CIEKAWOSTKA HISTORYCZNA Z 1964 ROKU..
Pan Jacek Grzybała – znany czytelnikom bloga przewodnik, pamiętający magiczne Bieszczady z lat 60 – tych, nadesłał krótki aczkolwiek ciekawy tekst dotyczący dawnej granicy polsko – radzieckiej w Bieszczadach. Ponieważ lubimy karpacką historię, oraz legendy i wspomnienia ludzi związanych z tym jakże ciekawym łańcuchem górskim, zamieszczam dla Was czytelnicy niecodzienny rarytas. Zapraszam do przejrzenia.
Czytając wpisy i oglądając zdjęcia na blogu „Karpacki las” zobaczyłem ciekawe miejsca związane z dawną granicą ZSRR/RUMUNIA ( wcześniej II Rzeczypospolita / Rumunia. Szerokie przecinki leśne, resztki dawnych słupów betonowych a także z drutu kolcastego … Ja o takiej granicy wspomniałem w artykule p.t. POCIĄGIEM PRZEZ ZSRR z USTRZYK DOLNYCH DO PRZEMYŚLA PRZEZ CHYRÓW. Opisałem tam całą konstrukcje zabezpieczeń graniczych, pas ziemi niczyjej , granicę geometryczną, czyli tę granice , która przebiegała środkiem pomiędzy tymi ogrodzeniami z drutu kolczastego. Granica ta była wytyczona i zatwierdzona słupami kamiennymi, pomalowanymi na biało i czerwono… Od strony zewnętrznej na każdym kamiennym słupku granicznym była na czterech śrubach przymocowana bardzo ciekawa tablica z godłem ZSRR i napisem w środku po rosyjsku / proletari wsiech stron sojedinajties / Proletariusze Wszystkich Krajów Łączcie się … W środku na tle kuli ziemskiej był wytłoczony sierp i młot a na dwóch kłosach po lewej i prawej stronie tenże sam zwrot proletariusze wszystkich krajów łączcie się , ale w językach wszystkich republik . Ja taką tablicę zapamiętałem, ale teraz trzeba wrócić do mych lat szkolnych …
Jest rok 1964 roku.
Wrzesień – byłem w 11 klasie . Jeden z kolegów wrócił z wakacji w Bieszczadach i na przerwie wyjął z teczki zawiniątko. Po jego rozwinięciu ukazała się taka właśnie tablica jaką opisałem wcześniej … Była to płyta metalowa formatu A-4 , grubości około 2-3 mm, niklowana istne cudeńko, promienie świetlne odbijały się od niej jak od lustra. Na nas kolegów z klasy 11 oglądających ją zrobiła niesamowite wrażenie. Ja krótko oglądałem ten eksponat. Były to czasy głębokiego komunizmu. ,Za chwile zorientowałem się , że przedmiot pochodził z samej granicy polsko-radzieckiej .Domyśliłem się , że chyba zdobyty jakąś dziwną nie legalną drogą , a ślady na otworach świadczyły, że trzeba było płytę odkręcać od podłoża czyli kamienia granicznego odpowiednimi narzędziami . Tu mam na myśli duży klucz francuski, odpowiedni śrubokręt lub jakąś dżwignie ..Mając to na uwadze przestałem brać udział w oglądaniu obiektu. Kolega szybko go schował i nikt już z klasy więcej go nie widział . ,Minęły lata a dokładnie 50 lat i na spotkaniu koleżeńskim z okazji pięćdziesięciolecia matury przypomniałem sobie o tym zdarzeniu . Zapytałem kolegę czy ty masz jeszcze tą tablice. Odpowiedział że nie ma , chyba zginęła w czasie przeprowadzki do Warszawy , a potem do USA gdzie wyemigrował przed stanem wojennym. W ogóle nie mam zielonego pojęcia co się z nią stało – odrzekł … Po chwili dodał: jak wrócę do domu do Stanów, to może będę miał jej zdjęcie. Jeżeli znajdę to przyślę. Wkrótce obiecane zdjęcie otrzymałem. Po konsultacji z Tomkiem Gołkowskim postanowiłem napisać te parę słów, traktując to jako ciekawostkę turystyczną dawnych lat, a także załączyłem to zdjęcie do publikacji przy artykule. Trzeba zaznaczyć, że aktualnie granicy polsko – rosyjskiej w Bieszczadach nie ma . Obecnie nasza granica od wschodu na terenie Bieszczad to granica z UKRAINĄ.
Tekst i zdjęcia: Jacek Grzybała. Zdjęcie tablicy nadesłane przez p. Jacka Grzybałę za zgodą autora. Zdjęcie zasieków dawnej granicy choć współczesne, jest czarno – białe dla specyfiki artykułu. Autorem jest Tomasz Gołkowski.
Tak to już jest, czasy się zmieniają, granice też, państwa powstają i upadają. Ba! Nawet znikają całe grupy etniczne jak to się z Bojkami stało po wojnie.
Ale pamięć ludzka pozostaje…
Bardzo fajny artykuł. Daje inne spojrzenie na dzisiejsze czasu 😉
Pozdrawiamy
Tak Kuba, Bojków po polskiej stronie Bieszczad już nie ma, a granice niestety zawsze były i będą chwiejne. Oby góry pozostały w jak najlepszym stanie.
Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam że tak późno odpisuję. Obowiązki ojca już nadchodzą wielkimi krokami 🙂
Napisałem swoje uwagi w części pierwszej ale zniknęły i zostały skasowane. Piszę jeszcze raz , czytelnicy napiszcie czy artykuł jest ciekawy i czy zdjęcie jest interesujące i czy warto było to napisać i umieścić na górskim blogu.
Bardzo ciekawy artykuł i unikatowe zdjęcie .Dziękuję
Basiu
Ostatnio mniej na blogu się dzieje, ale opowieści będą w miarę możliwości pisane. Wracaj na blog jak najczęściej.
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Dla nas którzy nie pamiętają tych czasów takie wspomnienia są zawsze bardzo ciekawe 🙂 czekamy na kolejne 🙂
Kamil
Postaram się niedługo zrobić mały mix miejsc ciekawych w naszych Karpatach, miejsc w które trafiałem czasem bardziej za pomocą samochodu niż długich wędrówek. Tego dotychczas nie było na blogu. Takie uzupełnienie miejsc które właśnie znalazły się poza dłuższymi wędrówkami.
Pozdrawiam Was serdecznie
Panie Jacku, Tomku, bardzo ciekawy artykuł. Wspomnienia czasów, które już nie wrócą, a następne pokolenia już ich nie przywrócą, będą mieć inne. Pozdrawiam Was obu bardzo ciepło 🙂
Dusiu
Dziękuję za odwiedziny. Pan Jacek ma w swym zanadrzu wiele ciekawych wspomnień. Myślę że z czasem jeszcze na zaskoczy.
Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam że tak rzadko się odzywam 🙂
Uwielbiam teksty o tym jak kiedys wygladały przejscia graniniczne. Chlopak mojej przyjaciolki pracuje na granicy z Ukraina, dlatego czesto slucham dosyc przerazajacych opowiesci z pierwszych reki. Btw. dziwnie sie czyta informacje ze Polska graniczyla kiedys z Rumunią 🙂
Dla wyjaśnienia do 1938 roku mieliśmy granice z Czechosłowacją Rumunią i Sowietami ta z Sowietami szła według relacji północ –południe i szła w dużej mierze po rzece Zbrucz. Gdy Hitler zrobił zamach na Czechołowacje a Węgry były w koalicji z Hitlerem dosyć co prawda specyficznej to dał Węgrom Ruś Zakarpacką. I wtedy od przełęczy Użockiej Polska miała granice z Węgrami .Dzięki temu około 150 tys Polaków mogło schronić się w 1939 roku na Węgrzęch przekraczając przełęcze karpackie, Mój Tata przekraczał granice Polsko-Węgierska na przełęczy Tatarskiej. w nocy z dn 19/20 września 1939 roku.
DZIĘKUJE TERAZ JEST SUPER A W ŚWIĘTA BYĆ MOŻE BĘDZIE WĘDRÓWKA TATRAMI ZACHODNIMI I CIEKAWOSTKA DWA MAŁE MISIE NA ORNAKU POLECAM /
fajne ciekawostki