Podróż na wschód i spacer po Czarnohorze

Fascynacja Karpatami Wschodnimi, narodziła się we mnie, gdy kilka lat temu po raz pierwszy zobaczyłem pasmo Czarnohory. Najwyższe góry Ukrainy to miejsce szczególe. Magiczna kraina Hucułów czekała na mój powrót dość długo, i mimo że wróciłem tylko na chwilę, to zdałem sobie sprawę że kolejny raz nie nastąpi szybko ze względu na brak czasu jak i niepewną przyszłość kraju pogrążającego się w coraz to większy konflikt …

Właśnie wróciłem z Beskidu Niskiego, nie zdążyłem jednak położyć się spać – przepakowałem tylko bieliznę i zastępcze ubrania. Następnie  wziąłem prysznic, po czym rozpocząłem nową przygodę w rodzinnym mieście – Przemyślu. Tradycyjnie już wsiadam tu do busika, który zawiezie mnie teraz do Medyki, skąd pieszo przekroczę ” legendarną granicę ” . Ruch na przejściu spory, ale po około pół godzinie jestem po drugiej stronie … Świat odmienił się w jednej chwili – specyficzne miejsce, trochę jak Polska lat 70 -tych. Wsiadam do zniszczonej przez czas marszrutki – czyli ukraińskiego odpowiednika naszego busa. Jadę do Lwowa – mijam wsie i podupadłe miasteczka, staram się podpatrzeć zachowanie i codzienny tryb życia okolicznej ludności. Trochę się zmieniło od ostatniego razu : droga z Szeginii do Lwowa dostała nową jakość. Jest to chyba jedyna pozytywna zmiana od czasu Euro 2012. Mimo wszystko od czasu do czasu zjeżdżamy w boczną drogę by zabrać pasażerów z okolicznych wsi. Wtedy droga staje się klasyczną ukraińską szosą – dziurawą jak sito, bez poboczy i znaków.

Minęły może dwie godziny jak znalazłem się we Lwowie. Tu nie miałem czasu przyjrzeć się zmianom ani nastrojom panującym wśród mieszkańców. Pokręciłem się tylko w okolicach dworca, po czym złapałem kolejną marszrutkę, tym razem do Ivano Frankowska. Kolejne godziny spędzone w zatłoczonym busiku poświęciłem na czytanie przewodnika oraz sen. Ocknąłem się przed Kałuszem, niewielkim miasteczkiem położonym już niedaleko dawnego Stanisławowa. Objeżdżamy rondo … góruje nad nim potężny wymowny napis – Sława Ukrainie – w obecnych niespokojnych czasach bardzo ideologiczny …

Ivano Frankowsk wita mnie po raz drugi odkąd bywam na Ukrainie. Nie mam jednak chęci na zwiedzanie. Za chwilę zapadnie noc a ja muszę znaleźć jakieś połączenie w góry. Odjechała właśnie ostatnia marszrutka do Nadwórnej, ale to za blisko. Interesuje mnie dojazd w okolice Rachowa – odczytuję w hali dworca kolejowego informację że pociąg do tego miasta odjedzie o 3:10. Mam więc kilka godzin na odpoczynek. Postanawiam coś zjeść i napić się tutejszego piwa … Czerniowieckie, Lwowskie – po chwili siedzę przy stole z dwoma miejscowymi i rozmawiam o sytuacji na świecie. Głównym tematem jest problem na granicy z Rosją. Ludzie są przygnębieni i wściekli – pytają czemu Europa boi się i czy my im pomożemy … Kolejni Ukraińcy dosiadają się, stawiają symbolicznie pięćdziesiątkę, uważają mnie za swojego. Po dwóch godzinach żarliwej dyskusji ( Ukraińcy mają gorące głowy ) oznajmiam że za 20 minut mam pociąg. Jedna z nowo poznanych osób postanawia pokazać mi jak powinienem dojść na peron. Żegnam się więc z towarzystwem. Ludzie pomału też zaczynają się rozchodzić. Hasło jakim się pożegnali brzmiało : Sława Ukrainie – śmierć separatystom! Rozumiem ich – nie zamierzam jednak poddawać się emocjom … nie lubię polityki i życzę wszystkim pokoju, jednak zdanie jakie mam na ten temat chcę zostawić dla siebie. Mam też nadzieję że będę mógł w przyszłości odwiedzać Ukrainę cieszącą się pokojem.

DSC_0463 DSC_0465

Pociąg przez długie godziny toczy się leniwie a ja muszę się przespać – moja wyprawa będzie naprawdę niedługa, właściwie niewiele przez ten krótki pobyt zdążę zobaczyć ale odpoczynek jest mi potrzebny. Spałem prawdę mówiąc może dwie godziny – ciężko zasnąć w obskurnej elektriczce. Zaczęło świtać gdy zobaczyłem Dolinę Czarnej Cisy – piękną górską rzekę i niewielkie osady skupione po obu stronach brzegu. Moja pierwsza część podróży kończy się – jestem w Kwasach.

Muszę znaleźć miejsce na nocleg. Widzę tu sporo gospodarstw oferujących tanie noclegi, jednak właściciele nie są chętni aby przyjąć turystę na jedną noc. Po dwóch godzinach szukania, właścicielka dużego, drewnianego domu na końcu wsi decyduje się na ugoszczenie. Biorę więc prysznic, następnie jem śniadanie i robię mocną kawę. Jestem zmęczony i niewyspany, ale czas leci, a chciałbym choć trochę pospacerować po połoninach. Nie jestem dzisiaj gotowy na długą wędrówkę, jednak postanawiam wybrać się na szlak w stronę Pietrosa ( 2020 m n.p.m. ) Nie zależy mi teraz na zdobywaniu szczytów – duchowy spacer po Czarnohorze będzie wystarczającą nagrodą za trudy podróży.

Mijam rozrzucone, drewniane chatki. Ludność huculska ceni swe surowe życie w odosobnieniu. Myślę sobie … że dziś jestem Hucułem zmierzającym ku połoninom, dającym swobodę i wyzwolenie.

Czarnohora tonie w chmurach. Klimat dla jednych przygnębiający – dla mnie jednak jest niesamowicie mistyczny, fascynujący i prawdziwie WSCHODNI!

Mijam na swej drodze konie żyjące tu półdziko. Zwierzęta nie reagują na moją obecność – przechodzę obok zafascynowany …

Połonina Menczuł ( 1238 m n.p.m. ) Osada pasterska to powszechny widok na górskich łąkach Czarnohory jak również w całych Karpatach Wschodnich. Pasterze ciężko tu pracują w bardzo surowych warunkach, niezmieniających się zbytnio od wieków.

Dziś dalej już nie pójdę zmęczenie daje znać o sobie. Praktycznie mam dwie noce zerwane … Wracam pomału do wioski, jednak przystaję na chwilę i siadam na wzniesieniu obok drogi. Nawet nie wiem kiedy oczy mi poleciały …

… Zbudziły mnie wkrótce znajome konie przechodzące po raz drugi dzisiejszego dnia. Patrzę na zegarek, spałem maksymalnie pół godziny. Krótka drzemka przywróciła jednak energię. Opróżniam półlitrową butelkę wody i wracam już nie zatrzymując się.

Wchodzę na obrzeża wsi – jeszcze chwila dzieli mnie od kąpieli i snu. Muszę odpocząć, jutro czeka na mnie sąsiednie pasmo Świdowca …

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Jeśli lubisz tematykę Karpat leżących na Ukrainie, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj znajdziesz tam pod tekstem więcej wpisów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie

Share Button

24 komentarze do “Podróż na wschód i spacer po Czarnohorze

  1. Duśka

    Super, pisz szybciutko kolejną część opowieści, bo wcale się nie zmęczyłam, chyba odespałeś za mnie 🙂 No, może poza jazdą marszrutką, którą mogłam zaobserwować będąc na Ukrainie 😉 Chyba daje się we znaki. To czekam na dalszą opowieść. Uściski 🙂

    Odpowiedz
      1. Duśka

        Tomku, byłam raczej na zorganizowanym wyjeździe i takim mało górskim, nastawionym na zwiedzanie zabytków raczej. Ale widziałam marszrutki w samym Lwowie i w jego okolicach, łącznie z wypadkiem takiego blaszanego pudełeczka… Ukrainę opisałam w jednym z pierwszych swoich postów. Zapraszam 🙂 Serdeczności 🙂

        Odpowiedz
        1. Tomasz Autor wpisu

          Witaj 🙂
          Oczywiście Ukraina to nie tylko góry, a Lwów to niepowtarzalne miasto. Przejrzę Twoją relację z wycieczki jeszcze dziś
          Pozdrawiam Cię 🙂

          Odpowiedz
  2. jacek przewodnik świętokrzyski

    PANIE Tomku czy chatka na końcu wsi ,która jest na zdjęciu to ona udzieliła Panu swej gościny?. Zdjęcie jest bardzo urokliwe . Chociaż to koniec wsi a jednak tu ludzie zrozumieli potrzebę utrudzonego wędrowca i przyjęli go w swoje progi. Pozdrawiam Jacek.

    Odpowiedz
  3. Tomasz Autor wpisu

    Witam
    Ta chatka to pierwszy dom jaki minąłem w drodze powrotnej. Jest jakby po za wsią. Takich chat jest wiele porozrzucanych daleko od siebie. Do centrum Kwasów od tego miejsca jest jeszcze około dwóch kilometrów 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  4. Cinnamon Girl

    Jestem pod wrażeniem!
    Nie przypuszczałam, że po ukraińskiej stronie są takie piękne miejsca. Któregoś dnia wezmę z Ciebie przykład i odwiedzę tamte rejony. Zwłaszcza, ze moja prababcia pochodziła ze Stanisławowa.
    Pozdrawiam ciepło i pędzę poczytać więcej. 🙂

    Odpowiedz
  5. Tomasz Autor wpisu

    Witaj
    Jeśli będziesz tam jechać w Czarnohorę, to możesz za moim przykładem właśnie przez Stanisławów. Niesamowita podróż
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
  6. Tomasz Autor wpisu

    Witam
    Gdybym mógł spędziłbym tam całe wakacje. Najważniejsze być wyspanym wtedy zawsze po długiej wędrówce jestem zregenerowany 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  7. Pingback: Korona ukraińskich Karpat – | Karpacki las blog o górach

Skomentuj Tomasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.