Najdziksze fragmenty polskich Bieszczadów odnaleźć można w zachodniej ich części. Tam właśnie, między dolinami Solinki oraz Roztoczki, niewiele dalej na północ od granicy państwa, wcisnęło się małe, lecz stosunkowo nieucywilizowane jeszcze pasmo Hyrlatej. Obszar mniej znany i nieczęsto odwiedzany, słabo oznakowany i postrzegany przez znających Bieszczady jako miejsce szczególnego bytowania niedźwiedzi … Niepopularny masyw górski, oferuje nam widoki przepiękne, może nie tak spektakularne jak z Halicza czy też z Tarnicy, ale i tu przecież przy odpowiedniej pogodzie zobaczyć można dalekie Tatry … Pasmo Hyrlatej to grzbiet być może najmniej znany szerszej grupie turystów odwiedzających Cisną czy też Wetlinę, czas zatem przedstawić na blogu Bieszczady zapomniane a już na pewno mniej komercyjne …
Bieszczadzka pętla biegnie w kierunku północno – zachodnim, aż do Komańczy. Mijam Cisną i Majdan, po czym docieram do Żubraczego … Tu już jest cicho i spokojnie, ledwie kilka aut spieszy w stronę znanych powszechnie miejscowości, czasem pojedynczy piechur przejdzie obok i to właściwie byłoby na tyle … Są jeszcze tory kolejki wąskotorowej, która odbywa tu w sezonie swój kurs z Majdanu przez Solinkę do Balnicy. Podejdę przez krótki odcinek drogi szutrowej by tuż za mostkiem skręcić w lewo – muszę wypatrzyć po swej lewej stronie ścieżkę prowadzącą do lasu. Chcę dostać się na Berdo ( 1041 m ) – pierwszy wierzchołek interesującego mnie dzisiaj pasma.
Dzisiejsza wędrówka przebiega w dużej mierze przez las. Początkowo nie zachwyca mnie – mnóstwo krzyżujących się dróg stworzonych na potrzeby pracowników leśnych, którzy prowadzą tu niestety intensywne trzebienie puszczy … Czyżby tak miał wyglądać jeden z najdzikszych zakątków dzisiejszych Bieszczadów? Szczęściem gospodarka leśna nie wkracza ( przynajmniej tak widzę ) dalej niż na krótki fragment marszu, na pierwszy wierzchołek czyli wspomniane Berdo. Ten odcinek ma jeszcze jeden ujemny aspekt – błotniste ścieżki krzyżujące się ze sobą mogą niekiedy nastręczać trudności w marszu. Należy kierować się intuicją i starać się iść w taki sposób aby trzymać się grzbietu. Niech nikt nie sugeruje się widocznymi jeszcze gdzieniegdzie znakami dawnego szlaku … Poprowadzony był fatalnie i lepiej nie zawracać sobie nim głowy. W niewielkiej odległości od szczytu dostrzegam natomiast znaki nieoficjalnego szlaku GPS poprowadzonego od gospodarstwa ” Cicha Woda ” w Żubraczem na Hyrlatą (1103 m). Przyznać muszę że wykonany jest rzetelnie, jednak bez podanych czasów przejść, szkoda też że na szczycie Hyrlatej kończy swój bieg …
Pierwsza polana podszczytowa i widok na Matragonę ( 990 m ) po prawej. Zalesiona góra w kształcie kopy siana skrywa ślady okopów z czasów I wojny światowej. Toczyły się tu ciężkie walki pomiędzy dwiema wielkimi armiami : austro – węgierską oraz rosyjską. Podobnie jak w paśmie Hyrlatej, znajdują się tam mateczniki niedźwiedzie.
Kolejne polany już za szczytem Berda i mglisty widok falujących grzbietów górskich. Pora znów zanurzyć się w las, który okaże się być prawdziwą puszczańską głuszą.
Zielony szlak GPS spełnia doskonale swoją rolę co chwilę pokazując mi swe małe zielone tabliczki. Niesamowity las pozwala dzięki temu zwrócić na siebie mą uwagę bez konieczności ciągłego kontrolowania prawidłowego kierunku marszu.
Pojawia się karłowata buczyna, której liczne gałęzie fantazyjnie przeplatają się między sobą. Ścieżka tutaj wprawdzie wąska, lecz całkiem wyraźna skręca na prawo kierując mnie ku tak zwanej Wielkiej Polanie.
Roztacza się z niej świetny aczkolwiek przytłumiony przez dzisiejszą aurę widok na Smerek(1222 m) , a także po drugiej stronie na pasmo graniczne. Z tyłu za mną po prawej pozostała Matragona i oddalony, ledwie widoczny Wysoki Dział, natomiast stronę północną zamyka Wołosań ( 1071 m ) oraz Łopiennik ( 1069 m).
Pośród wysokich traw przenika wąska ścieżka, która chwilami gubi się w tym gąszczu. Gdyby nie pobliski las i pojedyncze drzewa, polana przypominałaby prawdziwy step, po którym urządzać można byłoby konne gonitwy. Zaczyna siąpić deszcz, a widoki stają się coraz bardziej mętne, na szczęście jest ciepło i bezwietrznie – zaciągam na głowę kaptur, lecz mimo niepewnej pogody nie mogę oprzeć się zerwaniu kilku garści borówek, których już niewiele pozostało na krzakach o tej porze lata.
Polana podszczytowa głównego celu dnia dzisiejszego – Szymowej Hyrlatej. Do szczytu mam raptem kilkanaście metrów, jednak zatrzymuję się pośrodku łąki i odwracam głowę w stronę zachodnią – tam w oddali niemal zlana z ciężkimi chmurami przebiega linia pasma granicznego … Szkoda że aura nie pozwala na dalekie obserwacje – w porze jesiennej mógłbym zobaczyć stąd Tatry, dziś nie ma co o tym marzyć.
Najwyższy punkt znajduje się już w lesie. Tutaj również kończy się zielony szlak GPS. Dalsza wędrówka przebiegać będzie więc w poczuciu potrzeby zwiększenia czujności, celem braku utraty orientacji – kolejny cel Roztoki Górne, do których moja marszruta przebiegać będzie przez wierzchołek zwany Rosochą ( 1084 m ).
Również i tu znajduje się polana podszczytowa. Uwagę po raz drugi już dziś przykuwa Smerek, a także fragmenty niewielkich łąk na równoległym do Hyrlatej masywie Jasła.
Polany pasma Hyrlatej urzekają mnie swą okazałością. Widoki nie są może tak epickie jak z Bukowego Berda, Wetlińskiej i innych fantastycznych miejsc znanych ze szlaków wiodących przez Bieszczady Wysokie, jednak tutejsza niesamowitość jest jakby ukryta, stworzona dla koneserów, którzy tą zakamuflowaną scenerię odkrywają tylko dla siebie, zyskując przy okazji spokój i ciszę niekoniecznie dziś już doświadczaną na połoninach Szerokiego Wierchu, czy też Caryńskiej. Pasmo zalesione, z niewielkimi tylko wyspami punktów widokowych zawiera w sobie dzikość Gór Sanocko Turczańskich, choć jest nieco wyższe i bardziej spektakularne. Wiem że warto tu wracać, gdyż większych tłumów nie spodziewam się w najbliższej przyszłości tu spotykać. Tymczasem wchodzę na szczyt Rosochy, kierując się następnie na południowy wschód ku Roztokom Górnym …
Ścieżka biegnąca w dół początkowo jest bardzo przejrzysta, z czasem jednak staje się nadzwyczaj stroma i niepewna. Spowodowane jest to częstym rozwidlaniem się podobnych do pierwotnej ścieżek zbiegających w dół w przeróżnych kierunkach. Intuicyjnie staram się trzymać obranego kierunku. Jest stromo, czuję jak stawy w kolanach dają znać o sobie, jeszcze chwila i będę na dole, mam nadzieję że wybrałem trafnie – deszcz siąpi coraz mocniej a żona jedzie po mnie z myślą odebrania mnie na trasie Majdan – Przełęcz nad Roztokami. W końcu odnajduję drogę i strumyk, który przeskakuję parokrotnie, by kwadrans później znaleźć się na umówionym miejscu, tuż obok ostatnich zabudowań tej malutkiej osady.
Pół godziny później stoimy z Agą na przełęczy patrząc na stronę słowacką. Pochmurna aura przysłania wspaniały widok – myślimy: czas wracać do Przemyśla … Bieszczady w deszczu to przedziwny klimat. Postaram się jednak Hyrlatą odwiedzić w dotychczas nigdy nie widzianych warunkach – zimowych z widokiem na potężny, zębaty łańcuch górski na horyzoncie …
Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski
Znajdziesz mnie również na Facebooku Tomasz – Echo Karpat
Niesamowite wrażenia z samego czytania i oglądania zdjęć. Podziwiam Cię Tomku za odwagę . W pewnym momencie czekałam na spotkanie z niedźwiedziem …Bardzo mi się podobają te dzikie zakątki Bieszczad .
Basiu, niedźwiedzia nie było ale może to i dobrze 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Chłonę każdy widok z Twoich zdjęć. Tym bardziej, że w przyszłym tygodniu zawitamy na krótko w Bieszczady po raz pierwszy. Wprawdzie w rejon Tarnicy (w ramach zdobywania KGP). Strasznie się cieszę z tego faktu. 🙂
Karolina, mam nadzieję że jednak oprócz Tarnicy skusicie się na więcej, choćby Bukowe Berdo – jest przepiękne, niestety kolorów jesieni już nie będzie. Mimo to mam nadzieję że Bieszczady spodobają Wam się na tyle że wrócicie tu w czasie pięknej pogody. Tarnica niestety jest już zeszpecona okropnymi schodami, podobnie sąsiedni Krzemień. Korzystaj z Bieszczadów póki te góry nie zamienią się w koszmar. Na Tarnicę proponuję Ci iść Połoniną Szerokiego Wierchu, wtedy wstrętne schody zobaczysz dopiero pod sam koniec.
Pozdrawiam Was serdecznie
Całe szczęście, że są w Bieszczadach jeszcze tak dzikie miejsca tylko dla odważnych. Nawet w taką pogodę zdjęcia wyszły bardzo klimatycznie. Ile Ci zajęło przejście całej trasy? Pozdrawiam, Dorota
Dorota, trasę przeszedłem w około 5 godzin, ale trochę marudziłem na łąkach. Nie chciało mi się schodzić 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Lekarstwem na złe dni są spacery po Bieszczadach. Choćby wirtualne. Za dzisiejszy dziękuję. Może spotkamy się kiedyś na szlaku…
Witaj Krystyno
Zapraszam częściej na bloga. Znajdziesz tu więcej wpisów o Bieszczadach i nie tylko. Do zobaczenia na szlakach.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Też nie lubię takich dróg rozjeżdżonych przez pracowników leśnych… Ale za to wyżej piękny las i ta karłowata buczyna , super 🙂 a turystów spotkałem jakichkolwiek ? 🙂 fajnie że wyszukujesz takie mniej komercyjne szlaki i pokazujesz je tym którzy zaglądają na twojego bloga 🙂 już wkrótce napisze swoją relację ze Świerzowej Ruskiej po oficjalnym otwarciu jej prze MPN…
Pozdrawiam i zapraszam w Beskid Niski kolejny raz 🙂
Turystów w ogóle nie spotkałem, generalnie miejsce warte wielkiej uwagi. W Beskid Niski jeżdżę w każdej wolnej chwili od lat, choć ostatnimi czasy rzeczywiście nie tak często.
Pozdrawiam 🙂
BARDZO ciekawe ja byłem na Hyrlatej w 1965 roku na Rajdzie Drogowców i Transportowców trasa Majdan-Hyrlata-Roztoki, Wtedy by tam jeszcze WOP.
W Roztokach Górnych w dawnej strażnicy WOP jest po przebudowie pensjonat czy to prawda czy Pan był w tym pensjonacie prosze dać znać na stronie dziękuje.
Tak to prawda Panie Jacku, była tam wcześniej strażnica i ponoć materiał do budowy strażnicy zabrany był z rozebranej cerkwi, nie powiem teraz skąd przywieziony. Później pograniczników przeniesiono a budynek został wykupiony. Tak to jakoś wyglądało.
Panie Tomku jak Pan podróżował z Przemyśla do Żubracznego jest jakiś bus Przemyśl-Cisna. Przecież taki wypad to co najmniej 1,5 dnia pozdrawiamjacek
Do Żubraczego pojechaliśmy z żoną autem, następnie żona pojechała kolejką na Balnicę, wróciła na Majdan i pojechała po mnie na Roztoki.
Świetna organizacja z tymi Roztokami tak to można z rodziną jeden wekend w miesiącu być w górach gratuluje bo żona prowadzi samochód jacek
Fajne zdjęcia, aż chce się wybrać na wycieczkę, ale niestety raczej w tym roku już nie dam rady ze względu na brak wolnego czasu.
Coraz częściej myślę o tym aby chociaż na pewien czas przenieść się w góry. Zdjęcia zachwycają.
Pingback: Karpacki las III rocznica - Karpacki las blog o górach