Jeziorka Duszatyńskie

DSC_0513

Komańcza – wieś na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego, malowniczo wkomponowana w dolinę Osławicy … Odkąd pamiętam, przyciągała mnie swym położeniem oraz historią. Po jednej stronie magia Bieszczadów, po drugiej bezmiar pustkowi Beskidu Niskiego … Wokoło jedynie senne wioski, jakże inne niż te z lat przedwojennych …

Jestem w miejscu gdzie przeniknęły się wyznania religijne, ale też przetoczyły tragedie polityczne i wojny światowe. Jakkolwiek historia tego miejsca jest potężna i smutna, to sama Komańcza jest magicznym miejscem, a góry tutaj – zarówno po stronie bieszczadzkiej jak i beskidzkiej, pokazują w tym miejscu, swą najdzikszą twarz.

Komańcza przywitała mnie pochmurną aurą – jakże odmienną od tej z dnia wczorajszego, gdy przemierzając Połoninę Wetlińską, podziwiałem złotą polską jesień, pięknie kolorującą bieszczadzkie stoki pokryte lasem. Dzisiaj będzie mglisto, szaro i ponuro …

DSC_0364 DSC_0365

Główny Szlak Beskidzki przechodzi na drugą stronę drogi, biegnącej przez Komańczę w kierunku Cisnej. Mijam wiejską zabudowę, by po chwili znaleźć się w lesie. Idę dość ostro pod górę, doskwiera mi błoto deszcz.

DSC_0387 DSC_0388

Znalazłem się w Prełukach, w miejscu gdzie kiedyś istniała wieś. Przechodzę koło smutnych nagrobków które podobnie jak przylegające drzewa osiągają swą własną jesień … To ostatnie pamiątki po dawnym cmentarzu, ktoś jednak czasem jeszcze odwiedza to miejsce wiecznego spoczynku i zapali znicz …

DSC_0392 DSC_0386

Wzdłuż linii Osławy, wracam się z powrotem do miejsca, w którym wyszedłem z lasu. Mijam most na rzece i podążam w stronę Duszatynia – kolejnej zagubionej i nieistniejącej już dzisiaj bieszczadzkiej wsi. Do pokonania mam kilka kilometrów drogą asfaltową, która biegnąc przez cały czas równolegle do przełomu Osławy, daje mi możliwość podziwiania fantastycznych górskich zakątków.

DSC_0487 DSC_0473

Przystaję co chwilę i przyglądam się z zachwytem. Zachodni kraniec polskich Bieszczadów, nie tak schodzony jak słynne pasma połonin, zaskakuje swą potężną przestrzenią rozłożoną wokół dzikiej, górskiej rzeki.

DSC_0393 DSC_0396

Samotny krzyż i stara piwnica … Z dawnego Duszatynia nie zostało praktycznie nic. Dzisiaj to miejsce jest jedynie niewielką osadą leśną, powstałą pod koniec lat 50 – tych XX w.

DSC_0402 DSC_0408

Wchodzę w puszczę karpacką – piękną, dziką i niezwykłą. Potok ” Olchowaty ” ma tu swe bajkowe miejsca, przy których przystaję by odpocząć.

DSC_0412 DSC_0413

Las pięknieje z każdym krokiem. Między zakrętem od Olchowatego a jeziorkami, drzewostan osiąga swą nadzwyczajność. Najpiękniejszy odcinek dzisiejszej wędrówki przez las będzie mi towarzyszył już do końca.

DSC_0415 DSC_0422

Jestem na miejscu … dostrzegam pierwsze z dwóch zachowanych jeziorek. Podchodzę bliżej i przyglądam się tafli …

DSC_0425

… w której odbijają się wszystkie kolory jesieni

DSC_0429 DSC_0430

Obchodzę jeziorko dookoła – jest piękne, jednak muszę przyjrzeć się większemu, położonemu kilkanaście metrów wyżej

DSC_0438

Już z daleka widzę, że drugie z nich, to wisienka na torcie całej, dzisiejszej wędrówki. W jesiennej oprawie miejsce zdaje się być szczególnie piękne, gdyż powierzchnia wody doskonale komponuje się z szeroką gamą tej niezwykle barwnej pory roku.

DSC_0439 DSC_0441

Jeziorka Duszatyńskie znalazły swa ochronę pod postacią rezerwatu zwanego ” Zwiezło „. Swoje istnienie zawdzięczają  osunięciu się ziemi i skał ze stoków Chryszczatej ( 997 m n.p.m. ). Potężny huk jaki towarzyszył tej specyficznej lawinie, spowodował przerażenie wśród mieszkańców Duszatynia, którzy uciekając w popłochu ku sąsiednim Prełukom, uznali to zjawisko za gniew boży i nadejście armagedonu. Jeziorka powstały w wyniku zatamowania potoku. Zator jaki się utworzył przez spadające masy ziemi i skał. spowodował powstanie trzech jeziorek, z których niestety pozostały już dziś tylko dwa. Kolejna złą nowiną dla turystów, jest systematyczne pomniejszanie się powierzchni jeziorek oraz ich zamulanie. Mimo to wciąż pięknie wtapiają się w otoczenie i wabią nowe rzesze turystów.

DSC_0444 DSC_0456

Spędziłem tu w spokoju dwie godziny. Turystów dziś było niewielu. Popołudniowa październikowa pora nie przyciągnęła zwiedzających. Najchętniej bym tu został, jednak całe minimum ekwipunku potrzebne do spędzenia tu nocy pozostało w Komańczy. Muszę się zbierać, chciałbym kolacje zjeść jeszcze przed zmrokiem.

Długa droga powrotna przede mną, a dzień jest już bardzo krótki. Między Duszatyniem a Prełukami zatrzymuję jednak autostop. Niedługo później wysiadam w centrum Komańczy i kieruję się w stronę mojego miejsca noclegowego. Zanim jednak ostatnie promienie słońca skryją się za horyzontem, wejdę na wzgórze cerkiewne i posiedzę w towarzystwie Cerkwi Opieki Matki Bożej  obecnie prawosławnej świątyni, odbudowanej po pożarze w 2006 roku.

DSC_0520 DSC_0510

Dzień kończy się. Komańczę lada moment pokryje noc. Idę odpocząć … Jutro kolejny dzień, pełen przygód i ciekawych miejsc … Zasypiam z utęsknieniem …

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Jeśli lubisz tematykę Bieszczadów, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj – znajdziesz tam więcej artykułów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie.

Share Button

23 komentarze do “Jeziorka Duszatyńskie

  1. Paweł

    Komańcza kojarzy mi się jeszcze z chyba najlepszym chlebem, jaki kiedykolwiek jadłem w życiu 🙂 Jeziora Duszatyńskie są cudowne, to fakt, i zawsze je polecam. Dodam jeszcze, że kolejne jeziorko osuwiskowe w południowej Polsce znajduje się w Dolinie Radocyny w Beskidzie Niskim. Jest co prawda mniejsze i trudniej się tam dostać, ale równie urokliwe.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam Paweł
      Chleba w Komańczy nie jadłem, spróbuje jednak o Twojej informacji pamiętać :). Jeziorko osuwiskowe nieopodal dawnej wsi Radocyna istnieje i zrobię w przyszłości o tym artykuł.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  2. Duśka

    Pięknie pokazana jesień. Jak zwykle przespacerowałam się drogą, która mnie zapraszała ze zdjęcia 🙂 I na koniec ta śliczna cerkiewka… Dzięki. Uściski 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj
      Dusia byłaś w Bieszczadach? Jak nie to masz wielki obowiązek do spełnienia, i uwierz nie wyjedziesz stąd tak prędko 🙂
      Pozdrawiam Cię 🙂

      Odpowiedz
      1. Duśka

        W Bieszczadach byłam, ale nie chodziłam po szlakach, więc ten obowiązek mam na liście 🙂 Ciągnie mnie tam, oj ciągnie, zwłaszcza jak sobie czytam Twoje relacje z wędrówek. Kto wie, może za jakiś czas będziesz mi Przewodnikiem ;P Uściski 🙂

        Odpowiedz
          1. Debrah

            No MTB o negócio é sempre ficar com as duas mãos pelo menos sobre o guidão, com o polegar passado. Olha, nossas ruas tem muito de MTB, muito. Esse tipo de tombo, só com uma mão e a roda vira, é o tombo tipo Luizão, amigo nosso, ou Tombo “tomando água como numa propaganda de re2a1gerrnte&#8f2i;

  3. Maria z Pogórza Przemyskiego

    Tak, to są baśniowe widoki, jeziorka wśród gór, a z niektórych wystają albo prześwitują w wodzie wierzchołki drzew; dawno tam byłam, synkowie byli jeszcze mali; kiedyś byliśmy tu z rajdem, kolega pokazywał nam jeszcze zawalone i spróchniałe belki podziemnych bunkrów upowskich na zboczach Chryszczatej; pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      Masz mnóstwo wspomnień, byłaś i bywasz wciąż w wielu niesamowitych miejscach. Na Chryszczatej byłem kilka lat temu jednak owych bunkrów niestety nikt mi nie pokazał a sam o nich nie wiedziałem, choć już o cmentarzach jak najbardziej.
      Pozdrawiam Cię

      Odpowiedz
  4. Michał

    Magiczna podróż której osobiście mogę tylko zazdrościć. Nigdy nie miałem okazji być w Bieszczadach ale z pewnością jeszcze kiedyś to zrealizuję! Przyznam, że od niedawna zaglądam na tego bloga i chyba będę jeszcze częściej bo jak widać warto. Zdjęcia zachęcają do jakichkolwiek podróży i poznawania świata!

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Panie Jacku
      Pomysłów jest tyle, że ledwo je ogarniam 🙂 a tak poważnie to szkoda że czasu na ich realizację czasami brak.
      Pozdrawiam Pana serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  5. Transporter

    Przepiękne zdjęcia. Był Pan w Komańczy w listopadzie? Czy zdjęcia jeszcze z Października? Ja wybrałem się pod koniec września żeby zaliczyć piękną jesień, ale niestety byłem zbyt wcześniej i Bieszczady zaskoczyły soczystą zielenią.

    Odpowiedz
  6. Jerzy

    Uwielbiam takie dzikie nienaruszone rzeki, kiedyś myślałem, że wszystkie rzeki mają takie proste koryta, gdy zobaczyłem w końcu taką rzekę jak na zdjęciu to nie mogłem uwierzyć że to jest właśnie normalność 🙂

    Swoją drogą zapraszam również na swoją stronę po Aviva Poznań 🙂

    Odpowiedz
  7. Rafał

    Trafiłem na tego bloga z wyszukiwarki, gdzie szukałem jakichś fajnych miejsc na wiosenne piesze wędrówki. No i to był strzał w dziesiątkę! Jeziorka są bardzo ładne, warte tego, by oglądać je nie tylko na zdjęciach ale i również na żywo.
    Wybiorę się tam pewnie jakoś w kwietniu lub maju gdy będę miał wolne 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam na blogu. Zapewniam że jeziorka spodobają się na pewno. Może pokusisz się również na nieodległą Chryszczatą. Życzę miłych wędrówek 🙂

      Odpowiedz
  8. Pingback: II rocznica Karpackiego lasu - Karpacki las blog o górach

Skomentuj Tomasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.