Zima w Beskidzie Niskim kończy się – jej ostatnie podrygi widać jedynie na niewielkich wzniesieniach okalających Komańczę i okoliczne wsie. Dzisiejszy dzień ( 06.03.2015 ) wstał jednak dość ponury i chłodny, zarazem wietrzny i bezsłoneczny. Aura nie zachęca również miejscowych do jakiejkolwiek aktywności, Komańcza sprawia wrażenie pustej – nawet bar przy drodze stoi nieczynny mimo że to już 11 …
Boczna droga od Komańczy prowadzi do Dołżycy. Ta dawna łemkowska wieś ukryła się w dolinie potoku o tej samej nazwie. Ostatni raz byłem tu pięć lat temu, nocowałem w schronisku ” Pantałyk ” do którego dziś nie mogę się dodzwonić … Zanim więc odwiedzę dawno niewidzianą wieś zarezerwuję nocleg w Komańczy, w jednym z wielu domów agroturystycznych – skromnym, bez zbędnego przepychu, ale cichym, z widokiem na niesamowitą Cerkiew pod wezwaniem Opieki Matki Bożej.
Czas wyjść za próg – Dołżyca znajduje się 3 km na południowy zachód od Komańczy. To niewiele patrząc z perspektywy większości moich wędrówek, jednak jest dość późno jeśli wziąć pod uwagę okres wciąż jeszcze zimowy. Zabieram ze sobą niewiele : butelkę wody, mapkę, aparat i latarkę czołówkę. Nieraz wracałem pod osłoną nocy do domu więc wiem że i dziś zamarudzić mogę dłużej w terenie.
Na skraju Dołżycy w obszarze niezamieszkałym odnajduję zjawiskowy wodospad znajdujący się tuż przy drodze. Szkoda że nie jest zielono. Wkomponowany w wiosenne barwy lasu, musi olśniewać swą urodą.
Jestem przy pamiętnym dla mnie schronisku. Obiekt jest nieczynny … przykra sytuacja – pobyt w nim wspominam bardzo pozytywnie, ale już wiem dlaczego telefon milczał … Ponoć ktoś kupił budynek. Czy to prawda? Pewności nie mam …
W tej ciszy i ” rozległej pustce ” spoczywają dawni mieszkańcy tej ziemi. Miejsce cerkiewne i kilka krzyży … Tyle dziś tylko pozostało – smutek, przemijanie i ludzkie dramaty owiane tajemniczym szumem cmentarnych lip.
Wieś Dołżyca przed wojną zamieszkiwana głównie przez Łemków, ale także Polaków, Żydów oraz Cyganów, po roku 45 XX w. straciła swój pierwotny charakter. Haniebne przesiedlenia, oraz napływ osadników polskich, zamieniły to miejsce w „kulturową ruinę”. Historia jedna i ta sama w tej części Karpat, jednak w ciąż uderzająca swą niewygodną prawdą …
Podążam ku wzgórzom piętrzącym się od zachodniej strony wsi. Tu na przeszkodzie staje mi potoczek meandrujący malowniczo wśród pól. Po chwili namysłu decyduję się na rozbieg i ryzykowny skok – ląduję pewnie po drugiej stronie i biorę głęboki wdech – żegnaj Dołżyco, ja idę dalej
Przede mną ” beskidzka połoninka ” a w oddali Majkowski Wierch. Dalej rozległe pustkowia Beskidu Niskiego, a na wschodzie … majaczą w oddali ledwo widoczne kontury spowitych mgłą Bieszczadów.
Osiągam wierzchołek po niedługim czasie przyjemnej wędrówki wygodną ścieżką, przebiegającą przez grzbiet. Pagórek jest niewysoki, jednak widoki z całą pewnością doskonałe. Niełaskawa dziś dla panoram aura, dodaje jednak specyficznej oprawy przestrzeniom Beskidu Niskiego. Wypijam łyk herbaty, jeszcze raz spoglądam na wschód i schodzę ścieżką do Czystohorbu – kolejnej, osnutej ponurą przeszłością wsi.
Lasy i pola nad Czystohorbem – beskidzki czar niewielkich wzgórz niełatwy do zakochania dla umysłu bez głębszej wyobraźni. Potęga tkwi w szczegółach, nie w ogólnym pięknie. Szczegóły zaś znaleźć można tu wszędzie …
Z daleka dostrzegam pierścień drzew stojących na tym pustkowiu jak wyspa na oceanie – to miejsce cerkiewne a za nim stary cmentarz. Przyjrzę się ostatnim kamiennym pamiątkom ocalałym i kolorystycznie wtopionym w otoczenie.
Kamienna chrzcielnica i widoczne ślady dawnego murku. Cerkiew strawił pożar w sylwestrową noc z 1944/45 r. Według relacji świadków miejscowy ksiądz będący już w podeszłym wieku,nieszczęśliwie upuścił węgiełek, co spowodowało zaprószenie ognia …
Niewiele wyżej znajduje się stary cmentarz, odnowiony przez ” Stowarzyszenie Magurycz ” posiadające w swym dorobku wiele zrealizowanych i cennych inicjatyw na terenie Bieszczadów oraz Beskidu Niskiego.
Jeszcze raz rzucam okiem na zarys niewielkiej części wschodniej Beskidu Niskiego. Tak w moich oczach i wyobraźni wygląda magia tego miejsca. Potężne puste przestrzenie, wszechobecna cisza, odosobnienie, i wielka, tragiczna historia której ślady wciąż widoczne są w postaci drewnianych cerkwi, zmurszałych drzew, kamiennych oraz żeliwnych krzyży, przydrożnych kapliczek, ludzi, starych chat, oraz cmentarzy wojennych nierzadko usytuowanych w ostępach leśnych.
Moja wędrówka dobiega końca. Żegnam Czystohorb i chwilę później wkraczam ponownie do Komańczy. Lekka i przyjemna wędrówka dostarczyła mi jednak wspaniałych wrażeń. Czas odpocząć – jutro czeka mnie forsowny marsz ku południowo- wschodnim rubieżom Beskidu Niskiego …
Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski
Jeśli lubisz tematykę Beskidu Niskiego, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj – znajdziesz tam więcej artykułów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie.
Witaj Tomaszu.
Twój blog określa to co napisałeś wyżej w tekście: głębsza wyobrażnia, potęga szczegółów i emocje, emocje, emocje. Znów z ogromną przyjemnością przeczytałem opis wędrówki. Leżę przeziębiony i ten opis postawił mnie na nogi. Zdyscyplinował i lepiej zorganizował. Dzięki. Pozdrawiam.
Witaj Janusz
Mam nadzieję że choroba odpuści jak najszybciej. Jadę za chwilę na poligon. Odezwę sie po powrocie. Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrowia Wam życzę 🙂
Potrafisz dostrzec niewidoczne. Piękne panoramy. Ten wodospad wygląda bardzo urokliwie na tle surowych gałęzi, nie musi być wszystko zawsze zielone i słoneczne.
Witaj
Oczywiście że nie musi zawsze być zielono, a taka ponura aura zawsze mi do BN pasowała. Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Witaj Tomku,
wspaniała wyprawa. Złapałeś pewnie ostatni posmak tegorocznej zimy 🙂
Pozazdrościć Ci trzeba tego, co zobaczyłeś,
Pozdrawiamy
To chyba Kuba po raz ostatni widziałem w górach ostatki zimy. Teraz to już na wiosenne wyprawy trzeba czekać. Pozdrawiam
Witaj Tomku, z prawdziwą przyjemnością powędrowałam po Twoich śladach 🙂 Jak zawsze pokazałeś magiczny świat. I zgodzę się z przedmówcami: jak się poznało troszkę historii, to włączają się emocje. A tych dostarczasz nam i zdjęciami i opisami. Ściskam cieplutko 🙂
Dzięki Dusiu za odwiedziny. Mam nadzieję że jeszcze nie raz znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Pozdrawiam Cię 🙂
Znam te tereny, niestety, tylko z okien samochodu; tyle tam śladów historii; pozdrawiam.
Witaj Mario
Te tereny na pewno bardzo przypominają Ci Nasze Pogórze :). Warto wybrać się na parę dni w okolice Komańczy. Wierzę że kiedyś wyruszycie 🙂
Pozdrawiam
naprawdę ładne zdjęcia
Byłam tam tej zimy i ze śniegiem wszystko jest ładniejsze, resztki brudnego śniegu to nie to samo co biały puch, niemniej lubię tam jeździć.
Ja tam mogę jeździć bez względu na porę roku 🙂
Pozdrawiam 🙂
*byłem
Swietny tekst, jak zwykle swietny 🙂 Nie przestajesz mnie zaskakiwac, a bardzo trudno jest przeciez zaskoczyc doroslego czlowieka 🙂 Twoje teksty są naprawdę bardzo merytoryczne oraz wartosciowe, warto jest im więc poswiecic troszkę więcej czasu, tak jak niedawno zrobilem to ja 🙂 nie zaluje, no i oczywiscie czekam na kolejne wpisy 🙂
Witam Macieju
Mam nadzieję że nie raz wrócisz na bloga, a ja postaram się pielęgnować ten 'Karpacki Las” jak najlepiej. Największą motywacją jesteście Wy czytelnicy, a wędrówki karpackie to dla mnie wielka przyjemność.
Pozdrawiam serdecznie
Piękny krajobraz. I wcale nie potrzeba pięknej aury, żeby dostrzegać urok takich miejsc jak Dołżyca (i okolice)… Miałem raz okazję spacerować w tamtych terenach, dzięki Tobie mogłem odświeżyć swoje wspomnienia. Dzięki wielkie, pozdrawiam.
Pięknie dziewiczo… i te stare kapliczki. Niesamowite 🙂 Moze kiedys uda sie tam dotrzec!
wybrałbym się w jakieś góry. świetnie potrafisz zachęcić
Pingback: II rocznica Karpackiego lasu - Karpacki las blog o górach