„Państwo Arłamowskie”

Góry Sanocko Turczańskie. Okolice dawnego Arłamowa

Daleko na południowym wschodzie kraju, gdzie przysłowiowy koniec świata nabiera szczególnego znaczenia, znajduje się niewielki obszar położony na styku dwóch mezoregionów. Gdzieś tu przenikają się wzajemnie Pogórze Przemyskie oraz Góry Sanocko Turczańskie, w których istnieją zdziczałe na nowo doliny skrywające tajemnice z lat przedwojennych oraz z epoki socjalizmu, która całkowicie zmieniła oblicze wciąż mimo wszystko niepowtarzalnego obrazu rubieży Karpat. Choć ten łańcuch górski mimo że w tym miejscu niski i mało spektakularny, to jest nad wyraz hermetyczny, posiadający dzikie piękno, emanujący pustką, dający ciszę, oraz odosobnienie, których to nie doświadczymy już w wielu miejscach na całym łuku Karpat. Zamknięty w przeszłości dla zwykłych śmiertelników, ukryty skrawek zielonej puszczy, poprzecinanej dolinami przeważnie nieistniejących już wsi obronił się przed destrukcyjną dla przyrody górskiej cywilizacją na przestrzeni kilku ostatnich dziesięcioleci, nie posiadając jednocześnie w tym wyjątkowym miejscu żadnego statusu na miarę parku narodowego. Paradoksalnie złowrogi system przysłużył się, dzięki czemu szeroko rozumiane Bieszczady pozostały znacznie bardziej autentyczne, dzikie i niekomercyjne na tle wszystkich innych pasm górskich w naszym kraju. Dziś mimo że wiemy doskonale, iż wspomniany system, który tłamsił wolność, oraz poglądy milionów obywateli kraju, który stał się obecnie zupełnie inny, niechcący pozostawił w spadku obszar będący wymarzonym dla miłośników górskiej wolności, zielonego raju, o którym jednak niewielu wie …

… Arłamów wprawdzie znany jest powszechnie, jednak jako synonim komfortu, odizolowania klasy wyższej pragnącej spędzać tu wolny czas w sposób nie mający z turystyką klasyczną wiele wspólnego. Innym, dość niepokojącym problemem jest fakt do dziś w pełni nie zaakceptowanego projektu Turnickiego Parku Narodowego, będącego w stanie ochronić zielone połacie posiadające charakter puszczański … Tutaj jest naprawdę niesamowicie – pokażę dziś autentyczny karpacki las, w który niebezpiecznie ingeruje cywilizacja, przedstawię fascynujące doliny nieistniejących wsi zawarte, w „Państwie Arłamowskim” dziś zapomniane, tuż po wojnie wyludnione, i następnie przez władzę ludową zagospodarowane. Mimo to zobaczycie ostatnie pamiątki z lat przedwojennych, często zestawione w kontraście z pozostałościami gospodarki socjalizmu szpecącymi dziś jakże piękne, puste łąki, drogi i przestrzenie. Pamiątek tych zostało niewiele. Niemal wszystko co nie zabrała wojna, nakazał zniszczyć „arłamowski pan” – płk. Kazimierz Doskoczyński o którym fascynującą, lecz ostatecznie smutną historię można przeczytać w książce Krzysztofa Potaczały ” Bieszczady w PRL”. Zapraszam teraz do przyjrzenia się dzikiej i mało znanej rubieży Karpat.

Kwaszenina

Wąska brukowana droga wiedzie na wschód – to dawny trakt do położonego dziś w granicach Ukrainy Dobromila. Początkowo teren dawnej wsi przedstawia przykry widok … „Kołchoz” – zrujnowane budynki, obory, stajnie, oraz do dziś dymiące jeszcze retorty. Przy drodze parę współczesnych zabudowań i właściwie to wszystko. Interesująca natomiast jest druga część rozległej doliny – tam już brukowana droga przechodzi w zwykłą, polną szutrówkę. Idąc w stronę niedalekiej granicy, w oddali zauważyć można dwa słupy : polski oraz ukraiński, jednak nieco bliżej po lewej, biegnie droga w górę – tam leży dawny Arłamów – nie ten sławetny, współczesny, lecz ten prawdziwy, dziś już nieznany. Teraz jednak marszruta biegnie na wprost ku wspomnianej granicy.

 

Tuż za rozstajem dróg, po prawej ręce położony jest stary cmentarz, oraz miejsce cerkiewne. Nagrobki zniszczone i niemal wkomponowane w leśne poszycie … Niewiele pozostało, jedynie nowy, symboliczny krzyż tkwi pośrodku oraz kilka rozbitych, zmurszałych nagrobków, które sponiewierane leżą pośród rudych traw w miejscu zapuszczonym i rzadko odwiedzanym.

Po drugiej stronie drogi, między opisanym cmentarzem a słupami granicznymi znajduje się wysoka skarpa. Prowadzi na jej szczyt wąski jar kończący się wysoko między starodrzewiem a młodym, iglastym lasem zarastającym wierzchołek. Miejsce wydawać by się mogło jak każde inne na okolicznych wzgórzach, które obsiadły to pustkowie – jednak nie do końca …

 

Tutaj jest niesamowicie i cicho, nikt zapewne nie wchodzi w jar. Zalegają stare pnie, a pośród nich rozbity, oparty o jeden z nich,  ukazuje się żeliwny krzyż …

Widok z rozległej łąki nad Kwaszeniną. W oddali ukraińska część Gór Sanocko Turczańskich z bezimiennymi szczytami, za którymi polożony jest Masyw Wilczej Jamy.

Retorty jeszcze dymiące oraz pozostałości dawnego gospodarstwa, należącego do wojska ochraniającego oraz utrzymującego „Państwo Arłamowskie”. W północnej części doliny zachowało się wiele zrujnowanych budynków, które dziś sprawiają przygnębiające wrażenie.

Przykładowy fragment starej mapy WIG przedstawiający dawną Kwaszeninę. Wędrując dolinami nieistniejących wsi należy mieć ją zawsze przy sobie. Jest nieocenionym narzędziem przy eksploracji obszarów wtórnie dziczejących, lecz zawierających w sobie tajemnice z przeszłości.

Trzcianiec

Dzisiejsza osada nie ma nic wspólnego z dawną miejscowością. Oecna lokalizacja mieści się na  drodze Kuźmina – Ustrzyki Dolne. Natomiast obszar dawnej wsi położony na południowy zachód od szosy, jest w zasadzie niedostępny i mało znany. Dawniej mieściły się tam koszary Jednostki Nadwiślańskiej, samowystarczalnej, gospodarującej także w wyżej opisanej Kwaszeninie oraz właśnie tu, gdzie przed wojna mieszkali ludzie. Obecnie rozległa dolina nadal wykorzystywana jest przez wojsko – tym razem w celach szkoleniowych.

 

Na terenie dawnej wsi znajduje się mało znany, właściwie nieopisywany w przewodnikach i do niedawna jeszcze nie umieszczany na mapach stary cmentarz parafialny. Znajduje się po wschodniej stronie potoczku tuż przy mostku, który w ostatnich latach został wyremontowany. Stała tu również cerkiew, jednak śladów po niej próżno dziś już szukać. W ramach akcji „Wisła” wysiedlono na zachód ludność ukraińską, następnie zarejestrowano tu obecność osadników greckich, których również stąd wkrótce usunięto. Powstała później jednostka wojskowa, której ruiny widziane z szosy do dziś straszą i odstręczają. Początkowy odcinek bocznej drogi w stronę Nowosielców Kozickich zamknięty jest dla turystów ze względu na stacjonujący tu obiekt noclegowy OSG Trzcianiec, choć do samego cmentarza w zasadzie podejść można. Wyludniona dolina poprzecinana jest licznymi drogami wykorzystywanymi przez wojsko. Niebezpieczeństwem w dolinie, oraz na licznych łąkach okalających wokoło dawną wieś, jest obecność Barszczu Sosnowkiego osiągającego w porze letniej imponujące rozmiary. Roślina sprowadzona w latach PRL-u mająca służyć stadom bydła za paszę, stała się przekleństwem. Do dziś nie udało się wyplenić tego groźnego chwastu zalegającego tu obficie i gęsto. Sama okolica jest bardzo widokowa, choć mało spektakularna – typowa dla Gór Sanocko Turczańskich oraz pogórzy.

Grąziowa

Dolina jest obecnie w połowie zamieszkała. Pozostała jej część oddzielona szlabanem otwieranym jedynie dla ALP jest cichą, pustą i urokliwą. Dawniej teren wsi podobnie jak w Kwaszeninie oraz Trzciańcu użytkowało wojsko.

Cenną pamiątką z lat przedwojennych jest stary cmentarz parafialny, ukryty na pokrytym lasem wzgórzu, na przeciw płynącego tędy Wiaru, oraz tuż przy ścieżce oznakowanej kolorem zielonym, skręcającym pod ostrym kątem w kierunku wzgórza Kiczera i docelowo w kierunku szlaku niebieskiego w rejon Przełęczy pod Jamną.

Uratowano również drewnianą cerkiew, jednak nie zastanie jej turysta w miejscu pierwotnym. Znajduje się obecnie w skansenie w Sanoku.

Trójca

W miejscu dawnej wsi stoi jedynie pamiętająca dawniejsze czasy kapliczka z XIX w. Tutaj wszystko zrównano z ziemią, łącznie z drewnianą cerkwią. Dolina jednak nie jest całkowicie pusta. W czasach PRL-u istniały tu zabudowania powiązane z bardziej znaną siedzibą „Arłamów”. Dziś istnieje również kilka budynków przeznaczonych dla turystów.

Jamna Dolna, Jamna Górna

Rozciągnięta na wielu kilometrach dolina obu wsi, jest jedną z najbardziej okazałych, pustych i niesamowitych. Wprawdzie na stokach południowej części tej ostatniej rozłożył się słynny hotel, jednak nie ma ten fakt w zasadzie żadnego wpływu na ruch turystyczny na szlaku. Jamna Dolna zazwyczaj opisywana jako miejsce, w którym właściwie nie ma już żadnych pamiątek z przeszłości, posiada ukryty w lesie stary cmentarz parafialny, o którym przewodniki milczą. Prawdą jest natomiast że ówczesna władza dążyła do całkowitej kasacji jakichkolwiek śladów przedwojennego życia na tym obszarze, co też jej się w ogromnym stopniu udało.

Wspomniany cmentarz w lesie.

Tuż przy drodze, istnieje widoczny zarys miejsca cerkiewnego. Stare drzewa wciąż okalają teren, na którym stała świątynia. Sam obraz nieistniejącej wsi ma dziś charakter „łąkowy”

Górna część wsi. Gdy robiłem to zdjęcie, zima kończyła się, było jeszcze smutno i ponuro, ale latem miłośnicy turystyki rowerowej z pewnością zachwycą się tutejszą atmosferą i pięknem wyjątkowych tras w miejscach zdziczałych i odciętych od cywilizacji na przestrzeni wielu kilometrów.

Współczesny krzyż w miejscu dawnego cmentarza w Jamnej Górnej. Teren ma charakter uroczyska. Odnieść można wrażenie iż rzeczywiście istniało tu miejsce spoczynku mieszkańców wsi.

Arłamów

Jedna z najpiękniejszych, pustych dolin, posiada w sobie magię, znaną jedynie koneserom i miłośnikom dzikich karpackich pustkowi. Oddalona od cywilizacji dolina przed wojna tętniła życiem. Dzisiaj w zasadzie nieodwiedzana przez masowych turystów, zachowała swój urok dzięki specyficznej i kontrowersyjnej działalności Pułkownika Doskoczyńskiego mieniącego się panem na Arłamowie. Jeszcze dziś żyją ludzie pamiętający rządy despotycznego oficera, niejednokrotnie jednak dobrze wspominanego gospodarza szeroko rozumianych Bieszczadów. Dbał o zwierzynę, którą następnie wybijał – karał, nagradzał, wpadał w szał, gnębił, ale też okazywał współczucie i nie bał się mówić prawdy prosto w oczy, nawet o systemie który reprezentował. Przynajmniej tak wynika z książki Krzysztofa Potaczały ” Bieszczady w PRL-u”

Dzikie pola i Bieszczady w oddali – widok z Połoninek Arłamowskich, położonych tuż na doliną dawnej wsi. Charakterystyczny dla Gór Sanocko Turczańskich, równoległy układ grzbietów górskich, zazwyczaj porośniętych wspaniałymi lasami – takich niewiele już pozostało w Karpatach. Wyobraźmy sobie, że mógłby tu powstać park narodowy … Skoro za PRL – u dbano o ten obszar, dlaczego i dziś nie miałby pozostać objęty ochroną, tym razem prawną – najwyższy czas, lasy Turnicy, wciąż trzebione są i pozbawiane wspaniałych, starych drzewostanów, a przecież projektowany park istnieje w zamyśle już od lat …

Rejon dawnego Arłamowa jest dziś wolną od masowej turystyki przestrzenią, o której być może przebywający w nieodległym ośrodku wypoczynkowym nie wiedzą. Dno doliny stanowiło w przeszłości miejsce zamieszkania setek ludzi ukraińskiego pochodzenia. Wysiedlono ich w ramach akcji „Wisła” budzącej swego czasu niemało kontrowersji.

Doliną biegnie droga szutrowa do Kwaszeniny. Śladów dawnej wsi nie sposób już jednak odnaleźć, gdyż włodarze „Państwa Arłamowskiego” skutecznie usunęli wszelkie pozostałości. Stoi jedynie drewniany krzyż przydrożny, a podejście na Połoninki Arłamowskie wyznacza droga pośród traw pokryta w dużej mierze płytami betonowymi.

Łomna

Nie ma dziś już śladów po dawnej wsi Łomna. Dolna jej część biegła dawniej wzdłuż malowniczej dolinie Wiaru, następnie część górna wzdłuż jego dopływu czyli Łomnej. Obecnie miejsce to, podobnie jak Trójca, oraz obydwie Jamne wprost stworzone jest dla miłośników turystyki rowerowej.

Obszar „Państwa Arłamowskiego”, także w obecnych czasach odcięty jest od traktów, którymi porusza się transport publiczny. Brak połączeń autokarowych powoduje, iż na tak ogromnej przestrzeni nieocenionym środkiem dotarcia w miejsca mniej znane, jest rower. Drogi szutrowe jak i asfaltowe, tworzą tu gęstą sieć, gwarantującą odwiedzającym moc wrażeń wizualnych jak i duchowych.

Krajna

Myślę że to chyba jedyna pamiątka po dawnej Krajnej. Zniszczona, kamienna kapliczka jest bliźniaczo podobna do tej, którą przedstawiałem w jednym z artykułów dotyczących Pogórza Przemyskiego, a mianowicie  w tekście o zapomnianej Lahawie … Narzuca mi się w myślach jeden i ten sam kamieniarz … Kapliczka zniszczona i tu i tam niemal w tym samym stopniu.

Karpacki las na Pogórzu Przemyskim. Warty nie tylko eksploracji, ale też prawdziwej ochrony. Mimo że poprzecinany drogami wybudowanymi w czasach Doskoczyńskiego, jest jednym z niewielu w naszych Karpatach zielonym rajem niewiele odbiegającym od pierwotnego wyglądu karpackiej puszczy.

 

Pas startowy poniżej, w dziczy totalnej. Widok na wspaniałe lasy Pogórza Przemyskiego kontrastuje z luksusem w jednym tylko miejscu. Dawna Krajna oraz tak zwany Arłamów na stokach nieistniejącej wsi Jamna Górna. Na szczęście ukryte lotnisko nie kładzie się cieniem na to wspaniałe, dzikie miejsce, gdyż trudno tu dotrzeć i odnaleźć ten nietypowy zakątek. Dawna Krajna ukryła się w gęstwinie lasu, natomiast pas startowy odcięty jest od dróg publicznych. Warto odszukać miejsce po wsi, gdyż prowadzi do niego niesamowita, ledwie dostrzegalna ścieżka wzdłuż głębokiego i malowniczego jaru, który można namierzyć korzystając z najlepszej obecnie według mnie mapy Pogórza Przemyskiego, wydanej przez oficynę Compass.

Borysławka

Najbardziej oddaloną na wchód nieistniejącą wsią, która znalazła się w obszarze „Państwa Arłamowskiego” jest Borysławka. Podobnie jak Krajna, zarosła niemal całkowicie lasem, dotrzeć tu jest jednak nieco łatwiej, choć w okresie letnim najprawdopodobniej przechodzący tędy turysta niewiele zobaczy. Na przełomie zimy oraz wiosny, gdy roślinność nie zdążyła jeszcze zakwitnąć, możemy odnaleźć tu liczne ślady sprzed lat.

Stara studnia nieopodal drogi. W lecie najprawdopodobniej nie do odnalezienia.

Dawną drogę wiejską, dzieli na dwie części samotny, drewniany krzyż. Idąc od niego w kierunku zachodnim odnaleźć można miejsce cerkiewne, oraz oddalony od niego około 15 m na południowy zachód stary cmentarz parafialny, zaniedbany i niszczejący.

Na północnym skraju wsi znajduje się dość spora łąka na której wciąż stoją ruiny starego domu. Przetrwał najprawdopodobniej dlatego, iż jego położenie mieściło się w granicach administracyjnych Rybotycz, co też spowodowało że nie został usunięty po deportacjach.

Rybotycze od Borysławki oddziela Wiar. Na drugim brzegu rzeki kończymy dziś wirtualną wędrówkę – dalej „Państwo Arłamowskie” nie sięgało. W oddali na północy pośród wzgórz położone jest Kopyśno – tajemnicza wieś o której wspominałem dawniej, lecz do której wrócę jeszcze by ukazać to miejsce obszerniej. Najbardziej tajemnicze z pogórzy zawiera mnóstwo podobnych ciekawych miejsc, które w przyszłości także na blogu przedstawię.

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Share Button

27 komentarzy do “„Państwo Arłamowskie”

  1. Kamil

    Wpis pełen ciekawostek i informacji o wysiedlonych wioskach za który Ci serdecznie dziękuję 🙂 Wspomnianą książke pana Potaczały miałem okazję przeczytać ostatniej zimy, calkiem niezła 🙂 Bardzo szkoda że nie ma się kto zająć tymi ostatnimi niszczejącymi pamiątkami po dawnych mieszkańcach tych terenów… Bardzo mnie to smuci…. Z jednej strony cieszy mnie to że przyroda ma się tam dobrze, że nie budują się dacze, nie rozjerzdzają tych terenów masowo samochody, lecz z drugiej strony żal że wiele pamiatek po dawnych mieszkańcach zostało zniszczonych za czasów PRL-u….
    Te tereny są na szczycie mojej listy wyjazdowej na urlop !
    Pozdrawiam serdecznie ! 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam Kamil
      Te tereny to klimat Beskidu Niskiego, choć samo Pogórze Przemyskie jest mniej znane od powyższego. Byłoby świetnie gdybyś tu zawitał.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  2. Maria z Pogórza Przemyskiego

    Już się cieszę na pogórzańskie ciekawostki, bo bardzo mnie ciekawi spojrzenie na Pogórze innym okiem:-)
    Chcemy odnaleźć kapliczkę na Krajnej, a także cmentarz w Grąziowej i Borysławce; a wiesz, że kiedyś oglądaliśmy dom w Grąziowej, kiedy szukaliśmy ziemi do kupienia, teraz ktoś w nim mieszka:-) nie lubimy wracać do miasta, od razu wkrada się nerwowość:-) pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Mario
      Kapliczkę w Krajnej, oraz cmentarz i miejsce cerkiewne w Borysławce poleciłbym szukać w okresie gdy las nie zarośnie jeszcze bujną zielenią. Ja miasto lubię o tyle że łatwiej mi funkcjonować, ale gdybym miał więcej wolnego czasu wybrałbym wieś – może kiedyś …
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Odpowiedz
  3. Duśka

    No tak, mi też Arłamów kojarzył się z luksusem i bogactwem elit, który jest kontrą do tych biednych wiosek, zapomnianych wśród zdziczałej zieleni. Jak zawsze klimatyczna opowieść z nostalgicznymi fotkami. Dzięki. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Dusiu
      Dla Ciebie te pustkowia to pozycja obowiązkowa, jeśli któregoś dnia znajdziesz się w objęciach arłamowskiego luksusu 🙂
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Odpowiedz
      1. Duśka

        Heh, nie wiem Tomku, czy „któregoś dnia” w ogóle nadejdzie 😉 Prędzej wsiądę w jakiś pekaes i przyjadę, tyle, że na te bezkresne dróżki a nie do SPA 🙂

        Odpowiedz
  4. Gośka

    Tomku, tak opisujesz ten Twój świat, że zachęciłeś mnie skutecznie, żeby go zobaczyć na własne oczy. Zatem za tydzień wyruszam na pierwsze moje wakacje na Pogórzu Przemyskim. Mam tylko 5-6 dni, bazę stałą w Przemyślu, będę się poruszać per pedes, więc zamierzam nocować też w lesie. Na początek planuję Kalwarię Pacławską i opisane przez Ciebie 'Państwo Arlamowskie’. Zejdą 2-3 dni. Może masz propozycje na kolejne…? Wolę tereny nie miejskie, bo tymczasem pozdrawiam jeszcze z centrum Łodzi 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj
      Super, gdy już zakończysz eksplorację okolic Arłamowa, poznaj Cisową oraz Lachawę – naprawdę ciekawe miejsca. Wpisy zawierające opisy tych miejsc znajdziesz również na blogu. Życzę miłego pobytu.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  5. Karolina OK

    Bardzo fajny wpis i w ogóle blog. Interesuje mnie (głównie z przyrodniczego, ale i kulturowego punktu widzenia) obszar projektowanego Turnickiego Parku Narodowego, któremu bardzo kibicuję. Też coś tam pisuję https://zlisciemnaglowie.blogspot.com/, niestety mieszkam daleko, więc zarówno moja znajomość terenu, jak i jego historii, jest w sumie niewielka. W każdym razie, dzięki Twojej tutaj opowieści odkryłam znowu kilka miejsc, które na pewno będę próbowała odszukać. Chociażby cmentarz w Jamnej. Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Karolino
      Historia południowo – wschodnich krańców Polski jest niezwykła – tragiczna, ale też bardzo ciekawa. W terenie można odnaleźć wiele, zarówno w lesie jak i w dolinach dawnych wsi. Przyjeżdżając tu, warto oprócz mapy Compass, oraz przewodnika, zaopatrzyć się w przedwojenne WIG mapy. Zachęcam do odwiedzin. Pogórze jest niezwykłe, jak i całe Karpaty.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  6. Pingback: Przewodnik na powiat przemyski - oferta

    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Muszę przyjrzeć się temu wpisowi, chciałbym zamieścić w nim nowe, lepsze zdjęcia. Miejsce oczywiście jest warte uwagi ze względu na piękno i nieprzystępność. Warto promować Pogórze Przemyskie oraz Góry Sanocko Turczańskie. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
      Tomasz

      Odpowiedz
  7. Pingback: W Górach Sanocko – Turczańskich. Liskowate oraz Kiczera | Karpacki las blog o górach

  8. Alkioneus

    Świetny wpis!
    Nie tylko ten, żeby była jasność 🙂 Pokazałeś i pięknie opisałeś moje ukochane tereny. Co prawda do samej Krajnej jeszcze nie dotarłem (zawsze jakoś nie po drodze było), ale jest już plan na wiosenną włóczęgę po tej okolicy. Zwłaszcza po tym, co napisałeś: „Warto odszukać miejsce po wsi, gdyż prowadzi do niego niesamowita, ledwie dostrzegalna ścieżka wzdłuż głębokiego i malowniczego jaru…”
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.