Zima w Beskidzie Niskim bywa okrutna. Świat z dawnych lat który wciąż się tu jawi w znikomym już tylko procencie, zimą pokazuje swą prawdziwą twarz na nowo, gdy mijasz otulone śniegiem stare chaty dawnych łemkowskich wsi…one wciąż tu stoją, zawieszone w czasie, ponure, smutne i biedne…
Dużo już czasu upłynęło, kiedy ostatni raz przemierzałem szlaki w okolicach Magury Małastowskiej. Wyjazd trafił się zupełnie spontanicznie. Spakowałem plecak późnym wieczorem, aby rano wyjść z domu i po kilku godzinach jazdy pociągiem, oraz busem znaleźć się w Uściu Gorlickim… Mam zamiar odbyć wędrówkę dolinami starych łemkowskich wsi, by nocną porą odnaleźć schronisko na Magurze Małastowskiej.
Uście Gorlickie wita mnie widokiem na cerkiew, która jest niestety zamknięta. Moja droga prowadzi na koniec wsi, gdzie wejdę na szlak prowadzący do Nowicy, starej łemkowskiej osady ukrytej w głębokiej dolinie, praktycznie odciętej od świata.
Nie nie… 🙂 niech nikogo napis nie zmyli, to naprawdę Polska, jednak nazwa wsi jest dwujęzyczna. Zamieszkują tę miejscowość zarówno Polacy jak i Łemkowie, którzy stanowią tu większość. Nowica to chyba największe „do widzenia” jakie widziałem w górach. Nie dojeżdża tu żaden autobus, jedynie gimbus transportuje dzieci do szkoły, w oddalonym dziesięć kilometrów stąd Uściu Gorlickim. Prąd w Nowicy został doprowadzony dopiero w latach 80 –tych XX w. Wioska ta, to wciąż żywy skansen z zachowanymi łemkowskimi chyżami.
Wieś, w której byłem ostatni raz siedem lat temu, stoi zakonserwowana i niezmieniona…
Surowe życie mieszkańców Beskidu Niskiego idealnie współgra z posępnym otoczeniem.
Mijam Nowicę, wraz z jej przysiółkiem Przysłupiem. Zapada noc, lecz prze de mną jeszcze godzina marszu. Wchodzę w las, moja trasa staje się mroczna i monotonna, zapalam latarkę czołówkę, pomoże mi w odnajdywaniu szlaku którego znaki majaczą od czasu do czasu pośród drzew.
Wiatr wraz ze śniegiem wieje w twarz, dochodzę do skrzyżowania dróg leśnych, chwilę zastanawiam się w którą stronę podążać. Moja mapa okazała się w tym miejscu lekko niedopracowana. Pod dłuższej chwili decyduję się na skręt w lewo. Droga staje się coraz bardziej zasypana, wiedzie w dodatku pod górę. Po około 15 minutach, dostrzegam tlące się światło . Wybrałem trafnie, to lampa zawieszona nad drewnianym budynkiem schroniska, zaprasza spóźnionych turystów do środka.
Najwyższy czas…jestem zmęczony i głodny, potrzebuję też się ogrzać, na co niestety muszę poczekać , gdyż schronisko świeci pustkami, a właściciel ogrzewa tylko wtedy gdy pojawią się goście. Zanim jednak rozpali ogień zdążę zjeść kolację i wypić gorącą herbatę
Senność mnie ogarnia, jest zimno, na szczęście mam bardzo ciepły śpiwór w który się zawijam i po chwili zasypiam. Rano budzi mnie potworny ziąb, ciężko wyskoczyć ze śpiwora, ale jest późno, minęła siódma a ja muszę się spieszyć…
Do Uścia Gorlickiego mam około 15 kilometrów, a chciałbym zejść jeszcze do Przełęczy Małastowskiej aby zwiedzić słynny cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej – jeden z najpiękniejszych w Beskidzie Niskim, na pewno też najlepiej utrzymany z pośród wszystkich wojennych nekropoli jakie można napotkać w tych dziwnych , tajemniczych górach.
Zagłębiam się w mgłę…cmentarz czeka gdzieś tam na wprost…
To najcenniejsza nekropolia wojenna w Beskidzie Niskim. Cmentarz nr 60, zbudowany na Przełęczy Małastowskiej, jest dziełem projektanta słowackiego – Duszana Jurkowicza. Spoczywa tu 174 żołnierzy armii austro – węgierskiej. 2 maja 1915 r. rozegrała się tu wielka bitwa pomiędzy armią austro – węgierską a wojskami rosyjskimi. Operacja gorlicka zadała wiele klęsk armii rosyjskiej, dzięki czemu Rosja do końca I wojny światowej nie podjęła już żadnych działań zaczepnych. W Beskidzie Niskim można natknąć się w wielu miejscach na takie ponure pamiątki z czasów obu wojen światowych. Niszczeją często w lasach ukryte dla ludzkiego oka, choć niejednokrotnie stają się obiektem zainteresowania różnych stowarzyszeń działających na rzecz ich przetrwania. Nie jeden doczekał się już renowacji.
Droga z przełęczy zaprowadziła mnie serpentynami w dół do Gładyszowa. Stąd mam równe 10 km do Uścia Gorlickiego. Puste przestrzenie i senne wioski to krajobraz Beskidu Niskiego. Brak dobrej widoczności nie pozwala cieszyć się widokiem gór otaczających ten zapomniany koniec świata.
Zima na dobre spętała góry Beskidu. Idę pomału, od czasu do czasu robiąc krótka przerwę na wypicie kubka herbaty. Termos to rzecz święta w takich warunkach, gorący napój dodaje sił i rozjaśnia umysł.
Dotarłem do Kwiatonia, wsi w której prawdopodobnie stoi najpiękniejsza cerkiew w całym Beskidzie Niskim. Miałem szczęście gdyż akurat była otwarta ze względu na przedświąteczne prace porządkowe którymi zajmuje się miejscowa społeczność. Wszedłem do środka i przyjrzałem się bogatemu i zabytkowemu wnętrzu. Niestety czas porządków dobiegł końca, nie zdążyłem więc poświecić dłuższej chwili, na podziwianie świątyni która znalazła uznanie w oczach słynnej organizacji UNESCO. Jestem i tak zadowolony – nieraz przechodziłem obok tego miejsca i cerkiew zawsze była zamknięta.
Wnętrze świątyni to wspaniałe zestawienie ikon oraz polichromii utrzymanych w doskonałej kondycji. Znajdują się tu również wartościowe malowidła, szczególnie ciekawie przedstawia się parapet chóru muzycznego.
Z Kwiatonia już niewiele drogi pozostało do Uścia Gorlickiego. Niebawem znajdę się na przystanku w centrum wsi, za chwilę przyjedzie autobus który zawiezie mnie do miejscowości o nazwie Ropa. Stamtąd złapię busa do Grybowa, skąd udam się pociągiem do Tarnowa, aby przesiąść się na pośpieszny do Przemyśla :). Beskid Niski jest okrutny zimą, gdy na przestrzeni wielu kilometrów nie można znaleźć przystanków autobusowych, bądź też autokar raz dziennie dojeżdża w najdalsze zakątki łemkowszczyzny, a do takich wiosek jak Nowica nie dojeżdża w ogóle. Na szlaku nie sposób spotkać człowieka, a potężny wiatr odbiera siły i ochotę do dalszego marszu. Życie tutaj jest bardzo surowe i ciężkie, ale jednak świat ten przyciąga , ekscytuje i nie daje zapomnieć o sobie, gdy wrócisz już do domu, zjesz ciepły obiad i weźmiesz gorący prysznic, po czym położysz się w wygodnym łóżku planując kolejną wyprawę do świata Łemków, drewnianych cerkwi, starych chyż, kamiennych krzyży, oraz pamiątek z czasów okrutnych wojen, które szczególnie w tych miejscach naznaczyły swoje piętno…
Tekst i zdjęcia: Tomasz Gołkowski
Jeśli interesuje Cię tematyka Beskidu Niskiego, spodobał Ci się wpis, kliknij Beskid Niski – znajdziesz tam pod tekstem więcej artykułów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie
ciekawy wpis. klimatyczny ten Beskid, z jednej strony taki jak moje Pogórze Przemyskie, a jednak znacznie się różni, chociażby łemkowską kulturą…
Tak , to prawda. Beskid Niski to obecnie najdziksze góry w Polsce a Pogórze Przemyskie znam gdyż stąd pochodzę. Lubie takie miejsca jak Rybotycze, Arłamów, Makowa Jamna…
O samym Beskidzie Niskim staram się pisać jak najwięcej. Zapraszam Cię do archiwum jak i do być może kiedyś wspólnej wyprawy w Beskid.
Pozdrawiam serdecznie
Cieszy mnie ze ktoś interesuje się tym regionem.Beskid Niski jest piękny tajemniczy i bardzo niedoceniany, chuć dobrze ze niekomercyjny bo straciłby swój urok.. Blog naprawdę ciekawy i profesjonalny trzymaj tak dalej .
Pozdrawiam
Witam
Beskid Niski jest rzeczywiście niedoceniany, ale zachowuje dzięki temu swój urok. Góry dla koneserów, wytrawnych turystów
Pozdrawiam 🙂
Pięknie, dziko, klimatycznie i zimno 🙂 Tez kocham te tereny i odpoczywam tam jak nigdzie indziej. Może i surowe warunki ale ludzie wydaja się być tam szczęśliwsi od całej reszty,. Jacyś tacy spokojniejsi i bardziej pogodzeni z życiem i światem. Wracam tam kiedy tylko mogę choć nie jest to blisko ode mnie. Może spotkamy się kiedyś na szlaku 🙂 Pozdrawiam gorąco Maya
Rzeczywiście ludzie nie doceniają tego miejsca, ale chyba dlatego że leży na uboczu. Komunikacja tutaj nie jest tak sprawna jak w innych znanych miejscach turystycznych. Dzięki za zaproszenie, czasem organizujemy większe wyprawy wiec czemu nie:)
Widziałam ten cmentarz nad schroniskiem, nie znam Beskidu Niskiego, choć tak blisko, może tylko wschodni kraniec; ujmujący opis; pozdrawiam.
Wybierz się Mario wraz z mężem na kilka dni w Beskid Niski. Myślę że poczujesz się tam jak na pogórzu.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bajka, po prostu bajka!! Planowałam tam być, ale będę nad polskim morzem, co nie znaczy, że moje myśli niczym obłoki nie będą wędrować nad Ropą , Ujściem Gorlickim czy nad Wysową. Niech ta zimowa bajka trwa!!!! Pisz dalej bo chce sie czytać!!! Powodzenia!!!
Nie ma to jak wypoczynek w zasypanej śniegiem Wysowej. Dziękuję za miłą opinię i pozdrawiam Cię serdecznie 🙂