chciałem przedstawić, które mają łączyć tematycznie obie grupy górskie. Co do projektu przypomnianego przez Ciebie, to właśnie ów artykuł jest odpowiedzią na to co dzieje się w Gorcach a to co się dzieje nie podoba mnie się. Celem artykułu jest pokazanie, że góry mogą być piękniejsze bez tych wszystkich wątpliwych ozdobników jak np. wieża widokowa na Lubaniu. Jaki sens jest stawiać wieżę gdzieś , gdzie widok na Tatry jest genialny. Proszę udostępniaj artykuł, jeśli uważasz że jest to kontra dla tych wszystkich niemądrych pomysłów odnośnie zagospodarowania pięknych Gorców.
      Pozdrawiam Andrzeju

      Odpowiedz
      1. Andy500

        Właśnie, Tomaszu – dawno nie byłem na Lubaniu ale, o ile sobie przypominam, widoki na Tatry były tam zawsze piękne i zupełnie niepotrzebna była ta wieża… A wieże na Magurkach i Gorcu to wprost drwienie sobie z ochrony przyrody – niejaki Szyszko pochwaliłby to…eh, szkoda gadać. Pozdrawiam

        Odpowiedz
  2. Kamil

    Beskid Sądecki niestety nie był odwiedzany przez nas, no jedynie Jaworzyna Krynicka 🙂 Jakos ostatnio ciagnie nas w strone Bieszczadów i Pogórza Bukowskiego … Miejsca jak najbardziej warte odwiedzenia, a tak jak piszesz bez szlaków ze wsi fajne podejść sobie na grzbiet górski polnymi drogami. To jest to co kochamy w górach, możliwość planowania własnych tras .

    PS. Pisałeś u nas na blogu że jesienią może uda Ci się być na Łemkowszczyźnie. Jeżeli byś miał czas i chęci to moglibyśmy się gdzieś spotkać na szlaku, chętnie bysmy Cię poznali 🙂 Pozdrawiamy 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Postaram się być tak jak pisałem w Beskidzie Niskim jeśli tylko zdrowie pozwoli – nabawiłem się pewnej kontuzji łydki i muszę to odcierpieć teraz. Jeśli mi się uda wybrać to dam znać kiedy i gdzie będę.
      Pozdrawiam Was serdecznie : )

      Odpowiedz
  3. jacek przewodnik świętokrzyski

    TOMEK co tu mówić co tu kryć jesteś niesamowity facet turysta opisy są nie tej ziemi a to tylko GORCE i BESKID SĄDECKI . Mam to wszystko w nogach ,całe Gorce wszystkie szlaki i Prehybę z 3 stron wejscie ale Tomku to było dokładnie 50 lat temu >pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  4. jerri

    Beskid Sądecki jest bliski mojemu sercu. Sam spędziłem tam większość dzieciństwa. W Jaworkach gdzie mieszkała moja babcia – cudowne chwile, a raczej miesiące wakacyjne. Dziękuję że przypomniałeś mi tym wpisem o tych czasach 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Osobiście mieszkałem kilka lat na progu Beskidu Sądeckiego, w mieście Nowy Sącz. W tamtym okresie życia, sporo wędrowałem po okolicy i wracam zawsze, kiedy tylko mogę. Rozumiem dlatego Twój sentyment.
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  5. Wojciech Śliwiński

    Witam serdecznie Panie Tomaszu, dziękuję z miłe słowa wspominające o mojej publikacji o szałasach w Gorcach. Mam natomiast taką prośbę: chciałbym przyczynić się do zrekonstruowania dawnej formy zadaszenia (nie gontowego, lecz blaszanego – sic!) nad kapliczką słynnego Bulandy na Jaworzynie Kamienickiej w Gorcach. Najstarsze, niestety kiepskie zdjęcie własne tej kapliczki mam z 1963 r. na którym widać wyraźnie sędziwy wiek tego blaszanego dachu. Poszukuję zdjęć starszych, zwłaszcza międzywojennych, które dokumentowałyby moją prawie pewność, że ten materiał pokryciowy mógł być użyty przez budowniczego od samego początku, czyli od 1904 r. Może Pan ze swoimi licznymi górskimi znajomościami będzie miał więcej szczęścia w tych poszukiwaniach, bo ja na razie stoję w miejscu.
    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam Panie Wojciechu.
      Dziękuje za komentarz jak i za wspaniałą książkę raz jeszcze. Ogłoszę wśród ludzi gór wiadomość o poszukiwanym zdjęciu. Trzeba spróbować.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  6. Radek

    cześć, z jakich programów nawigacyjnych korzystasz podczas wędrówek? Ja polecam program Locus na androida- dziesiątki map turystycznych, fizycznych, ze szlakami- ale może ta tematyka to dobry pomysł na kolejny wpis.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Napiszę, że w zasadzie nie korzystam z programów. Zazwyczaj posługuję się mapą i kompasem, gdyż sprawia mi to frajdę, choć wiem że czasem elektronika bardzo ułatwia przemieszczanie się w terenie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  7. jacek przewodnik świętokrzyski

    TOMEK czytając Twój komentarz o GORCACH i moich zdjęciach przypomniałem sobie ż e mam cały film czarno-białe zdjęcia z 1965 roku z Turbacza i jedno piękne bo to są same cienie jak czytają drogowskaz na skrzyżowaniu szlaków z Kowańca na Turbacz i z Obidowej na Turbacz .Trzeba je uruchomić ale jest jeden feler to są zdjećia z rajdu Lenina wrzesień 1965 w roku gdy zdałem mature . Coś ciekawego może sobie przypomne to dopisze do zdjęć . Lub wersja druga tekst skromny ale kilka fajnych zdjęć .Pozdrawiam jacek

    Odpowiedz
  8. Leszek

    Jestem z północnego Podlasia ale zawsze mnie ciągnie do południowych krańców Polski. Dobrze się tam czuję a widoki są tam przepiękne. W zasadzie od Bieszczad przemieszczając się na zachód wszędzie jest ładnie i wszędzie inaczej. Taka różnorodność to nasz skarb

    Odpowiedz

Skomentuj Radek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.