Połoninki Rybotyckie oraz Grzbiet Leszczyński

Kolejny już raz spotykamy się w wirtualnym świecie Pogórza Przemyskiego, kolejny też raz pokazać pragnę miejsca, które napawają mnie natchnieniem i wielką chęcią poznania tego, o czym tylko w nielicznych książkach przeczytać możemy. Drążę temat Pogórza, chcąc przedstawić to miejsce w taki sposób, aby mogło stać się nie tylko prawdziwym obrazem, ale również magicznym i żywym wspomnieniem. Dlaczego je tak chwalę, i czym może zaskoczyć nas obszar tak mało znany? To świat odległy w skali kraju, nieodwiedzany i podziwiany dotychczas jedynie przez zorientowanych szerzej krajoznawców, niepospolitych turystów oraz koneserów pamiętających powojenne, dzikie i nieodgadnione Bieszczady. Pisałem wielokrotnie o najciekawszym paśmie należącym do Pogórzy jako o miejscu będącym synonimem Beskidu Niskiego, posiadającym równie ciekawe, zapomniane doliny, dzikie, górskie strumienie, przydrożne krzyże, kapliczki oraz zapomniane cmentarze. Mógłbym również porównać zdziczałe wtórnie obszary, położone na południe od Przemyśla ku granicy państwowej jako miejsca oddające klimat dawnych Bieszczadów, jednak tutejsze wysokości bezwzględne nijak się mają do połoninnego pasma znanego obecnie niemal każdemu turyście. Mimo to, jest i tu pewien fenomen, nie tak spektakularny jak wspomniane połoniny oraz hale występujące w Gorcach oraz w Beskidzie Sądeckim. Mamy na Pogórzu, zwane początkowo dość potocznie, jednak obecnie już i na mapach oraz w nielicznych artykułach naznaczone osobliwe „połoninki”, których pewne fragmenty ukazywałem w przeszłości. Chcąc jednak kontynuować temat jednego z Pogórzy Karpackich, pokazać pragnę dziś Połoninki Rybotyckie oraz Grzbiet Leszczyński, których widokowe i rozległe, step przypominające łąki przedstawiają krajobrazy w zasięgu polskich jak i ukraińskich Gór Sanocko Turczańskich a czasem nawet Bieszczadów. Kolejny raz zapraszam aby przekonać czytelników – turystów, do planowania i realizacji podróży w dziki kres Polski południowo wschodniej, by chociaż raz ominąć słynne Bieszczady, zatrzymać się w Przemyślu i następnie z mapą i kompasem w ręku zobaczyć, zrozumieć a następnie pokochać fenomen najpiękniejszego z Pogórzy. Zapraszam do przejrzenia.

Połoninki Rybotyckie

Droga biegnie z północnego zachodu przez grzbietowe łąki zwane połoninkami … Jeszcze nie zarosły, jeszcze widzimy stąd wszystkie cztery strony świata z najpiękniejszym widokiem na klasztor w Kalwarii Pacławskiej, na rozległe Połoninki Kalwaryjskie oraz na Karpaty Wschodnie nieco po polskiej i bardziej już po ukraińskiej stronie. Pogórza Karpackie należą jeszcze do Zewnętrznych Karpat Zachodnich, ale Bieszczady i majaczące w oddali Góry Sanocko Turczańskie zawierają się w Karpatach Wschodnich, jako część Beskidów Lesistych.

Uroczysko poniżej grzbietu.

Pośród ogromnych starych lip tuż przy drodze gruntowej łączącej Kopyśno z Rybotyczami stoi kamienna kapliczka pańszczyźniana z 1848 r. utrzymana w bardzo dobrym stanie. Jest jednym z najpiękniejszych obiektów w najbliższej okolicy. Tuż obok, po drugiej stronie traktu istnieją wciąż ruiny domów, wprawdzie powojennych, ale świadczących iż jeszcze w latach 70tych istniało tu życie. Obecnie Kopyśno jest niemalże puste, stoi też murowana, chyląca się ku upadkowi cerkiew, a dookoła niej tworzą się bagna pośród starych drzew owocowych oraz krzyży … Opowiem w przyszłości o Kopyśnie – już drugi raz temat tej zapomnianej wsi obchodzę bokiem.

Słońce zachodzi na Pogórzu, a w dolinie, daleko za lasem Rybotycze pogrążają się w mroku nocy – tam już jest ciemno, cicho i spokojnie. Daleko w lasach wyją wilki, czasem przez polany grzbietowe przemkną jeszcze sarny, ostatnie szczekania psów słychać w oddali. Na bezdrożach jest niesamowicie i nie widać nikogo – gdzieś tam w oddali kłębi się dym. Pustkowie zastyga, dawne wsie, ich pozostałości … Tutaj świat duchów otacza głowę, i wyobrażenia o starym świecie czają się by zawładnąć umysłem – tu kirkut, tam cmentarz i rozbita cerkiew, zbutwiałe belki, legary, podmurówki …

Pod  Kopystańką, tuż przy rozstaju dróg łączących Rybotycze z Kopyśnem oraz z Brylińcami.

Niedaleko stąd stoi drewniany krzyż, jakby symboliczny drogowskaz wiążący ze sobą pobliską górę oraz wsie. Idąc w kierunku wschodnim wędrowiec dotrze do Koniuszy i dalej do Gruszowej – tam stoi piękna kapliczka. Można też zwrócić się na południe, by tuż za zakrętem wkroczyć w pasmo tytułowych Połoninek Rybotyckich.

Kirkut –  jeden z największych w tej części Karpat. Ogrodzony skromnym, drewnianym płotkiem oraz z tablicą upamiętniającą pomordowanych.

” Kanion” – Skała Machonika. Wodospad tuż niedaleko przepływającego w pobliżu Wiaru. Niełatwo tu trafić – należy odnaleźć uszkodzony, niewielki mostek po prawej stronie doliny w środku Rybotycz.

Grzbiet Leszczyński

Między Grzbietem Leszczyńskim a masywem Suchego Obycza wcisnęła się przygraniczna osada, dziś niewiele znacząca. Popegeerowska wieś, przed wojną rusińska, ocalała jednak w zmienionej formie. Podobnego losu nie doświadczyło jednak sąsiednie Paportno oraz Soponik. Dziś odnajdziemy tu starą drewnianą cerkiew, kilka przydrożnych kapliczek oraz krzyży, także spotkamy pasące się na łąkach śródleśnych w rejonie grzbietu konie oraz stada owiec. Najpiękniej jest tu jesienią. Kolory lasów pokrywających dzikie, rozległe i niewysokie wzgórza, potrafią wkomponować się w sąsiedztwo nieodległego, widocznego jak na dłoni klasztoru położonego na wzgórzu, w samym centrum Kalwarii Pacławskiej. Możemy stąd wyruszyć w jej stronę na dwa równie ciekawe sposoby : Idąc Grzbietem Leszczyńskim skręcić możemy ku dróżkom kalwaryjskim, jednak musimy sforsować jar płynącego w dole potoku Sopotnik. Możemy jednak pójść w kierunku południowo wschodnim ku Przełęczy Pod Kiczerą i wstąpić tam na Szlak Niebieski, następnie grzbietem Połoninek Kalwaryjskich dotrzeć do charakterystycznej wsi o ciekawym układzie ulic. Idąc szlakiem można cofnąć się w stronę Paportna, jednak trzeba następnie z powrotem zawrócić – tam dalej jest już bowiem  linia graniczna, słupki są tuż, tuż.

Pasące się konie na stokach Grzbietu Leszczyńskiego na tle klasztoru w Kalwarii Pacławskiej. Krańcowy plan prawej strony zdjęcia może być wyobrażeniem ścieżki biegnącej w stronę Połoninek Kalwaryjskich kierujących się ku granicy. Stałem tam w przeszłości przy słupach. Oczywiście na szlaku nie spotkałem nikogo. Być może sytuacja wygląda dziś nieco lepiej, tak czy inaczej turystów mamy wciąż tu niewielu.

Konie i owce skubią trawę. To szansa, aby Grzbiet Leszczyński przetrwał jeszcze długo w formie widokowej.

Stara cerkiew i jej zimowe oblicze. Przy świątyni znajdują się kamienne nagrobki w nie najlepszym stanie.

Przemijanie … niesamowity obraz narzucający się w myślach – o mrożącej krew w żyłach przeszłości.

W Leszczynach zachowały się kapliczki i krzyże, w prawdzie nie zawsze w zadowalającym stanie, ale dodające kolorytu osadzie, której ogólny obraz mimo pewnych elementów zachowanych z czasów PRL – u jest niezwykły

Barwne wzgórza nad Leszczynami, a w oddali już Góry Sanocko Turczańskie, przechodzące tutaj na stronę ukraińską.

Widok na Bryłową, czyli jeden z czterech wierzchołków Grzbietu Leszczyńskiego. Zdjęcie zostało zrobione z punktu widokowego między Huwnikami a Kalwarią Pacławską. Jest to fragment  szlaku turystycznego oznakowanego kolorem niebieskim. Na dalszym planie widać spowitą mgłą dolinę Wiaru oraz rozległe wzgórza zachodnich krańców Pogórza Przemyskiego.

Powrót przez Gruszową do domu.

Na krańcach wsi Gruszowa, droga asfaltowa przebiega na sporej wysokości w stronę Koniuszy. W okolicach tej pierwszej można doświadczyć jednego z najpiękniejszych widoków na Połoninki Rybotyckie, oraz na najbardziej charakterystyczną i znaną górę Pogórza Przemyskiego Kopystańkę. Pisałem również i o niej w przeszłości, oznajmiając iż wcale nie jest najwyższą górą Naszego Pogórza, jak to się dotychczas potocznie utarło. Szczyt jednak z pewnością jest wielce ciekawy,  należy do najwyższych i najbardziej widokowych. Dostać się na wierzchołek można z każdej strony świata, nieraz szlakiem, a czasem leśnymi nieoznakowanymi ścieżkami. Również marsz przez Połoninki Rybotyckie jest świetnym wyborem, gdyż trasa ukazuje niezwykłe plenery, zawierające nie tylko elementy krajobrazu kulturowego, ale również przyrodniczego – spotkać możemy tu licznie występującą dziką zwierzynę : sarny, dziki, rysie, wilki, może również niedźwiedzia, choć ten ostatni przechodzi jedynie szukając swego miejsca. Tam daleko u podnóża gór leży wspominane przeze mnie, zagubione Kopyśno. Wrócimy do niego z pewnością w przyszłości, gdyż jest to miejsce szczególnie cenne dla rozwijania turystyki świadomej Pogórza Przemyskiego. Wracam tymczasem do Przemyśla – przemieszczam się przez kolejną na trasie Koniuszę, Aksmanice, Fredropol. Pokażę w przyszłości tamtejsze cerkwie oraz obecnie funkcjonujący sposób życia podgórskich wsi. Do zobaczenia na Pogórzu na wiosnę – może skusicie się drodzy czytelnicy tymi wpisami o Pogórzu na własną, nie tylko wirtualną wędrówkę? Pozdrawiam karpacko Tomasz – Echo Karpat

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Share Button

22 komentarze do “Połoninki Rybotyckie oraz Grzbiet Leszczyński

  1. Staszek K.

    Klimaty pięknie hiperrealne tworzysz słowem i obrazem. Ale te słowa aby się w nicość obróciły : „Nowa granica, stare konflikty – wojna tu wróci, mówią – jeszcze usłyszymy w głowie krzyk mordowanych, a skutkiem tego innych wysiedlanych”

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Staszku
      Demonów nie chcę wywoływać, tylko widzę dużo złych rzeczy. Niewiele też idzie w dobrą stronę. Nikogo nie bronię ani nie oskarżam, a w takich miejscach atmosfera bywa specyficzna.
      Spokoju i dystansu do mych słów
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  2. Maria z Pogórza Przemyskiego

    Też mnie zmroziły te słowa … „wojna tu wróci” …, spokój i piękno tej krainy zdaje się przeczyć temu, ale ludzie … Mam przed oknem widok na połoninki rybotyckie, choć w nieco okrojonej perspektywie:-) czasami wieczorami, kiedy z tamtej strony ciemność absolutna, bo ani jedno światełko jej nie rozprasza, słyszymy odgłosy wsi, w zależności od wiatru; albo z Makowej, albo z Rybotycz, czasami w rozrzedzonym powietrzu niosą się głosy z Kopyśna; mamy świadomość wyjątkowości tej krainy, próbujemy „zarażać” nią swoich znajomych z różnych stron, co nam się udaje, i wiedząc, że docenią ten swoisty urok, bez doskonałości zagospodarowania turystycznego, licznych barów, wygodnych łóżek w pensjonatach czy restauracji za każdym zakrętem; świadoma turystyka, bardzo podoba mi się to określenie, tak samo, jak świadomi turyści; wiesz, Tomaszu, że bardzo dużo ludzi nie ma pojęcia o historii tych stron, dotyczy to zwykłych ludzi, jak i naszych polityków; piękny wpis, przeczytałam go dziś po raz drugi, a odczytałam w nim swoje myśli; pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      Moje słowa napisane spontanicznie,po wysłuchaniu różnych opinii. Oczywiście to tylko przestroga przed pewnymi ostentacyjnymi zachowaniami i działaniami. Kraina tak czy inaczej jest wyjątkowa i pewnego dnia przekonają się o tym wszyscy ciekawi świata. Mam tylko nadzieję że tereny te pozostaną spokojne.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  3. Dorota

    Po takim wpisie, będą kolejki na Kopystańkę jak na Tarnicę. Pięknie potrafisz wprowadzić w klimat tych niezwykłych terenów zarówno słowem jak i obrazem. Pogórze Przemyskie nie przestaje mnie hipnotyzować, zawsze jadę tam z dreszczem emocji, bo nigdy nie wiem jakie kolejne zapomniane miejsce uda mi się zobaczyć. Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy. Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Doroto
      Mam nadzieję że aż takich kolejek nie będzie :). Dziękuję za odwiedziny. Wpisy pojawią się na pewno. Sam jednak muszę siąść i na spokojnie usystematyzować wszystkie posiadane zdjęcia, szkice, materiały.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  4. Blake

    Super, Bardzo ciekawy wpis. Interesują mnie od niedawna te rejony, mieszkam w pobliżu ale jakoś do tej pory nie za bardzo eksplorowałem ten teren. Byłem ostatnio klika razy, i powoli próbuję poznać tamtejsze ścieżki. Szkoda że nie ma mapek poglądowych, było by łatwiej :-). Tereny pięknie. Klimatyczne i mało uczęszczane, jest spokój i cisza. Zupełnie jak kiedyś w Bieszczadach.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Zastanawiałem się w przeszłości nad takimi mapkami, ale dotychczas z braku czasu wynikającego z różnych obowiązków nie miałem możliwości realizowania tego pomysłu. Proponuję zawsze eksplorować te obszary z mapą wydawnictwa Compass oraz w oparciu o stare WIG mapy.
      Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  5. jacek przewodnik świętokrzyski

    u rok opisu i tajemniczosc tych zdjęć raj dla duszy pełne słowa uznania. kiedy będzie film o Tobie i tym blogu , amator może to zrobić.

    Odpowiedz
  6. Pingback: V rocznica bloga Karpacki las - Karpacki las blog o górach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.