Krzyże i cmentarze na beskidzkim pustkowiu

Samotny krzyż pośród morza falujących wzgórz, jest potężnym świadectwem minionych, dramatycznych lat, a  nawet całych wieków tworzących historię smutnej krainy. Popatrzmy oczami wyobraźni … Pogrążamy się w zapomniane  doliny wciśnięte w niewielkie pasma górskie poprzecinane mało uczęszczanymi drogami … Były tu najazdy Tatarów, walki konfederatów barskich, rabunkowe napady prostych rozbójników, wreszcie potężne bitwy czasów obydwu wojen światowych, oraz wysiedlenia, trauma i zaistniała po dziś dzień pustka …

Krzyż jest symbolem pozostałym niemal w każdej dolinie. Tkwi zazwyczaj samotnie, na pustkowiu lub przy drodze. Czasem w otoczeniu starych drzew, pod lasem, lub przy miejscu cerkiewnym, nieraz trudnym do zlokalizowania. Czy widziałem je wszystkie, w tej potężnej beskidzkiej przestrzeni? Już sam nie wiem, doliczyć się nie potrafię – przecież tak wiele cmentarzy parafialnych oraz wojennych zawiera w sobie ta kraina … Beskid Niski po raz kolejny na blogu opisywany, wielokrotnie przedreptany, ale wciąż przeze mnie nieodkryty … Zbyt potężny to obszar by poświęcając mu tak mało uwagi można byłoby jednocześnie myśleć że ma się o nim zadowalające pojęcie. Książki nie zawsze przedstawiają pełny obraz, jedynie prawdziwe wędrówki podparte starą mapą i zapiskami mogą rozjaśnić nam wiele z tego czego jeszcze nie wiemy. Szczegóły są niezwykle cenne dla pasjonatów, miłośników i koneserów karpackich tajemnic, które z pewnością dla wielu wciąż istnieją w najniższym z Beskidów. Nie jestem wstanie przedstawić a tym bardziej opisać wszystkich pamiątek w dolinach nieistniejących wsi.  Przejdę się natomiast po raz kolejny przez pustkowia i robiąc pętelkę na odcinku Rostajne Nieznajowa odwiedzę Wyszowatkę, Długie, Radocynę oraz Czarne, także Jasionkę i wędrując dalej przez określaną współczesnym toponimem „Kanadę” znajdę się na skraju Wołowca, po czym zakończę dwudniowy rajd w miejscu wyjścia. Cel wyprawy to : przyjrzeć się wszystkim krzyżom, kapliczkom i cmentarzom na przedstawionym odcinku, sprawdzić ich obecny stan i uwiecznić na zdjęciu nie posiadany w mych archiwach krzyż bądź też kapliczkę. Wędrówkę rozpocznę na skraju Rostajnego, w godzinach południowych. Mam zamiar dojść dzisiaj w rejon dawnej Radocyny i tam zapewnić sobie nocleg – najlepiej z dala od drogi by odetchnąć w spokoju i ciszy.

Rostajne

dsc02070 dsc02078-001

Nieistniejąca wieś położona w rozległej dolinie potoku Ryjak między Krempną a Grabiem. Gdyby nie tabliczka, człowiek nieznający terenu zapewne nie zorientowałby się pewnie, że przejeżdża przez dawną łemkowską osadę. Na Rozstaju dróg – tak prawdopodobnie tłumaczyć należy sobie genezę nazwy wsi. Oś północ – południe wciąż zaprowadzi nas bezpośrednio do miejsc zamieszkałych, natomiast kierując swe kroki na zachód, znajdziemy się w być może najpiękniejszym pustkowiu polskich Karpat o którym wspomnę później.

dsc02038 dsc02058

W dolinie lokalizuję pięć przydrożnych krzyży oraz cmentarz parafialny zawierający jeśli mnie pamięć nie myli 9 nagrobków. Miejsce pochówku jest obecnie zadbane, obkoszone i ogrodzone drewnianym płotkiem. Przydrożne obiekty sakralne w większości są łatwe do odnalezienia, zabezpieczone i dobrze utrzymane, prócz dwóch, ledwie widocznych na tle wysokiej trawy, zniszczonych nie posiadających już krzyży.

Jest jeszcze murowana kapliczka stojąca nieopodal rozstaju dróg. Utrzymana w dobrym stanie, z żelaznym krzyżem nad kojarzącą się z cerkwią cebulastą banią, oraz dach kryty gontem. Odnajduję niewiele dalej studnię ulokowaną nieopodal pierwszego krzyża niemal na przeciwko bacówki, również kamienną podmurówkę, być może szkoły lub sklepu, ukryte pośród drzew miejsce cerkiewne, jednak bez śladów żadnej z dwóch świątyń jakie tu w przeszłości stały. Kilka kamiennych bloków wkomponowanych w zieloną połać przydrożnej łąki oraz współczesny dom, raczej letniskowy, nieopodal potoku Ryjak. Typowa dla Beskidu Niskiego dolina jest raczej przelotową dla turysty. Spotkać w okolicy wędrowca można w obecnych czasach najczęściej w Nieznajowej, Radocynie, czasem w Długiem oraz w Czarnem. Przez Rostajne zazwyczaj przejeżdżają tylko nieliczne auta w większości należące do mieszkańców Grabiu, Ożennej lub Wyszowatki.

Wyszowatka

Aby dostać się do Radocyny, muszę odwiedzić zamieszkałą, choć już w mocno zmienionej formie Wyszowatkę. Mimo że artykuł odnosi się do pustkowi Beskidu Niskiego, nie sposób pominąć mi pamiątek pozostałych we wsi którą właśnie przemierzam. Przede wszystkim dawny cmentarz parafialny, oddalony od drogi głównej, na skraju lasu, do którego pośród łąk prowadzi błotnista i wyboista dróżka. Tylko jeden krzyż, dobrze utrzymany z tablicą informującą że tutaj znajduje się miejsce pochówku dawnych mieszkańców. Wyszowatka może i nie jest najpiękniejszym miejscem w Beskidzie Niskim, jednak rejon starego cmentarza działa mocno na wyobraźnie i położony jest niezwykle malowniczo na tle niewielkiej popegeerowskiej osady.

Rozbity kamienny krzyż przy kapliczce na skraju wsi. Nie wiem czy lokowany jest in situ czy też przeniesiony i postawiony w obecnym miejscu. Kapliczka stojąca obok zachowana jest w dobrym stanie. Śladów po cerkwi nie sposób tu odnaleźć. Gdzie stała? Pewności nie mam, być może na miejscu wyasfaltowanego placu …

Tuż za Wyszowatką szutrowa droga wyprowadza mnie na Przełęcz Długie. Zjawiskowo wkomponowany w otoczenie krzyż  informuje że zbliżam się do kolejnej nieistniejącej wsi. Dziś jest to piękna, pusta i cicha dolina opadająca w dół ku Wisłoce. Zachowały się i tu nieliczne pamiątki z czasów gdy miejsce to tętniło życiem. Nietrudno dziś odnaleźć kilka kamiennych krzyży oraz kapliczek usytuowanych po prawej stronie drogi przyjmując że schodzimy w dół.

Pamiątki z przeszłości ukazują się tu nad drogą, spoglądając na przechodzącego człowieka z góry. Jest ich prawdopodobnie osiem, włączając wspomniany krzyż na przełęczy. Nieopodal prawego brzegu Wisłoki znajduje się również stary cmentarz parafialny zawierający dziesięć dobrze utrzymanych nagrobków. Nietrudny do odnalezienia otoczony podobnie jak w Rostajnem skromnym, drewnianym płotkiem.

Jest jeszcze cmentarz z I wojny światowej, niestety nie zachowany w formie pierwotnej. Złamany krzyż leży na niewysokim murku okalającym wojenną nekropolię, szpecąc niewielki obecnie obiekt. Niewielki gdyż pochowani tutaj żołnierze obu znienawidzonych armii w dużej mierze leżą poza obrysem odrestaurowanego cmentarza. Należy on do Okręgu nr I Żmigród, zaprojektowany przez znanego ze swych prac w Beskidzie Niskim słowackiego architekta Dusana Jurkovicia. Niewiele wyżej samotny krzyż, a między nim a cmentarzem miejsce cerkiewne, niestety już tylko przypuszczalne. Nie ma śladów istnienia świątyni, rozebranej w roku 1956. Nie widziałem jej również na jakimkolwiek zdjęciu przedstawiającym dawny Beskid Niski …

Obraz z przeszłości

cimg3327-001

Dawniej dymiły tu retorty, jeszcze całkiem do niedawna … Zdjęcie powyżej, z roku 2006 przedstawia niesamowity klimat sprzed dekady, gdy beztrosko mogłem podążać za nieznanym …

Również drewniana konstrukcja na Wisłoce pełniąca rolę kładki wygląda dziś inaczej. Śmiało można przejechać autem – w przeszłości pamiętam pokonywano rzekę w bród.

Radocyna

Górny bieg Wisłoki to miejsce szczególne – zachwyca swą dziką i tajemniczą aurą, mimo że najwyżej położona, całkiem znana już szerzej turystom Radocyna ulega od kilkunastu lat poważnym zmianom niekoniecznie sprzyjającym zachowaniu niepowtarzalnej atmosfery sprzed lat. W tej dolinie właśnie dawna, słynna cisza działająca na wyobraźnię, stopniowo zatraca swe znaczenie. W stosunkowo niedalekiej przeszłości można było w Radocynie zagubić się w czasie, nie napotykając żywego ducha, dziś łatwiej zagubić się pośród aut licznie podjeżdżających pod bazę noclegową. Niegdyś Radocyna w deszczu lub we mgle emanowała niezwykłym nastrojem – ta cisza wręcz bolała, powietrze jakby drgało chcąc zwrócić uwagę na niecodzienne otoczenie. Teraz mimo wszystko brakuje mi tu tego nastroju, który sprawił, że pokochałem Radocynę, uważając ją oraz Nieznajową za miejsca będące odniesieniem dla cichego klimatu całego Beskidu Niskiego.

dsc02170 dsc02171

Dolina ukazuje wiele pamiątek – wystarczy przejść się w górę rzeki przybierającej tam już rozmiar niewielkiego potoku meandrującego pośród wysokich traw, oraz bobrowych rozlewisk. Mijam stare krzyże i figurki jak dawniej, w tym sensie nic się nie zmieniło – zrujnowany budynek dawnej szkoły, następnie miejsce cerkiewne, cmentarz wojenny, oraz parafialny. Tam gdzie stała cerkiew, wciąż można odnaleźć pozostałości kolorowej posadzki – dziś jej fragmenty złożone są w niewielki kopczyk widoczny gdy tylko postawimy stopę na miejscu cerkiewnym.

Zbliża się wieczór. Noc spędzę na polance tuż pod lasem, w sąsiedztwie drogi leśnej, oznakowanej szlakiem koloru czarnego. Z oddali dochodzą dźwięki gitary, chyba od strony bazy namiotowej. Rozkładam sprzęt, po czym zapadam w spokojny sen pod pogodnym, gwiaździstym niebem.

„Połoninki Radocyńskie” … Takiego terminu nie ma w geografii Polski, jednak rzeczywiście, w południowej części doliny, wschodni grzbiet biegnący niemal równolegle do doliny pokryty jest rozległą łąką, zasługującą na to, by nazwać tak to cudowne miejsce. Doskonale widać stąd pasmo graniczne – tam niedaleko znajduje się źródło Wisłoki, dalej Pogórze Ondawskie już po słowackiej stronie, mało mi znane i dawno już nie odwiedzane. Doliczam się w Radocynie  łącznie 11 samotnych krzyży i kapliczek, osobno biorąc pod uwagę obydwa cmentarze.

Mimo zmian dolina Radocyny wciąż pozostaje piękna. Rysą w krajobrazie jest obecność maszyn do zrywki drzewa … Brak mi optymistycznego nastroju gdy widzę w jednej z najspokojniejszych dolin ciężki sprzęt … Idę dalej, do Czarnego, może zobaczę owce…

Czarne

Długa, piękna i bardzo ciekawa dolina nieistniejącej wsi. Ślady z przeszłości nietrudne do odnalezienia. Krzyże, kapliczki jak i cmentarze doskonale widać z drogi. Również miejsce cerkiewne łatwe jest do zlokalizowania, pozostałości  podmurówek, często zakrzaczone, ale również bywają widoczne. Na dnie doliny liczne drzewa owocowe – można i dziś zjeść całkiem słodkie jabłka. Pomnik o. Maksyma Sandowycza oraz ofiar Thalerhoffu ukryty w młodniku, lecz od lat oznaczony widoczną ścieżką doń prowadzącą. Mieszkał w Czarnem swego czasu A. Stasiuk, zamieszkuje również dolinę człowiek trudniący się wyrobem ceramiki. Okresowo czynna bacówka dopełnia pozytywnego kolorytu, ujemną natomiast nowością jest działka rekreacyjna, z której to pamiętam w zeszłym roku przez wiele godzin raniły ucho dźwięki disco polo paskudnie też psujące ogólny klimat doliny. Beskid Niski od dawna zmienia się, jednak najgorsze rewolucje zachodzą w najpiękniejszych dolinach. Te ciche do niedawna, wyludnione pustkowia przyciągają od lat nie tylko prawdziwych turystów, ale również zagubionych intelektualnie oszołomów, którym zrobiło się ciasno na Górze Parkowej lub innej Jaworzynie Krynickiej … Ot taka dygresja nie w moim stylu, chyba potrzebna jednak by uzmysłowić że Beskid to nie miejsce dla próżnych zachowań.

Pośród drzew ukrył się cmentarz w którym pochowano żołnierzy wrogich armii z czasów I wojny światowej. W sąsiedztwie łemkowski cmentarz parafialny obecnie ładnie zabezpieczony płotkiem i furtką. Po lewej krzyż w miejscu mogił niemieckich z II wojny światowej, poniżej natomiast miejsce cerkiewne. Stała tu w przeszłości świątynia unicka, także obok prawosławna, która powstała w wyniku schizmy tylawskiej skutkującej powrotem wielu Łemków do wiary przodków. Stara cerkiew greckokatolicka przeniesiona została do skansenu w Nowym Sączu i tam zachwyca turystów do dziś.

dsc02220 dsc02218

Kaplica na rozstaju dróg i jej zniszczone wnętrze. Można tędy pójść do Nieznajowej, ja jednak wybiorę dłuższą drogę, myślę że zdążę jeszcze odwiedzić Jasionkę, zanim ostatecznie osiągnę finał wędrówki.

Jasionka

Dawna Jasionka położona była nie do końca w tym samym miejscu co dziś – domy stały w dużej mierze powyżej drogi szutrowej prowadzącej przez Czarne do Wyszowatki bądź Radocyny. Od strony współczesnej wsi prowadzi błotnista ścieżka przez łąkę pośród starych, zniszczonych krzyży oraz zachowanych w dobrym stanie kapliczek. Tam, powyżej, tuż pod ścianą lasu można odpocząć mając przed sobą doskonały widok na rozległe połacie lesistego Beskidu Niskiego. Obecna popegeerowska wieś przypomina Wyszowatkę – stare niewielkie bloki mieszkalne, kilka domów i chylący się ku upadkowi dawny sklep w którym przed laty kupowałem konserwy i wino. Pan Tenerowicz – właściciel jeśli dobrze kojarzę twarz plewi ogródek, jeśli to rzeczywiście on …

dsc02270 dsc02273

Ostatni świadkowie prawdziwej Jasionki. Nie odnajdziemy tu miejsca po cerkwi jak również cmentarza parafialnego. Tych nigdy tutaj nie było – korzystano jednak z możliwości pochówku czy też modlitwy w pobliskiej Krzywej, gdzie cmentarz i cerkiew stoją do dziś.

Mój od lat najpiękniejszy widok w Beskidzie Niskim. Fotografii tego miejsca posiadam kilka z różnych okresów odkąd odwiedzam te pustkowia. Gdyby móc popatrzeć bardziej na lewo, znajduje się tam dzisiejsza Jasionka i dalej Krzywa. Między nimi, biegnie czerwony szlak przez lasy zwane potocznie „Kanadą”. Przedrę się teraz przez nie, idąc wzdłuż potoku Zawoja, mającego swe źródła powyżej drogi Krzywa – Jasionka. Odwiedzę w ten sposób skrawek dawno nie widzianego Wołowca i nie zatrzymując się we wsi pójdę do Nieznajowej.

Wędrówkę przez lasy „Kanady” i rozległą dolinę między Wołowcem a Nieznajową nagradzam spojrzeniem na malowniczo położoną kapliczkę na skraju dawnej wsi. Tutaj wąską ścieżką muszę przedrzeć się idąc skarpą nad Zawoją – odnajduję raz po raz stare kamienne krzyże, mniej lub bardziej zniszczone przez czas, a może i przez człowieka …

dsc02302

Wkrótce wychodzę na rozległą przestrzeń i nie po raz pierwszy w życiu przecieram tu oczy z zachwytu … Jest to miejsce odgrodzone od świata – w promieniu kilku kilometrów nie ma właściwie nic. Aby dotrzeć do zamieszkałego Wołowca, należy kilkukrotnie przeprawiać się przez Zawoję w brud, iść mało przetartą ścieżką, najpierw pośród lasów, następnie przez otwartą pustą dolinę. Wrażenia wizualne są tutaj epickie, jeśli idziesz tędy po raz pierwszy wyczuwasz ciche napięcie i jesteś niemal pewny że coś tutaj się wydarzyło. Nieznajowej nie sposób opisać w słowach. Nie opowiem o jej historii, poszerzam tylko wyobraźnię.

dsc02310

Najpiękniejsza dolina jawi się jako wygasła – krzyże sterczą zanurzone w trawach, również podmurówki i zdziczałe drzewa owocowe rysują świat który odszedł w zapomnienie. Widoczny z drogi cmentarz parafialny i miejsce cerkiewne robią tu przygnębiająco fascynujące wrażenie …

dsc02307

Nieznajowej nie odwiedzę w najbliższej przyszłości. Chłonę więc każdy obrazek, zachwycam się niepowtarzalnym urokiem odosobnionego miejsca. Turystów spotykam niewielu – kilkuosobowa grupka zmierza w stronę Wołowca, ktoś przesiaduje pod drzewem w rejonie dawnej cerkwi. Dopiero na na skrzyżowaniu, w miejscu gdzie Zawoja wpada Wisłoki dostrzegam kilka rodzin nieopodal chatki studenckiej. Nie zaglądam do niej, idę w stronę Rostajnego i tam też kończę sentymentalną wędrówkę przez zdziczałe pustkowia najpiękniejszego z Beskidów.

Artykuł jest tylko dokumentem wspominkowym, ukazującym jedynie moje odczucia. Nie przedstawia on pełnych faktów historycznych. Jego rola sprowadza się jedynie do zainteresowania czytelnika powyższym tematem.

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Share Button

27 komentarzy do “Krzyże i cmentarze na beskidzkim pustkowiu

  1. Rafał

    Fajnie opisany teren. W przyszłym roku, jeśli mi się uda, planuję zwiedzić te tereny na rowerze od miejsca do miejsca. Moim zdaniem to najlepszy sposób zwiedzania tych terenów.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Moim zdaniem to świetny pomysł, tam są ogromne przestrzenie więc rowerem można załatwić wiele, ale trzeba go czasem gdzieś zostawić aby podejść coś odnaleźć.
      Życzę miłego pobytu w BN
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  2. Kamil

    W Wyszowatce cerkiew znajdowała się właśnie w tym miejscu gdzie teraz jest wyasfaltowany plac… No cóż, po wojnie wszystko co pozostało po Łemkach uważano za „banderowskie” i niszczono mniej lub bardziej umyślnie… Bardzo dobrze zaplanowałeś sobie ten wypad w Beskid Niski, pełny pamiątek przeszłości 🙂 Odkryłeś coś nowego czego wcześniej nie widziałeś w tych okolicach? My ostatnio w niedalekiej Świątkowej Wielkiej „odkryliśmy” piękną kapliczkę przy starej drodze do Desznicy, jest tam jeszcze krzyż ale niestety w niedostępnym terenie… Dzisiejsza deszczowa pogoda zmusiła nas do odwrotu 🙂
    Pozdrawiamy i dziękujemy za inspirujący wpis 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Tak , pewnie tam stała cerkiew. Czy odkryłem coś czego nie widziałem? Krzyż na cmentarzu w Wyszowatce, jego wcześniej nie odwiedziłem, także w Długiem krzyż nad cmentarzem wojennym i chyba to wszystko. Ja przez tą pogodę kilka wypadów w teren odwołałem, odpuściłem parę razy bo w pracy biegam z karabinem w każdą pogodę i czasem mam dość.
      Pozdrawiam Was serdecznie

      Odpowiedz
  3. Maria z pogórza Przemyskiego

    Właśnie ta kapliczka przydrożna z Rostajnego była naszym natchnieniem na odrzwia piwniczne przy naszej pogórzańskiej chatce:-) często wracając z turystycznych śpiewanek nadkładamy drogi i wracamy przez Słowację, a potem wcinamy się w któreś z przejść /teraz często przez Ożenną/ i jedziemy przez pustki Beskidu Niskiego; omija nas sporo, bo jesteśmy za bardzo zmęczeni na terenowe łażenie, już chcemy do domu:-) moi znajomi spędzili w Wołowcu urlop, są zachwyceni pustkami Beskidu, spokojem i ciszą; pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      A to ciekawe, czy udało się stworzyć te drzwi na podobieństwo? Wy nie macie sił, a ja nawet czasu nie ma 🙂 ostatnio byłem chwilę na Pogórzu Dynowskim i ze stoków Patryji zrobiłem zdjęcie Kopystańki. Wołowiec przepiękny, warto tam przenocować. Świetne wyjście w teren.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Odpowiedz
  4. Andrei

    Hej,

    Nie wczytuje się większość zdjęć. Nie wiem czy to wina po mojej stronie (sprawdzałem z dwóch komputerów) czy to wina wtyczki kompresującej 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Zainteresowała mnie ta wiadomość.Sprawdziłem na dwóch komputerach i na telefonie – działa poprawnie. Nie mam pojęcia w czym leży przyczyna.
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  5. Filip

    Cześć, bardzo ciekawy opis. Planuje w przyszłym roku odwiedzić te rejony, twoje opisy na pewno będą pomocne w znalezieniu najciekawszych miejsc. Odnośnie zdjęć to jakoś dziwnie u mnie się one ładują tzn. nie wszystkie widać. Widzę że nie tylko ja mam z tym problem.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Dziękuję za odwiedziny. Jestem obecnie na poligonie i ciężko mi w tej chwili poradzić cokolwiek jeśli chodzi o te zdjęcia. Mam tutaj bardzo słabą siłę internetu i kilka zdjęć również mi się nie ładuje. Myślę że to główny powód, aczkolwiek po powrocie spróbuję coś zaradzić. Zapraszam oczywiście na bloga jak najczęściej.
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Staram się naprawić błąd. Od wczoraj zdjęcia zaczynają się pojawiać na nowo. Pod swoją nieobecność zaniedbałem sprawy techniczne. Mam nadzieję że pomału wszystko się unormuje. Proszę zajrzeć raz jeszcze w godzinach wieczornych, myślę że będzie już w miarę ok.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  6. Duśka

    Ja już wiem, skąd Windows wziął sobie tapetę… 🙂 A poważnie to piękne tereny i masz rację, serce krwawi i na samą historię tych ziem, jak i na to, co teraz się tam robi… Tak się zastanawiam, czy te tereny byłyby tak malownicze, gdyby te wymarłe wioski znów tętniłyby życiem… Tak czy owak, pozdrawiam Cię i w Nowym Roku życzę siły do dalszego biegania po Karpackim Lesie (niekoniecznie z karabinem 🙂 )

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Dusiu
      Nie wiem co z tym Windowsem, nie zajarzyłem :)a co do BN, to opisywałem ten obszar, jako najdziksze w moim mniemaniu góry w Polsce, ale czy tak jest nadal? Wschodnia część posiada jeszcze miejsca, w których poczujesz się swobodnie, ale zmiany są nieuniknione. O Beskidzie Niskim przez długi czas w przeszłości było cicho, obecnie wielu pragnie odnaleźć tam spokój, ale i tu trafia element psujący atmosferę. Ja wyobrażam sobie że te tereny byłyby bardzo malownicze gdyby teren tętnił życiem, które odeszło stąd po wojnie. Stare wsie, jako żywe skanseny byłyby wciąż przepiękne na tle tych niewielkich gór, choć nowe pomału też by wkraczało. Beskid Niski jak wszystkie inne miejsca potrzebuje żyć, dlatego zmiany muszą być i trzeba się z tym pogodzić.
      Pozdrawiam Cię 🙂

      Odpowiedz
      1. Duśka

        Prawda. Poza tym życie tam byłoby trudne bez nowoczesności nawet w bardzo ograniczonym zakresie. A z tą tapetą to jest tak, że Twoje zdjęcie zatytułowane „najpiękniejszy widok w BN” skojarzył mi się ze standardową tapetą Windowsa – zielona trawka, niebieskie niebo i białe obłoczki 🙂

        Odpowiedz
  7. Pingback: IV rocznica powstania bloga Karpacki las - Karpacki las blog o górach

  8. Kris Beskidzki

    Beskid Niski i Pogórze też się zmienia, niestety na gorsze. Kiedy tam byłe jeszcze w latach 8-tych ubiegłego wieku Nie było dróg i trzeba było sie przeprawiać w bród. Nie było sklepów ,natomiast można było liczyć na chleb od ludzi 🙂 W tej chwili powstają nowe domy i domki rodem z innej epoki i regionu, które niszczą tez przepiękny krajobraz.

    Odpowiedz

Skomentuj Duśka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.