Stara, asfaltowa droga, dziurawa i wyboista, biegnie ku południowej granicy. Dookoła góry pokryte lasami, a przy drodze, porozrzucane z dala od siebie, krzyże kamienne i kapliczki. Liczne stare drzewa stoją na straży po obu stronach drogi. Dawniej rosły tu przede wszystkim lipy – zapewne właśnie od nich pochodzi nazwa miejsca w którym się znalazłem – Lipowiec – dawna, nieistniejąca już dziś łemkowska wieś…
Jestem we wschodniej części Beskidu Niskiego, najbardziej wyludnionym i dzikim obszarze tego rozległego pasma. Droga którą idę, to fragment starego, węgierskiego traktu kupieckiego. Łączył on już w dawnych czasach północną i południową część Europy, dostarczając wielkich korzyści tutejszym mieszkańcom. Przy Węgierskim Trakcie rozłożyły się dwie wsie po których dziś zostały tylko wspomnienia oraz nieliczne pamiątki w postaci krzyży, przydrożnych, i cmentarzy łemkowskich.
Wspinam się na niewielkie wzgórze nieopodal wiejskiej drogi. Odnajduję miejsce po cerkwi, posępne i zastanawiające. Gdzieś niedaleko położony jest stary cmentarz. Podchodzę kawałek dalej i widzę stare kamienne krzyże, ukrywające się pośród drzew i zarośli.
Ząb czasu zostawił swój ślad na niesamowitych grobach, które potrafią działać na wyobraźnię gdy jesteś tu sam, skupiony na próbie wyobrażenia sobie tego co było i już nigdy nie powróci…
Innego rodzaju pamiątką, jest zrujnowany PGR – ikona PRL – u. Puste budynki są symbolem minionej epoki, a także pewnym przekazem dla przechodzących turystów: po zmianie ustroju zburzono tutaj coś nie dając nic ludziom w zamian…
Historia okrutnie obeszła się z mieszkańcami Beskidu Niskiego. Wojenne zawieruchy, wysiedlenia oraz napływ nowych osadników nie zawsze odnajdujących się w nowej rzeczywistości … to wszystko złożyło się na dzisiejszy obraz Łemkowszczyzny – ogromnych połaci, pustych i przygnębiających, a mimo to pięknych, tajemniczych i niepowtarzalnych.
Dotarłem do Czeremchy, jeszcze bardziej dzikiej i odosobnionej. Nie ma tu nic oprócz dawnych pamiątek z przeszłości. Zniszczony asfalt, którego ostatnie ślady ostały się w Lipowcu, tutaj zanikł całkowicie. Szutrowa droga biegnąca przez środek ogromnej doliny, ukazuje mi co chwilę ostatnie pozostałości dawnej osady Łemkowskiej.
Dzień chyli się ku zachodowi. Ostatnie promienie słońca, zdążyły jeszcze pokazać mi stare miejsce po cerkwi, która rozebrana została w latach 1954-56, prawdopodobnie przez pracowników PGR – u.
Miejsce piękne, ciche i zapomniane. Siadam na ziemi i odpoczywam. Myślę o dawnych czasach, chwilach wielkich wojen i tragedii ludzkich. Ciężko pojąć że życie ludzkie na tak olbrzymich terenach zostało zdławione – zabite lub zrujnowane …
Nad Czeremchą zachodzi słońce. Jestem sam na ogromnym pustkowiu. Muszę zbierać się … droga powrotna przede mną … droga mroczna, usiana krzyżami, kapliczkami i ruinami domostw …
Witaj,
piękne tereny, smutna opowieść… Urzekły mnie zdjęcia z krzyżem i promieniami zachodzącego słońca. Chyba w nich odnajduję tę magię miejsca. Dzięki. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witaj Dusiu
Te piękne tereny zawierają właśnie kawał smutnej historii. Każda wędrówka to duże przeżycie.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Wspaniały artykuł Tomaszu… Wiesz, My nie mamy szczęścia do okolic Jaślisk – zawsze wpadamy w poważne tarapaty gdy tutaj przybywamy, i nigdy nie udaje nam się zrealizować planów. A jednak co jakiś czas ponawiamy Nasze wyprawy, bo te ziemie są piękne. Ale giną. Zachodnia Lemkowyna nie ucierpiała tak jak jej wschodnia „siostra” – ostało się tam wiele cerkwi, wielu Łemków powróciło do domów. Wschodnia Lemkowyna ucierpiała i podczas działań wojennych, a reszty dopełniło UPA i Wojsko Ludowe. Dziś te tereny konają – to, czego nie zniszczyła wojna niszczą czasy dzisiejsze, brak szacunku – chociażby patrząc na imprezy paintballowe w Lipowcu, czy obecność stadniny odwiedzanej przez turystów tuż obok łemkowskiego cmentarza, zaniedbanego, na którym oprócz zapachu historii można poczuć koński gnój..
Pozdrawiamy Cię serdecznie 🙂
Witajcie
Zgadzam się w dużej mierze, ale mam też nadzieję że w końcu uda się Wam przeżyć pozytywną i niesamowitą przygodę we wschodniej części Łemkowszczyzny. Polecam szczególnie prywatne schronisko zaścianek. Jego zacny właściciel, z pewnością zechce opowiedzieć Wam jakąś ciekawą historię dotyczącą najbliższej okolicy.
Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
niesamowite okolice, takie dla zamyślenia, takie do wspomnienia ehh ja chce już wakacji
Witam Irek
Powiem Ci że na wakacjach to się będzie działo…
Pozdrawiam 🙂
Myślę, że warto odwiedzać takie miejsca, chociażby, żeby podtrzymywać pamięć o tym wszystkim, co się tam wydarzyło. A druga rzecz to taka, że są niesamowicie ciekawe… O Łemkowszczyźnie wiadomo, trochę się czyta, ogląda zdjęcia, ale na pewno nic nie zastąpi zobaczenia tego na żywo.
Bardzo ciekawe wprowadzenie do tematu 🙂
Witaj
Może skusicie się któregoś dnia na dłuższy pobyt w Beskidzie Niskim… warto po stokroć 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
Kwintesencja Beskidu Niskiego. Czeremcha to moja „biała plama” na mapie w tej części Polski, ale zachęciłeś mnie zdecydowanie do odwiedzin 🙂 To połączenie krzyży, cmentarzy i PGR – ów jest zaiste oryginalne. Ta cisza tylko albo aż dopełnia ten tajemniczy klimat.
Witaj Paweł
Ta cisza właśnie nigdzie indziej nie jest tak potężna i przejmująca. Znając Twoje zamiłowanie do wschodniej strony świata, myślę że znajdziesz czas na okolice Jaślisk.
Pozdrawiam serdecznie
Jaśliska, łemkowski skansen w Zyndranowej i przełom Jasiołki, o którym dzisiaj napisałeś, odwiedziłem, ale niestety tylko przejazdem podczas podróży w Bieszczady. Czeremchy nie dane mi było zobaczyć, ale skoro Jaśliska są takie spokojne i ciche, to wyobrażam sobie tę ciszę w dolinie… .
Wystarczy nawet jeden nocleg w Jasliskach, abyś mógł odwiedzić Czeremchę 🙂
No i wszystko wskazuje na to, że jednak się tam wybiorę już za kilka dni i zmyję białą plamę 🙂 Tej ciszy brakowało mi od dłuższego czasu. To będzie uczta dla zmysłów. To Twoje zdjęcie krzyża przy drzewie na tle chmur i zachodzącego słońca… przyjemnie byłoby zobaczyć coś takiego. Pozdrawiam!
Piękne zdjęcia i ujmujący tekst. Nic, tylko ubrać trapery, plecak na ramiona i wybrać się Twoim tropem. Z pewnością tam się kiedyś wybiorę.
Wprowadzaj nas nadal w ten magiczny świat!!
Witaj Nelly
Oczywiście możesz na mnie liczyć 🙂
Pozdrawiam serdecznie