Archiwa tagu: Karpaty Wschodnie

Beskid Huculski – Rotyło

Beskid Huculski, Beskidy Pokuckie, czy też Góry Pokucko Bukowińskie – tak przedstawiają się najczęściej używane nazwy gór położonych na północny wschód o Czarnohory z przedłużeniem na południowy wschód aż po Połoniny Hryniawskie oraz na wschód, w stronę Gór Wyżnicko Strażowskich. Pasmo zaiste piękne, prawdziwie huculskie, lecz traktowane nieco bez emocji. ze względu na bliskość wyższej i słynnej Czarnohory. W Beskidach Pokuckich życie toczy się po staremu, jakby na marginesie i tak już odgrodzonego od cywilizacji świata. Czuję się tu tak, jakbym wrócił do zapomnianych wsi Bieszczadów Wschodnich, biednych i nieodwiedzanych. Pójdziemy dziś drogą wiejską, pośród starych gospodarstw, oraz łąk, przemierzając potoki i leśne ścieżki. W końcu osiągniemy niesamowite połoniny o magicznym obliczu, pełne niezapomnianych, ulotnych spojrzeń w każdą stronę świata, gdzie piętrzą się dookoła znane masywy górskie, najodleglejsze szczyty – te zdobyte jak i wciąż pozostające w sferze marzeń. Potęga Karpat Wschodnich nie pozwoli zapewne przedrzeć się przez każdą przełęcz, zdobyć szczyt po szczycie, czy też odwiedzić wszystkie doliny, jak i przepłynąć każdą górską rzekę. Dziś jednak jesteśmy tu, w miejscach, które najmniej znamy. Idźmy więc i podziwiajmy rozległe choć stosunkowo niewysokie pasma oraz zakątki tej części ukraińskich Karpat. Czytaj dalej

Share Button

Czarnohora – pasmo Kostrzycy

Znana powszechnie miłośnikom Karpat Wschodnich, najwyższa w całych Beskidach Czarnohora, potrafi zachwycić wędrowca, któremu nie dane było nigdy dotychczas zobaczyć wysokiej połoniny. Jednak najwyższe góry ukraińskich Karpat, to nie tylko słynne pasmo sześciu dwutysięczników górujące nad rozległą i zieloną okolicą. Jednym z najpiękniejszych, choć nieco mniej znanym grzbietem w tej części Huculszczyzny jest równolegle położone do wspomnianej grani pasmo Kostrzycy. Nie tak wysokie, również znacznie krótsze, ale posiadające niepodważalną zaletę – zadziwiający, najbliższy i jednocześnie najwspanialszy widok na grań główną. Jeśli szukamy spokoju w przepełnionej turystami Czarnohorze, wstąpmy na niższy z grzbietów. Pasmo Kostrzycy ująć potrafi wszystkich tych, którym bywa już tłoczno na grzbiecie głównym. Podobnie gdy w przeszłości opisywałem współmiernie piękne i sąsiednie dla grzbietu wododziałowego Koszaryszcze, tak dziś przedstawiam równie nieodległe od niego pasmo Kostrzycy. Czytaj dalej

Share Button

Gorgany – Popadia

Gorgany – Popadia

Wyjątkowo dzikie i najbardziej oddalone od siedzib ludzkich zakątki ukraińskich Karpat Wschodnich fascynują od lat licznych eksploratorów, wagabundów oraz turystów poszukujących zjawiskowych zakątków w obszarach tych wspaniałych wierchów, wchodzących w skład potężnego systemu górskiego od Żelaznych Wrót nad Dunajem po Bratysławę. Prócz mało dostępnych i do dziś rzadko odwiedzanych Gór Czywczyńskich położonych na pograniczu ukraińsko rumuńskim, szczególnie fascynującym pasmem charakteryzującym się niedostępnością są Gorgany. Stworzyły one własną, legendarną etykietę gór niezwykle trudnych, i tylko dla ludzi posiadających umiejętność radzenia sobie w terenie trudnym. Także dla tych co nie odczuwają lęku przed wyobcowaniem powstającym z racji przebytych potężnych odległości, czy też braku łatwego dostępu do wody, schronisk i choćby zwykłych staj pasterskich znanych wędrowcom przemierzającym bezdroża w obszarach nie tylko Ukrainy ale również Rumunii. Tutaj w Gorganach wszystko jest odmienne – trudne szlaki dalekobieżne, niezamieszkałe doliny będące na odcinku długich kilometrów jedynymi możliwymi drogami prowadzącymi od wiosek położonych na obrzeżach gór. Mimo to, ludzie wędrują tu od lat, budując jeszcze w latach międzywojennej Polski liczne schroniska, których już dziś niestety brak. W niewielu miejscach pozostały jedynie ruiny świadczące o dawnej świetności gorgańskich schronisk, lecz nawet tych ostatnich rozbitych fundamentów pozostało już niewiele. Górą osobliwą, i jedyną w swoim rodzaju, jest legendarna i mająca swe udokumentowane w literaturze znaczenie Popadia. Bywał tu oczywiście Wincenty Pol oraz Mieczysław Orłowicz, także Henryk Gąsiorowski i pewnie wielu innych zasłużonych dla kraju pionierów turystyki górskiej. Popadia widniała od lat jako serce Gorganów, miejsce będące wyjątkowo widokowym – morze gór w zamkniętym kole dziesiątek innych wierzchołków. Tam nie widać nic prócz piętrzących się masywów górskich i głębokich dolin, w których liczne strumienie podczas wiosennych roztopów blokowały możliwości przeprawy jak i osadnictwa. Popadia to symbol gór, a także symbol granic dawnej Polski. Do dziś dnia stoi tam słup graniczny, inny niż wszystkie. Słup początkowy podzielonej na odcinki przedwojennej granicy, oznaczony numerem 1 a było takich początkowych 33 od Stocha po Odrę. Niestety właściwie już ich nie ma … W przeciwieństwie do pośrednich i głównych znanych niemal każdemu przemierzającemu ukraińskie szlaki tamtejszych Karpat. Ten jest jednak inny i z  jego gatunku  zachował się jeszcze tylko jeden – na Pantyrze również jako nr 1 jednak innego już odcinka. Charakteryzuje się widocznymi do dziś, wyrytymi po obu bokach godłami określającymi strony granic obydwu krajów. Czechosłowacki lew oraz polski orzeł w koronie. Liczne jeszcze słupki zachowane w obszarach Gorganów oraz Czarnohory nie posiadają wspomnianych godeł wyrytych po każdej ze stronCzytaj dalej

Share Button

Bieszczady Wschodnie i Czarna Repa – w krainie iluzji

Wschodnie rubieże ukraińskich Bieszczadów to miejsca mniej znane, skrywające w swych dolinach przepiękne wsie Bojkowszczyzny, zadziwiające wciąż istniejącą starą zabudową oraz sposobem życia tutejszych górali. Zniszczone drogi, stare budownictwo, kultura ludowa a w tle magiczne, drewniane cerkwie. Nad tym enigmatycznym i pełnym zagadek obszarem, unoszą się prawdziwie bieszczadzkie połoniny – wprawdzie niewysokie, jednak tutaj szczególnie widokowe. Od strony wschodniej piętrzą się potężne Gorgany, od południa natomiast bajkowa Połonina Borżawa, i w reszcie od strony zachodniej daleko hen w oddali majaczą polskie znane powszechnie Bieszczady. Czarna Repa to najwyższy wierzchołek pasma o tej samej nazwie, biegnącego od Przełęczy Beskid na zachodzie po Przełęcz Wyszkowską na wschodzie, która to odgranicza Bieszczady Wschodnie od Gorganów. Przejdziemy się dziś pośród morza mgieł ku połoninom, czy jednak zdołamy odnaleźć tam dziś cokolwiek …? Czytaj dalej

Share Button

Czywczyn, Połonina Prełuczny, Burkut

Czywczyn, Połonina Prełuczny, Burkut

„Ilu jest takich, co byli na Czywczynie i poznali ten świat połogich trawnych połonin, ciągnących się od Czarnej Hory po Palenicę – Ihnatiesę na rozrogu Galicyi, Węgier i Bukowiny?”

      Hugo Zapałowicz

Masywny grzbiet odsunięty na północ od granicy, wciśnięty pomiędzy nią a górską rzekę, stoi samotnie jako wybitny wierch pośród zlewających się ze sobą zielonych mas. Tam, jak okiem sięgnąć tylko góry dookoła a sam Czywczyn jest największy w górach granicznych wraz z Hnitesą – obydwa magiczne, mało dostępne i nie łatwe do zdobycia. Potrzeba właściwie dwóch dni by zdobyć i opuścić Czywczyn, tak żeby wrócić następnie do punktu wyjścia. Od czasu gdy powódź na Czarnym Czeremoszu zniszczyła drogę wraz z mostami, i gdy smreki połamały się wzdłuż szlaku, nie chodzi doliną właściwie nikt. Trzeba iść przez Rogi bądź Prełuczny ku granicy i stamtąd na Czywczyniarz – tam zatoczyć półkole na odcinku wielu kilometrów by osiągnąć szczyt.

Kolejny dzień w Górach Czywczyńskich – w ostatnich latach, te góry właśnie narzucają się w moich myślach najczęściej i chłonę je zabierając dla swej pamięci stopniowo, tak by zawsze móc tu powrócić i zgłębić nieznane dotąd obszary. Czytaj dalej

Share Button
Góry Czywczyńskie - Stoh, triplex oraz sistiema

Góry Czywczyńskie – Stoh, triplex oraz sistiema

Góry Czywczyńskie – Stoh, triplex oraz sistiema

Góry Czywczyńskie – Stoh, triplex oraz sistiema

Przedstawiam rozległy masyw górski zawarty w granicach szerzej pojętych Karpat Marmaroskich, a ściślej w obszarach niemalże zamkniętego dla turystyki grzbietu granicznego. Od Stoha po Hnitesę na odcinku granicznym – tam rozdzielają się Czywczyny na dwie zbliżone powierzchniowo części, w głębokim obniżeniu Przełęczy Łostuńskiej. Wysyłają na dwóch przeciwległych kierunkach liczne odnogi, których stoki opadają ku dzikim dolinom : Wazeru na południu oraz Czarnego Czeremoszu na północy. Stoh jest miejscem, które w przeszłości zapisało się jako styk nieistniejących dziś już rubieży. Oddzielał dawniej jako tzw. triplex granice trzech państw : Polski, Czechosłowacji oraz Rumunii. Jest to niewielki znak kamienny na zachodnim krańcu pasma, pożądany przez świadomych jego istnienia, żądnych przygód i wrażeń zdobywców. Sam triplex prócz znaczenia międzynarodowego był pewnym symbolem stabilności granic, dziś natomiast traktowany jest jako kultowy, mający charakter pożądanego zabytku, będący celem wypraw, nie zawsze jednak możliwych do zrealizowania. Przez długie lata powojenne nierealnym było się tam dostać. Potężna sistiema blokowała wszelką chęć wędrówki, a drut kolczasty, dawniej pod napięciem, sprawia i dziś ponure wrażenie.  Po upadku ZSRR nastąpiła transformacja ustrojowa, reżim zelżał, lecz wciąż nie każdy miał szczęście dotrzeć w Czywczyny, jednocześnie na szczyt Stoha, czy też Hnitesy mógł jedynie wspiąć się w wyobraźni. Wiek XXI przyniósł tu kolejne zmiany – pojedyncze grupy turystów zaczęły coraz śmielej pojawiać się w Górach Czywczyńskich, także ostatecznie na skraju drugiej dekady obecnego wieku można stwierdzić, że Czywczyny wraz ze swymi magicznymi wierzchołkami zdobyć może w zasadzie niemal każdy turysta, który wie jak zachować się przed, oraz w trakcie pobytu, w tych wciąż zagadkowych górach. Mimo wielu pozytywnych przemian jak i nastrojów, wciąż lokalne drogi, płaje oraz nieliczne szlaki turystyczne są tu puste – właściwie nawet i dla samych obywateli Ukrainy czywczyński obszar to terra incognita. Oczywiście częściej spotkać tu można  wędrowców z Polski bądź Czech. Czytaj dalej

Share Button

Gorgany – Sywula i Rafajłowa

Gorgany – Sywula i Rafajłowa

Gorgany

Uchodzące do niedawna za najdziksze góry Europy, potężne i odgrodzone od świata wierchy, położone w obszarach dzisiejszej Ukrainy, były zapomnianymi na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, jednak od pewnego czasu przeżywają renesans popularności i pożądania. Odkrywane i zdobywane w minionych wiekach przez uznanych podróżników, którzy przecierali tu pierwsze ścieżki, dziś są wyznakowane i opisane, a mimo to wciąż trudne dla orientacji, odgrodzone i niedostępne jak dawniej. Bywał tu Stanisław Vincenz, Henryk Gąsiorowski oraz Vincenty Pol. Wielka Wojna naznaczyła tu swe piętno – góry ujawniają dziś jej ślady oraz pamiątki w głębokich dolinach, na przełęczach oraz surowych grzbietach górskich, w postaci stanowisk ogniowych, transzei, schronów bojowych, a czasem i elementów amunicji. W przeszłości biegła między innymi przez Gorgany dawna granica polsko – czechosłowacka – maszerując grzbietem odnaleźć możemy granitowe słupki graniczne, z nierzadko widocznymi wciąż wyrytymi symbolami obydwu państw oraz numerów. Te przedziwne i ekscytujące góry, charakteryzujące się sporymi odległościami, pięknymi lasami, oraz potężnymi rumowiskami skalnymi zwanymi grechotem bądź gorganem, to właśnie słynne Gorgany – góry nie dla każdego, góry potężne w swej inności, wchodzące w skład Beskidów Lesistych, mimo i tu występujących płatów połonin, na których naród huculski wciąż kultywuje tradycyjne pasterstwo – już nie na tak potężną skalę jak dawniej, ale wciąż natknąć możemy się na pasterskie staje, szałasy, stada krów, oraz owiec. Wszechobecne, tak jak i w innych częściach ukraińskich Karpat są gruzawiki – potężne samochody służące do pracy w lesie, przewozu ludzi oraz sprzętu. W tradycyjnych wsiach huculskich odkryć możemy pamiątki nawiązujące do obecności w tych  stronach II Brygady Legionów Polskich, po której, prócz wspomnianych transzei oraz stanowisk ogniowych odnaleźć możemy niewielkie cmentarzyki, pomniki oraz krzyże. Kolejna wojna światowa, zabrała inne wspaniałe elementy wtopione w krajobrazy górskie Karpat Wschodnich, czyli dawne, drewniane schroniska górskie stawiane między innymi przez PTT i inne stowarzyszenia. Dawnych schronisk nie ma już wcale, za to pozostały po nich w niektórych miejscach ruiny świadczące iż polska turystyka II Rzeczypospolitej w czasach międzywojennych rozwijała się nadzwyczaj dobrze mimo tak krótkiego okresu niepodległej wówczas Polski. Dziś zapraszam w Gorgany, do Rafajłowej, zwanej obecnie Bystrzycą, oraz na szlak który poprowadzi mnie na najwyższy szczyt Gorganów, czyli na Wielką Sywulę, tak bardzo odległą od siedzib ludzkich, pożądaną i jakże widokową. Czytaj dalej

Share Button

Ciekawostki Zakarpacia

Zakarpacie jest tajemnicze, nieczęsto odwiedzane przez turystów i niewiele też w starych księgach opisane. Tutaj świat za grzbietem wododziałowym, po jego południowej stronie, jest dla polskiego podróżnika absolutnie zagadkowym i w sensie dotychczasowych karpackich wyobrażeń zupełnie nieznanym. Kraina wielu narodów, barwna mozaika, skupiająca Węgrów, Ukraińców, Żydów i Słowaków. Przez wieki, jako część składowa Królestwa Węgier, następnie Austro Węgier oraz przez krótkie lata zajęta przez Czechosłowację, wpadła następnie w ręce ZSRR, by ostatecznie znaleźć się w ramach współczesnej Ukrainy. Ziemia więc naznaczona i ukształtowana przez narody które i dziś w różnym tu stopniu zamieszkują. Niewiele wiem o tym historycznym regionie. Polska literatura turystyczna dość skąpo obeszła się z tutejszymi obszarami, zarówno pod względem historii, geografii jak i etnografii. Obszar ściśle otoczony przez Słowację Węgry, Polskę oraz Rumunię, od północy ograniczony jest od reszty kraju potężnym wałem głównego grzbietu Karpat, w którym oczywiście liczne przełęcze dają możliwość komunikacji między regionami. Opisałem w przeszłości fragmenty wszystkich podstawowych pasm górskich leżących w ramach Zakarpacia – przedstawiałem więc połoniny : Równą , Borżawę , Krasną oraz Świdowiec, a także Czarnohorę Zachodnią, ale dotychczas nie ujawniałem tego, co kryją zakarpackie doliny, jak wyglądają tutejsze wsie, drewniane cerkwie, drogi,miasteczka oraz górskie rzeki, potoki czy też przełęcze. Uchylę teraz rąbka tajemnicy i zabiorę Was w wirtualny świat zakarpackich zakątków położonych u podnóża tamtejszych Karpat, które na blogu w przeszłości widzieliście bądź macie możliwość wciąż zobaczyć. Dziś będą spojrzenia na Karpaty z perspektywy dolin oraz przełęczy, fascynacje dawnym budownictwem, oraz ulotne chwile z życia mieszkańców. Czytaj dalej

Share Button

Łungul i Przełęcz Szurdyn

Najdalszym zakątkiem ukraińskich Karpat, oddalonym na południowy wschód niemalże po Czerniowce, jest pasmo zwane Górami Wyżnicko – Strażskimi. Odległy i pomijany w literaturze górskiej grzbiet, nie zdobył dotychczas uznania. Tutejsze pasma są niewysokie, przeważnie wtórnie zalesione i raczej nieczęsto przez turystów odwiedzane. Łungul (Długi Groń 1381 m) najwyższy punkt masywu który chcemy dziś zdobyć, jest położony zaledwie trzy kilometry od granicy rumuńskiej. Skutkiem tego niemożliwością jest zdobycie go od najłatwiejszej teoretycznie strony, czyli  od przygranicznej wsi Ruska. Mieszkańcy pytani tu o drogę na szczyt, odpowiadają : nie wolno, tam wyżej stoi kordon, pogranicznicy nie wpuszczą nikogo obcego. Jedyną możliwością jest podjazd w stronę oddalonej o 10 kilometrów Przełęczy Szurdyn, i marsz grzbietem w kierunku południowo – wschodnim. Czytaj dalej

Share Button

W przygranicznym jarze.

Najdalsze zakątki ukraińskich Karpat Wschodnich przemierzane od lat, stały się przyczyną wielu niesamowitych i ciekawych wspomnień. Dostępne dziś relacje barwnych autorytetów w postaciach Mieczysława Orłowicza, Henryka Gąsiorowskiego, Wincentego Pola, również Władysława Krygowskiego i innych mniej lub bardziej znanych eksploratorów skusiły i moją duszę, która zapragnęła zmierzyć się z tym mistycznym światem, pełnym tajemnic i niespodzianek. Góry Czywczyńskie jako ostatni bastion międzywojennej Polski, stanowiący dziś rubież między Ukrainą i Rumunią, nigdy nie były miejscem stworzonym dla turystyki z kilku powodów. Po pierwsze, to obszary znacznie oddalone od siedzib ludzkich, po drugie już przed Wielką Wojną brane były pod uwagę jako miejsca potencjalnie czyste od cywilizacji nadające się do ochrony w ramach przyszłego parku narodowego, a także jako naturalna granica celowo nie zamieszkała. W czasach ZSRR poruszanie się w tym dzikim pustkowiu z pewnością było surowo zabronione, dlatego właśnie ta część Karpat na długi czas pozostała zapomniana. Ongiś przeprowadzano tu badania florystyczne a bohaterem owych ekspedycji był polak Hugo Zapałowicz, błądzący tu z Hucułami w dzikich ostępach karpackich. Współczesny Zapałowiczowi Wincenty Pol, wprowadził swego czasu spore poruszenie – otóż za sprawą być może własnej fantazji, przebarwionych wspomnień, bądź celowych, bałamutnych opowieści przekazał potomnym, jakoby odnaleźć miał gdzieś w najdalszym rąbku kraju kamienne kopce, czy też słupy świadczące o miejscu, w którym następował kres ziem polskich a granicę dzielono na trzy jako rozróg. W przeszłości stykały się tu krańce Rzeczypospolitej, Siedmiogrodu, oraz Mołdawii, następnie Galicji, Węgier, i Bukowiny. F.R. (Finis Rei – Publicae) – kres Rzeczypospolitej, taki wyryty skrót miał rzekomo znajdować się na kamiennych kurhanach. Wielu szukało i być może szuka nadal, jednak rozsądek mówi że to tylko zmyślona bajka działająca na wyobraźnię. Słupów nigdy nie odnaleziono, spierano się również w którym dokładnie miejscu znajdowały się owe Rozrogi. Być może w okolicach Kreczeli, Hnitesy, Palenicy, czy też na przełęczy Fata Banului lub może nieco niżej w jarze u zbiegu początku Białego Czeremoszu, czyli Bajorówki z Menczułem, który wyznaczał wówczas przedwojenna granicę i dalej jako Perkałab a następnie Biały Czeremosz stanowił rubież między obydwoma krajami. Temat Rozrogów, drążył również major wojska polskiego Henryk Gąsiorowski, oraz legendarny pisarz Władysław Krygowski. Każdy z nich miał własne spojrzenie na mityczny obszar, niewątpliwie jednak zarówno jeden jak i drugi zachwycał się również odosobnionym terenem w dolinach oraz na dzikiej wierzchowinie będącej wspaniałym punktem widokowym na cztery strony świata czyli potencjalnym rozrogiem, „vincenzowskim pępkiem świata”. Perkałab tak samo jak i w „Płaju dziewięciu źródeł „Krygowskiego pomrukuje i dziś, jednak obecnie w towarzystwie odciętych od świata pograniczników mających swą zastawę zwaną Kałynczi, zaczerpniętą od tak zwanych Kałyniczowskich Łuchów, zaznaczonych na starych mapach jako uroczysko. Tam właśnie dziś idziemy, w kierunku potoku tworzącego Biały Czeremosz. Wypływa on aż spod stoków rumuńskiej Kreczeli, przedzierając się następnie przez grzbiet graniczny, by następnie połączyć się z Saratą i tworząc już Biały Czeremosz płynąć mógł w dół między galicyjskimi Hryniawami i bukowińskimi Jałowiczorami. Czytaj dalej

Share Button