Bieszczady są inne od wszystkich gór jakie znam … i bynajmniej nie mam tu na myśli połonin których nie spotkamy nigdzie indziej na obszarze polskich Karpat. Bieszczady to góry nieszablonowe, surowe, i jakby niedostosowane do komercyjnego prospektu. Prostota komponuje się tu z dzikim pięknem, a ogromna przestrzeń, którą chłoniemy z poszarganych wiatrem połonin zastanawia … Te zielone stoki opadają stromo ku dolinom równie pięknym co wierzchołki, z pewnością jednak bardziej intrygującym. Dziś przenosić będziemy się to w górę to w dół – zobaczymy mniej znane doliny i piękne połoniny. Wczesnowiosenne Bieszczady budzą się do życia – tłumów jeszcze nie ma, odizolujemy się więc, by w ciszy przeżywać kontakt z naturą.
Jedziemy szosą wojewódzką nr 897 – mamy nadzieję znaleźć się w Nowym Łupkowie nim zapadnie zmierzch. Nasz mały synek woła jeść, zatrzymujemy się więc w Maniowie, przy bocznej dróżce biegnącej wzdłuż potoku Roztoka. Dostrzegając w pobliżu niewielkie zalesione wzniesienie, korzystam z chwili przerwy by rozejrzeć się w terenie. Nie muszę nawet patrzeć na mapę – charakterystyczne dla miejsca cerkiewnego i cmentarza otoczenie nie budzi żadnych wątpliwości … Po chwili jestem na miejscu …
Stary cmentarz w Maniowie jest jedną z ostatnich pamiątek przedwojennej wsi, nieliczne stare nagrobki porośnięte wysoką trawą utrzymane są w nie najlepszej kondycji. W przeszłości, przeprowadzano tu prace porządkowe dzięki Stowarzyszeniu MAGURYCZ – wtedy jeszcze pod nazwą Nieformalna Grupa Kamieniarzy „Magurycz”
Inną pamiątką dawnej wsi jest murowana kapliczka. Znajduje się niedaleko mostu na Osławie. To urokliwe miejsce, zazwyczaj bywa pomijane i niedostrzegane z okien pędzącego samochodu. Warto jednak zatrzymać się i spędzić kilka chwil w cieniu starych drzew otaczających ten obiekt sakralny. Musimy jechać dalej Łupków już niedaleko, a tam przenocujemy i zastanowimy się, co dalej …
Nowy dzień budzi się na Łupkowem – pogodny, zachęcający do wędrówek rześki, wiosenny poranek. Pierwsza myśl przy porannej kawie w oknie pensjonatu: odwiedzić dawno nie widziany cmentarz parafialny, zarazem jedno z najbardziej klimatycznych i niepowtarzalnych miejsc wiecznego spoczynku w polskich Karpatach.
Szutrowa droga biegnie w kierunku południowym, poruszamy się powoli – córeczka na rowerku, ja obok piechotą. Żona została w pensjonacie przy synku, postaramy się wrócić do nich jak najszybciej. Stary cmentarz znajduje się stosunkowo niedaleko naszego miejsca noclegowego, lecz droga wiedzie dalej … gdzieś tam na przełęczy znajduje się legendarny tunel o którym wspominałem w przeszłości i przeczytać wzmiankę o nim można choćby w jednym ze starszych artykułów który znajduje się Tutaj
Podchodzimy bliżej by znaleźć się wewnątrz obręczy starych drzew. Niesamowite, tajemnicze, tchnące starością historyczne miejsce mówiące o łemkowskich dramatach sprzed lat …
Osobliwości magicznego cmentarza w tle pięknych drzew, szkoda że sporo z nich usunięto, widać wokół ścięte pniaki …
Zatarte już inskrypcje na licznych nagrobkach, także wiele zmurszałych krzyży opartych o drzewa. Piękny lecz smutny cmentarz na tym pustkowiu potrafi działać na ludzka wyobraźnię. Łupków w moich oczach jest jednym z najpiękniejszych miejsc w polskich Karpatach. Pogranicze Bieszczadów i Beskidu Niskiego to miejsce rzadziej odwiedzane, z pewnością jednak wartościowe i jedyne w swoim rodzaju.
Kierujemy się na wschód, przenosząc się z cichej doliny w Bieszczady Wysokie, tym razem na szczyt Smereka, który jest przedłużeniem grzbietu Połoniny Wetlińskiej.
Żółty szlak prowadzi przez Przełęcz Orłowicza do Zatwarnicy, my skorzystamy dziś z niego połowicznie. Na wspomnianej przełęczy skręcimy w lewo i jeśli warunki pozwolą, wówczas krótkim odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego dotrzemy na Smerek.
Leśny ślad wiary i urokliwa, kręta dróżka. Miejsce na szlaku dość charakterystyczne, szczególnie jesienią, gdy kolorowy las tworzy w tym miejscu niezwykły tunel. Dziś wysoko w górach o tej porze roku liści jeszcze nie widać, a urok krętej ścieżki jest tylko namiastką tego co można zobaczyć tu w październiku.
Wspinamy się wąską, stromą nitką pośród wychodni skalnych. Kolejne fascynujące miejsce na szlaku, tym razem jednak kolory nagich jeszcze buków wspaniale wpasowały się w tło szarych skał.
Jeszcze tylko krótkie podejście dzieli nas od rozległych połonin. Las kończy się, czujemy mocny podmuch wiatru, ale mimo to słońce świeci bardzo mocno. Przełęcz Orłowicza tuż tuż – moi najbliżsi po raz pierwszy staną na grzbiecie Połoniny Wetlińskiej, a malutki Tymuś będzie mógł pochwalić się w przyszłości tym, że jako niemowlę zdobył słynną przełęcz.
Patrzymy na wschód, a tam … fascynująca przestrzeń w tle charakterystycznych wierzchołków Połoniny Wetlińskiej. Roh, Osadzki Wierch, oraz Hnatowe Berdo widzimy jak na dłoni, jednak musimy już zejść – zrywa się wiatr, który może być nieznośny dla maluchów. Odprowadzam moją drużynę w stronę lasu – zaczekają tam na mnie 20 minut, tyle czasu zajmie mi bieg tam i z powrotem, na niedaleki Smerek, przez ten czas Tymon zdąży zjeść.
Już w rejonie szczytu dostrzegam niewidoczną wcześniej Hasiakową Skałę – odległy rąbek pomiędzy Rohem a Hnatowym. Właśnie tam w oddali kończy się bądź też zaczyna Połonina Wetlińska, natomiast Smerek który właśnie zdobywam jest jej zachodnim przedłużeniem oddzielonym Przełęczą Orłowicza. Mniejszy z jego wierzchołków dostępny dla turystów jest tuż przede mną, natomiast po prawej wznosi się drugi nieco wyższy, nieoznakowany jednak żadnym kolorem szlaku. Przystanę chwilę na szczycie, rozejrzę się dookoła i wciągnę głęboko oddech – czyste powietrze, brak tłumów i panorama 360° … Bieszczady magiczne, Bieszczady puste – ciche gniazdo południowo wschodniej Polski, zarazem kwintesencja karpackości …
Magia nie opuszcza również strony zachodniej, tam oblicze gór choć bardziej stonowane i mniej efektowne, zarazem jednak dzikie i puste, zachwycić może i zastanowić każdego, kto żyć nie może bez możliwości eksploracji tego mglistego, karpackiego bezmiaru.
Zbiegam ku przełęczy, następnie w dół w stronę lasu – tam moja drużyna czeka na mnie. Ruszymy wkrótce razem znów, synek właśnie wypił mleko i zasnął, jest spokojny, nie interesują go jeszcze przygody. Żona z córeczką radzą sobie świetnie, mała ma wigor, natomiast moja wybranka w przeszłości aktywnie uczestniczyła w rajdach młodzieżowych, więc wędrówki w terenie górskim nie są jej obce. Możemy powiedzieć : wracamy do Przemyśla z podniesioną głową, rodzinny plan wykonany, marzenie wspólnej wędrówki całkowicie zostało spełnione. Może już wkrótce znowu wstąpimy na szlak …
Tekst i zdjęcia Tomasz Gołkowski
Wspaniała wyprawa. Zawsze podziwiam i cenię rodziców, którzy od maleńkości zaszczepiają w dzieciach miłość do przyrody i wędrówek. Pozdrawiam wspaniałą rodzinkę.
Witaj Alicjo
Takie wartości warto zaszczepić.Dziękuję za odwiedziny.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Wspaniała wiosenna wędrówka.
Zdjęcia niesamowicie klimatyczne. Drzewa i nagrobki tych opuszczonych cmentarzy zdają się mówić. Masz rację pisząc, że tego klimatu nie ma w żadnych innych górach.
Witaj Karola
Ostatnio mniej czasu miałem na wędrówki, choć w Bieszczadach bywam dość często. Mam nadzieję że jeszcze nie raz odwiedzicie te góry.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Przeczytałem z wielką chęcią, dzięki! Warto było sobie odświeżyć wspomnienia z wędrówek po tamtych rejonach. Dla mnie również pogranicze Bieszczadów i Beskidu Niskiego jest wyjątkowo magiczne. Szkoda, że nie trafiłem nigdy na ten cmentarz parafialny w Łupkowie – wydaje się być bardzo klimatyczny. Cóż – kolejny punkt na liście „do zobaczenia” 😉
Adam
Myślę że Ty szczególnie powinieneś nadrobić tę zaległość i odwiedzić cmentarz w Łupkowie a także Przełęcz Łupkowską i wejść do tunelu 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Piękna rodzinna wyprawa. Kręte bieszczadzkie ścieżki, tajemnicze cmentarze, urokliwa kapliczka niedaleko mostu na Osławie. Już tęsknię do tych miejsc. W piątek kupiłem samochód terenowy. Do wypraw coraz bliżej.
Pozdrowienia dla całej rodzinki.
Janusz
Trzeba więc zaplanować wyprawę w karpackie pustkowia. Mam nadzieję że zajrzysz do Przemyśla.
Pozdrawiamy Was serdecznie
A teraz będziemy mieli opisy wędrówek po górach z całą rodzinką GRATULUJE.
Jacku
Czasem pewnie się zdarzy.
Pozdrawiam 🙂
Piękne zdjęcia, szczególnie ten cmentarz robi wrażenie.
Robi wrażenie, choć takich miejsc w Bieszczadach jest wiele.
Pozdrawiam 🙂
Super, gratuluję Tomku Rodzinki 🙂 Ciekawe, czy maluchy w przyszłości będą chciały tak samotnie przemierzać te dzikie pustkowia, podobnie jak ich Tata 😉 I czy Tata nie będzie czuł trwogi na samą myśl o tym 🙂 🙂 Wspaniałe zdjęcia tak poza tym. Pozdrawiam cieplutko.
Witaj Dusiu
Dzieciaki wybiorą to co będą chciały, będę szczęśliwy, jeśli one będą szczęśliwe i jeśli odnajdą swoje własne pasje, a jeśli znajdą również miejsce na góry to tylko się cieszyć 🙂
Pozdrawiam Cię 🙂
Rodzinne wycieczki są trochę inne niż te samotne lub we dwoje no ale również fajne 🙂 My ostatnio odwiedzamy miejsca opisywane przez Ciebie na blogu i jesteśmy zafascynowani np. pasmem Bukowicy i Tokarnią 🙂 A na urlop też mamy zaplanowane Bieszczady i okolice Roztok Górnych i wyjście na Jasło i może na Hyrlatą – jeśli się na niej nie zgubimy …. Pozdrawiamy i życzymy kolejnych udanych wycieczek i dużo zdrowia dla całej rodziny 🙂
Witam
Świetny pomysł z tym Jasłem, jeszcze lepszy z Hyrlatą, myślę że nie zgubicie drogi, początkowo trzeba trzymać się intuicyjnie grzbietu, później oczywiście też, ale można odnaleźć znaki szlaku GPS nie PTTK – prowadzą tylko do Hyrlatą, później zejście do Roztok Górnych lub do Solinki bez szlaku ale bez większych problemów myślę.
Pozdrawiam całą rodzinkę 🙂
Witam. Dawno mnie tutaj nie było, świetna relacja. To prawda Bieszczady są inne od wszystkich gór. Ciągnie bardzo żeby w końcu się tam wybrać. W tym roku wiem że na pewno nie, ale może za rok w końcu 😉 Zapraszam także do mnie, ostatnimi czasy przeniosłem się z bloggera na własny serwer w związku z czym funkcjonuję już tylko pod adresem: http://www.swiat-gor.pl. U mnie tymczasem poza górskimi relacjami trwa konkurs z okazji przenosin (http://www.swiat-gor.pl/konkurs-swiat-gor/). Zachęcam gorąco do udziału i pozdrawiam. Adrian – Świat Gór- Czyli blog o górach 🙂
Witam Adrian
Gratuluję zamiany, myślę że było warto :). Zajrzymy z pewnością. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie 🙂
Warto, warto 🙂 Własny serwer daje dużo możliwości
Piękne zdjęcia i bardzo ciekawy opis wyprawy. Czytając Twoje artykuły mam wrażenie jakbym sam tam był. W Bieszczadach już bardzo długo nie byłem i myślę ze najwyższy czas nadrobić zaległości.
Witam
Nadrabiaj więc 🙂 i wracaj na bloga jak najczęściej.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Uwielbiam góry i lasy. To zdecydowanie moje klimaty. Najchętniej spędzałabym w nich każdy wolny dzień, ale niestety z wielu przyczyn jest to niemożliwe. Odwiedzam je tak często jak tylko mogę 🙂