Wędrówka przez Połoninę Wetlińską

DSC_0231

Bieszczady ponoć najpiękniejsze są jesienią … Tak mówią znawcy i koneserzy tych magicznych gór … Otóż Bieszczady przepiękne są zawsze, lecz jesienią niezwykle spokojne, ciche i puste … Ostatni, piękny, październikowy weekend zaprzeczył jednak moim spostrzeżeniom zapamiętanym z przeszłości – dziś turyści zrobili oblężenie Wetliny. Jedynie barwy złota, brązu i czerwieni świadczyły o tym że to zaawansowana jesień wkroczyła w góry i odcisnęła swój ślad na rozległych połaciach lasów, połonin i wsi położonych w górskich dolinach. Piękna jesień w Bieszczadach i spokój na połoninach ? Znajdę dziś na to rade … Wybiorę się na połoninę późnym popołudniem – nie raz już wygrałem z tłumem w ten sposób.

DSC_0210 DSC_0213

Jest 16:00 – żółty szlak, którego fragment zaprowadzi mnie dziś na Przełęcz Orłowicza ( 1099 m n.p.m. ) jest niesamowicie zatłoczony. Zauważam jednak że dosłownie wszyscy turyści napotkani na mej drodze, schodzą z gór do wsi. Daje mi to nadzieję, że na połoninach zagości spokój, gdy już przekroczę granicę lasu.

DSC_0227 DSC_0228

Jesienny bieszczadzki ogród – leśny, bajkowy świat … Ścieżka prowadzi mnie pośród drzew i krzewów tworzących jedną wielką paletę barw.

DSC_0236 DSC_0240

Kamienisty szlak wije się i kluczy. Jestem już niedaleko granicy lasu. Ostatni turyści mijają mnie, spiesznie schodząc do wsi, zanim ostatnie promienie słońca zgasną.

DSC_0243 DSC_0250

Pojawiły się wychodnie skalne, między którymi przebiega moja dróżka. Przechodzę ostrożnie pośród ostrych kamiennych zębów, by zejść nieznacznie w dół i po chwili ponownie wspiąć się w górę, gdzie otworzy się przede mną Połonina Wetlińska!

DSC_0266 DSC_0274

Jestem na ogromnej przestrzeni, wokół pustka, cisza i ostatnie chwile pięknego jesiennego dnia. Staję na Przełęczy Orłowicza i dostrzegam …

DSC_0278 — kopia-001

… Zachód słońca na krańcach Bieszczadów … Siadam chwilę i odpoczywam. Czuję się niesamowicie. Uciekłem dziś przed tłumami na fantastyczny spektakl – spokój, wiatr i doskonały obraz wysoko ponad cywilizacją. Nie interesuje mnie nic poza własną obecnością tutaj …

DSC_0288 DSC_0301

Minęło kilka chwil … muszę się zastanowić co dalej … Nie rezerwowałem dziś żadnego noclegu, myślę więc że najlepszym rozwiązaniem będzie nocny marsz na drugi kraniec połoniny i nocleg w słynnej ” Chatce Puchatka

DSC_0305 DSC_0308

Roch ( 1255 m n.p.m. ), Hnatowe Berdo ( 1187 m n.p.m. ) i w oddali Smerek ( 1222 m n.p.m. )na drugim zdjęciu. Zostawiam ten ostatni szczyt za sobą i podążam na wschód. Około dwie godziny drogi przede mną. Włączam latarkę – nastała noc, a zdradliwe kamienie i błoto utrudniają wędrówkę. Nawet w świetle latarki poruszać się muszę rozważnie i powoli.. Ekscytująca wędrówka w ciszy i ciemnościach działa doskonale na moje zmysły, usłyszałbym teraz chyba najlżejszy szmer, jednak nocna eskapada przebiegła bez najmniejszych zakłóceń.

DSC_0322 DSC_0324

Jestem na miejscu. Musze wejść do środka i zagrzać się trochę. Wiatr jest dzisiaj porywisty i zimny, myślę również by coś zjeść. W środku schroniska uderza mnie hałas tłumu. Tego się nie spodziewałem, choć powinienem. Ludzie dosłownie siedzą w kucki przyklejeni do siebie. Atmosfera jest jednak przednia – śpiewy rozmowy i śmiech … Rozglądam się dookoła, trochę bezradnie, zdając sobie sprawę że łatwo dzisiaj oka nie zmrużę. Niespodziewanie jednak słyszę znajomy głos wołający moje imię – Tomasz! Odwracam się i widzę Juliana, starego kumpla ze szkoły średniej …

Julian, jak się okazało pracuje na rzecz chatki i prawdę powiedziawszy mówił mi o tym już jakiś czas temu, jednak zupełnie wyleciał mi ten fakt z głowy. Przyjmuję więc zaproszenie noclegu w pokoju, na karimacie. Przyznam że jestem mile zaskoczony gościnnym przyjęciem. Kilka godzin spędzonych na rozmowie ze starym kumplem sprawia że czuję się zrelaksowany. Kilka godzin snu wystarczyło by wstać na kolejny spektakl w bieszczadzkiej krainie połonin …

DSC_0352

Tak właśnie wygląda październikowy wschód słońca w Bieszczadach. Świt na połoninach to wspaniałe przeżycie – moje oczy zwrócone są w kierunku wschodnim, który tak bardzo mnie pociąga i zastanawia. Tam w Karpatach Wschodnich jest już dzień. Wspominam sobie moje wędrówki w tamtejszych górach … świat hermetyczny i odległy, mistyczny i nieodgadniony …

DSC_0356 DSC_0358

W Bieszczadach wstał nowy dzień, czas ruszyć więc w drogę. Idę w dół, żółtym szlakiem, następnie skręcam w prawo i wchodzę na ścieżkę oznaczoną kolorem czarnym. Początkowo monotonna wędrówka przez las, zamienia się w ekscytującą, widokową trasę prowadzącą ku wielkiej pętli bieszczadzkiej.

Bieszczady Wetlińska

Zawodzi mnie tu bateria w aparacie. Niestety piękny, bieszczadzki krajobraz, muszę uwiecznić na zdjęciu zrobionym przy użyciu telefonu … Cóż miejsce jest warte najpiękniejszych fotografii, ale i z tej pamiątki jestem zadowolony.

Wielką pętlę osiągam niecałą godzinę później. Stoję na drodze i zastanawiam się w jaki sposób dostać się dziś do Komańczy …. Bieszczady to góry wciąż jeszcze dzikie i mało dostępne. Mimo rosnącego z roku na rok zainteresowania tym przepięknym pasmem, komunikacja publiczna znajduje się tu w formie rozkładu. Na szczęście jest jeszcze autostop – drugi z kolei samochód nadjeżdżający od strony Ustrzyk Górnych zatrzymuje się. Docieram szybko do Cisnej, a tam szczęśliwie wsiadam do autobusu, który w ostatniej chwili udaje mi się zatrzymać. Nie zdążam zjeść śniadania ani wypić kawy, jednak jestem zadowolony – Komańcza tuż tuż … Znajdę tam jakiś tani nocleg, umyje się i coś zjem, a później podejmę kolejną, karpacką przygodę …

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Jeśli lubisz tematykę Bieszczadów, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj – znajdziesz tam więcej artykułów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie.

Share Button

26 komentarzy do “Wędrówka przez Połoninę Wetlińską

  1. Duśka

    Na ten zachód słońca mogłabym tak patrzeć i patrzeć… Ale noc mnie zastała 🙂 Kolory jesieni w wydaniu górskim przepiękne. Pozdrawiam Tomku 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Dusiu
      Zawiódł mnie aparat, nie mogłem w pełni wykorzystać tego co widziałem. Przynajmniej jednak możesz tu wieczorem obejrzeć zachód a rano wschód 🙂
      Pozdrawiam Cię 🙂

      Odpowiedz
  2. Obszarny

    fakt, nie ma to jak wyjście na połoniny o 'nienormalnych’ godzinach. zwykle jadę w Bieszczady w celach fotograficznych, a więc zaliczam zachód słońca, a następnie schodzę ze szczytu na krótki nocleg i jeszcze pod osłoną nocy wyruszam na połoninę, by zdążyć na wschód. takie rozwiązanie ma same zalety – najpiękniejsze światło, ciekawe zjawiska (np. mgły), a ponad wszystko całkowita pustka na szlakach (choć czasami można spotkać innego zapaleńca wyczekującego pod granią z aparatem). Tej jesieni udało mi się znaleźć wolny czas na taki właśnie wypad, bardzo chciałbym odwiedzić te rejony zimą, na przeszkodzie stoi jednak brak sprzętu, choćby rakiet śnieżnych… a szkoda.
    pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Cześć Mariusz
      Często robię podobnie jak Ty. Myślę że tych kilku zapaleńców spotkanych na szlaku nie jest kłopotliwych 🙂
      Jeśli zdecydujesz się na wypad w Bieszczady zimą, proponuję Ci zadzwonić wcześniej do Chatki Puchatka i zapytać czy szlak na Połoninę Wetlińską jest przetarty, jaka jest pogoda itp. Uznasz wtedy czy warto, a jeśli warunki pogodowe będą odpowiadać to nie pożałujesz.
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  3. Natasza

    Dawno temu, jako młoda studentka wędrowałam z innymi młodymi ludźmi do Chatki Puchatka by po długim dniu wreszcie rozprostować nogi. Było to wczesną wiosną, chyba miśki sie budziły, w każdym razie szef naszego rajdu tak nam powiedział i grzeczniutko siedzieliśmy w schronisku i przespaliśmy wschód słońca. .. Twoje zdjęcia i zapiski przypomniały mi tamte szalone , studenckie czasy. Dzięki wielkie!!!!!!A przede wszystkim ogrooooooooomne dzięki za wspaniały blog!!!! Powodzenia na szlakach!!!!!!!!

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj
      Najbardziej jestem zawsze ciekawy wspomnień ludzi którzy widzieli Bieszczady sprzed 20 lat i więcej. Może opowiesz nam kiedyś jakaś ciekawa historie ?
      Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

      Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Kawał drogi z Trójmiasta … cóż przynajmniej nieczęsto odwiedzane, nigdy ci się nie znudzą ;), choć z drugiej strony mi się nie nudzą od lat, mimo że mam bardzo blisko 🙂
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  4. Halski

    Jestem uzależniony od Bieszczad, kocham te tereny…. szkoda tylko, że nie mam czasu by chodzić po nich tyle ile bym chciał…. Twoje zdjęcia ratują mi zycie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Nie przejmuj się, ja mam blisko a przecież nie mogę również być tam co weekend. Podzielę się jednak tutaj zawsze każdą wędrówką 🙂
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  5. jacek przewodnik świętokrzyski

    drugi rok istnienia bloga Karpacki Las rozpoczął się strzałem w dziesiątke. Cóż można pokazać w pażdzierniku swoim entuzjastom i czytelnikom tylko i wyłącznie Bieszczady i oto właśnie są one jak na dłoni w pełnym kolorze barw , o zachodzie słońca , w nocy /noc ciemna i głucha i ostry wicher dmie /a także i o wschodzie słońca. Tylko oglądać i pomarzyć /marzenie dobra rzecz/Przyznam że nie miałem pojęcia jaki będzie następny wpis na blogu po wpisie jedno rocznicowym a tu masz niespodzianka i to na czasie.pozdrawiam jacek

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Panie Jacku, złapałem chyba ostatni,piękny październikowy weekend. Postarałem się wykorzystać go w pełni, choć autostopem to czasem nie wychodzi 🙂
      Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
      1. jacek przewodnik świętokrzyski

        DZIĘKUJE PANIE TOMKU ALE POWIEM PANU ŻE CZYTAŁEM MÓJ WPIS KILKU OSOBOM W KIELCACH MOJE UJĘCIE I OPOWIEŚĆ ZAWARTA W KILKU SŁOWACH O BIESZCZADACH ZOSTAŁA UZNANA JAKO POWIEDZMY SOBIE BARDZO POETYCKA CO PAN NATO. MOWA O MOIM WPISIE NA PAŃSKIM BLOGU, POZDRAWIAM JACEK

        Odpowiedz
        1. Tomasz Autor wpisu

          Myślę po prostu że Pana wpis to świetna robota, szczególnie dla nas – ludzi nieznających tamtych magicznych bieszczadzkich czasów. Ukazał nam Pan to w najlepszy sposób

          Odpowiedz
  6. Maria z Pogórza Przemyskiego

    Pamiętam Chatkę z początku lat 80-tych, nie była jeszcze rozbudowana, po wodę chodziło się do źródełka, a w stajence była lama, która pluła przez zęby na turystów; i była tam Ula, żona Lutka, i Józek, jakie zamierzchłe czasy, co niektórych osób na świecie jeszcze nie było, ale to wtedy były najprawdziwsze Bieszczady; pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      Dzieciak byłem wtedy, pamiętam jedynie wypady z rodziną do Ustrzyk Górnych i Polańczyka. Póki co, to na blogu widzę stare Bieszczady autorstwa Pana Jacka. Również kilka książek mam w swej kolekcji.
      Pozdrawiam Cię

      Odpowiedz
  7. Pingback: II rocznica Karpackiego lasu - Karpacki las blog o górach

  8. jacek przewodnik świętokrzyski

    Przeczytałem uważnie z zastanowieniem , pomału i dociekliwie. Powiem WAM wszystkim czytającym TOMASZA że jezyk i słownictwo oraz opisy zjawisk przyrody ma wspaniale to jest jezyk już literacki na wysokim poziomie.Zastanawiam się gdyby ten zachód słońca powiększyć i wydrukować sobie oraz powiesić nad biurkiem . Ach co to by była za radość . jacek

    Odpowiedz
  9. Andrzej Stanisław Tabor

    Tak jak już wspominałem, udało mi się dwa razy spać w schronisku na Połoninie Wetlińskiej.
    Może wspomnę ten pierwszy raz – był to ( tu muszę popatrzeć na daty – moja ówczesna partnerka wpisywała – miesiąc i rok), więc było to we wrześniu 1974 r. Wędrowaliśmy od Soliny poprzez Polanę (na Małej Obwodnicy), potem był Otryt i Hulskie ze spaniem w Zatwarnicy, następnie na przełęcz pod Smerekiem (chyba jeszcze nie nazywała się imieniem Orłowicza) no i dalej, do schroniska na Połoninie Wetlińskiej. Nie było wtedy Lutka, zdaje mi się, że był kierownikiem campingu w Ustrzykach Górnych. Było sporo ludzi w świetlicy – miałem gitarę (nie rozstawałem się z nią) i byli też ludzie, którzy okupywali schronisko. Oczywiście – wspólne śpiewy a była to… Wolna Grupa Bukowina z Wojtkiem Bellonem na czele ! Długo w nocy śpiewaliśmy piosenki, oni – swoje, nie znałem ich – ktoś z Wolnej powiedział, że znam dużo niezłych piosenek. Potem poszliśmy spać – z tych dwóch pokoi przyszło nam spać z widokiem na Połoninę, mnie przypadło piętro… Rano czuję, że coś mnie szarpnie, nie szarpie – okazało się, że to cała chata „chodzi”, tak silnie wiało. Rano zejście końskim szlakiem na Wielką Obwodnicę, wejście na Połoninę Caryńską i zejście do Ustrzyk G., do schroniska.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Andrzeju, mam nadzieję że w końcu się zdecydujesz i opiszesz Nam swoje wspomnienia a ja z wielką chęcią przedstawię je na blogu.
      Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
  10. Andrzej Stanisław Tabor

    Czasami coś mi się przypomina, jakieś zdjęcia, jakieś wspomnienia – dużo tego było… – wiesz, te równe 50 lat w turystyce (co prawda wstąpiłem do PTTK 1 kwietnia 1968, więc jeszcze trochę – pewnie jakiś medal dostanę ?) ale za datę mojego wędrowania można uznać mój udział w II Ogólnopolskim Rajdzie Służby Zdrowia w sierpniu 1966r. w Bieszczadach. Może kiedyś ?
    Pozdrawiam i życzę dalszych wpisów w Twoim blogu.

    Odpowiedz
  11. jacek przewodnik świętokrzyski

    Tak to bardzo cenne mogą być wspomnienia o Wojku BELLONIE jak spiewał w chatce i o tym jak chatka cała chodziła prosimy o artykuł ze wspomnieniami dziękuje jacek

    Odpowiedz

Skomentuj Duśka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.