Pustkowia Pogórza Przemyskiego

Pogórze Przemyskie – dziki kraniec południowo – wschodniej Polski, styk kultur dwóch narodów graniczących ze sobą, i przenikających się wzajemnie. Czytaj dalej

Share Button

Przez Przełęcz Beskid na stronę zakarpacką

Tuż za południowo wschodnią granicą naszego kraju, rozpościera się bieszczadzkie pasmo ukraińskich Karpat. Jest to fragment nieodwiedzanych nader często gór, których ogromne połacie pokryte są potężną puszczą karpacką, poprzecinaną w niewielkim stopniu szutrowymi drogami bądź ścieżkami leśnymi. Prowadzą one, do jakże magicznych dolin górskich, ukazujących wciąż barwną kulturę wsi karpackiej, charakteryzujących się specyficznym klimatem pogranicza – mieszanki kultur : węgierskich, ukraińskich, słowackich oraz rusińskich. Wioski po obu stronach Karpat dziś już niewiele mają ze sobą wspólnego, jednak właśnie tam po drugiej stronie kordonu, zauważyć można prócz wpływów węgierskich typową wieś bojkowską, która po polskiej stronie została unicestwiona na zawsze.

Najlepsze wyprawy w Karpaty Wschodnie realizujemy poprzez długie przemyślenia, chęci odkrywania nowych ścieżek i poszukiwania możliwości przeżycia fascynujących przygód, które zapisać mogłyby się w naszej pamięci na zawsze. Dziś nie zmierzamy ku krańcowym, nieodkrytym przez tłumy ostępom i wierzchołkom. Dziś wędrować będziemy przez nie koniecznie znane, ale bardzo bliskie duchowo jak i obszarowo przygraniczne ścieżki będące jednocześnie w zasięgu ręki każdego, kto wciąż pragnie odkryć Bieszczady mniej znane.

Granica polsko ukraińska w Bieszczadach wiedzie na odcinku 33 kilometrów od Kremenarosa po Przełęcz Użocką. W większości przez zalesione wzgórza od Triplexu, do kresu głębokiego narożnika. Jedynie fragmenty wytyczonej rubieży na odcinku Przełęcz Bukowska – Kińczyk Bukowski biegną grzbietem połoninnym choć i tam już miejscami las wdziera się powoli lecz nieubłaganie. Miejsce które dziś przekraczamy również jest odsłonięte, ale nie sposób nazwać je połoninnym. Granica jest czasowo otwarta – tylko przez pięć dni przełęcz Beskid można przekroczyć pieszo na drugą stronę i z powrotem. Jest to miejsce uważane za szczególnie dogodne, by w przyszłości, w łatwy sposób móc znaleźć się na wciąż szerzej nieznanym Zakarpaciu. Ten niesamowity region o tradycjach węgierskich odwiedzaliśmy dotychczas w oparciu o transport samochodowy, korzystając z dwóch przejść granicznych : położonej już poza Karpatami podprzemyskiej Medyce oraz w Krościenku położonym w sercu Gór Sanocko Turczańskch, które wraz z Bieszczadami znajdują się już w obszarach Karpat Wschodnich. Dziś przechodzimy pieszo na drugą stronę, by przyjrzeć się nieznanym osadom zakarpackim otoczonym przez zielone wzgórza. Będziemy przemieszczać się raz górą, raz doliną, żywiąc nadzieję zaznania kolejnych, fascynujących przygód. Czytaj dalej

Share Button

Świt w Górach Sanocko – Turczańskich ( Serednica i Leszczowate )

Świt w Górach Sanocko – Turczańskich

Położone na krańcu południowo wschodniej Polski, znane i nadzwyczaj komercyjne, choć jeszcze 30 lat temu dzikie i odgrodzone od świata Bieszczady, znane są również z niesamowitych punktów widokowych. Tam na rozległych połoninach, zapewniają one zjawiskowe wschody oraz zachody słońca. Wielu miłośników turystyki górskiej, oraz fotograficznej z utęsknieniem czeka na tę chwilę magii, gdy przejrzyste powietrze w zimowy mroźny świt, pozwala na uchwycenie ( wprawdzie nieczęsto ) odległej Połoniny Borżawy a nawet Gorganów. Niewielu jednak wie, że niesamowite plenery fotograficzne dostępne są w o wiele mniej znanych, i z pozoru mało atrakcyjnych Górach Sanocko Turczańskich. Lesiste, niewysokie i równoległe do siebie długie pasma górskie, skrywają w wielu miejscach rozległe łąki, które nazywamy tu połoninkami. Niektóre z nich urzekają szczególnie, nie tylko ze względu na swoiste piękno, ale również dzięki niebywałej liczbie dzikiej zwierzyny, oraz wspaniałym widokom, których najprawdopodobniej tu nie oczekiwalibyśmy. W przeszłości przedstawiałem niewielkie wzgórze nad wsią Liskowate, zwane Kiczerą. Zdjęcia ukazywały rozległe widoki na cztery strony świata, ale najbardziej spektakularne objawiały się na południe oraz południowy zachód. Tam wspaniale prezentowały się najwyższe pasma polskich Bieszczadów. Można było dostrzec Halicz, Rozsypaniec, Wielką Rawkę jak i Połoninę Caryńską, a nade wszystko Smerek oraz Połoninę Wetlińską. Jeszcze do niedawna uważałem, że jest to najbardziej klarowny widok na bieszczadzkie połoniny, jakie mogą nam zaoferować Góry Sanocko Turczańskie. Jednak to, co zobaczyłem wraz z towarzyszącymi mi przyjaciółmi o świcie, stojąc na grzbiecie Ostrego Działu nad Serednicą wywarło na mnie szczególnie mocne wrażenie. Zobaczyłem Bieszczady Wysokie w ognistym świetle wschodzącego słońca. Spojrzałem także na rozległą okolicę we mgle i widok ten mnie zachwycił. Na końcu zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem … Daleko na południowym wschodzie – znany, wybitny stożek … Odniosłem też wrażenie że widok ten może mieć w sobie i większy potencjał – koniecznie trzeba tam wracać … Czytaj dalej

Share Button

Ostra Hora – niezdobyty wierzchołek na Zakarpaciu

 

Zdążyliśmy w ostatniej chwili – to co wydarzyło się później zamknęło nam po dziś dzień możliwość kolejnych podróży na wschód. Owe ostatnie dni przed blokadą, to jednocześnie ostatnie tygodnie kalendarzowej zimy. Jeszcze nieświadomi kreślimy plan wymieniając zdawkowe wiadomości tekstowe. Pojedziemy na kilka godzin, krótkiego zimowego dnia i wejdziemy szybko na jedno ze wzgórz nad Dobromilem, albo nieco dalej, może gdzieś w okolicach Turki znajdziemy jakąś ścieżkę, lub nieodwiedzaną dotychczas, kolejną magiczną wieś bojkowską. Wszystko odbywa się dynamicznie – granica dziś niemal pusta. Jest 7 rano, lecz aut nie ma wcale. Postanawiamy spontanicznie – czasu będziemy mieć więcej niż zakładaliśmy – ruszymy możliwie jak najszybciej, na Zakarpacie w stronę Użoka i dalej na wschód ku jednej z wsi u podnóża północnych stoków głównego grzbietu wododziałowego. Stamtąd ruszymy nie na ów grzbiet lecz na południe, na Ostrą Horę, zobaczyć – dosłownie rzucić okiem na zmrożone, ściśnięte zimą karpackie łańcuchy górskie. Tych widoków obecnie brakuje po polskiej stronie. Jedynie Tatry utrzymują zimową atmosferę w polskich górach. Pragniemy wejść i poczuć choć na chwilę zimowy podmuch karpackiego wiatru, zobaczyć zaśnieżony świat i smreki obsypane potężnym puchem, skute lodem drogi oraz sople lodu, niczym stalaktyty zwisające z potężnych gałęzi karpackiego lasu, oraz spadzistych dachów bojkowskich chat. Wrócimy późną nocą do kraju – ot szybka podróż na wschód, dosłownie tam i z powrotem. Czytaj dalej

Share Button

Brama Przemyska i okolica przygraniczna

 

Brama Przemyska – kraina geograficzna będąca wąskim gardłem pomiędzy położonym już w Karpatach Pogórzem Przemyskim a Płaskowyżem Sańsko – Dniestrzańskim. Jest to stosunkowo wąski pas ziemi, w którego skład wchodzi biegnący od Przemyśla na południowy wschód pradawny trakt kupiecki, ku dzisiejszej granicy dzielącej dwa kraje w miejscowościach Malhowice/Niżankowice. W czasach zaborów korytarz ów wybiegał z miasta Przemyśl od historycznej Bramy Dobromilskiej będącej częścią umocnień słynnej Twierdzy Przemyśl. Wybudowana została w II połowie XIX w i początkiem wieku XX w celu obrony miasta, jak i powstrzymania armii carskiej zmierzającej ku Europie. Dziś droga prowadzi do innych, zamkniętych jednak wrót. Stoją w miejscu, w którym niemalże na wyciągnięcie ręki widzimy ukraińską wieś po drugiej stronie szlabanu. Biegła również tędy, w czasach zaborów Pierwsza Węgiersko-Galicyjska Kolej Żelazna, powstała w 1872 roku. Posiadała wielkie znaczenie strategiczne, albowiem łączyła Galicję z Węgrami, a ściśle Twierdzę Przemyśl z Budapesztem. W czasach PRL-u, oraz we wczesnych latach 90-tych XX w. przez Malhowice/Niżankowice i dalej przez Smolnice/Krościenko, a następnie Ustrzyki Dolne kursował pociąg do Zagórza. Popularny „bałaj” stał się kultowym, wręcz legendarnym, zapisanym w pamięci szczególnego pokolenia turystów podążających z odległych krańców Polski, przez Przemyśl i skrawek ukraińskiej części dawnego ZSRR w dzikie Bieszczady. W najbliższych latach powstanie tu prawdopodobnie przejście graniczne, mogące stać się niesamowitą bazą wypadową w Karpaty Wschodnie. Wspaniałą inicjatywą wykazują się tu członkowie stowarzyszenia Linii 102 promujący reaktywację kursów z Przemyśla, przez Niżankowice w Bieszczady. Rozpoczęto właśnie remont szosy prowadzącej do przygranicznej wsi. Dziś jest to jednak obraz przestrzeni, w której świat się kończy. Zniszczona droga, i ledwie kilka gospodarstw. Wokoło łąki i pola a w oddali las. Czytaj dalej

Share Button

Chomińskie – wzgórze na Pogórzu Przemyskim

Wzgórze Chomińskie widziane z rejonu Wzgórza nad Trójcą

Rozległe, pokryte lasem, zielone wzgórza przebiegające równolegle do siebie, zawierające liczne długie i wąskie doliny nieczęsto odwiedzane, mało znane i nieodgadnione … Stanowią one wyzwanie dla nielicznych śmiałków pragnących w odosobnieniu przeżywać długie wędrówki spowodowane potężnymi odległościami w terenie nieprzystosowanym wciąż do komercyjnej turystyki. Atmosfera tego najdzikszego z Pogórzy Karpackich jest jednak wyjątkowa. Niecodzienność tego zjawiskowego charakteru uwydatnia się szczególnie wtedy, gdy spojrzymy na Bieszczady sprzed 30 lat i pragniemy chęci powrotu do tego co widzieliśmy w latach 60 – 70 XX wieku. Dzikość, pustka, tajemniczość oraz potężna historia. Wprawdzie połonin rzeczywistych tu brak, jednak, prócz nieprzebytych lasów maszerować będziemy przez świetliste łąki położone na grzbietach niewysokich gór – tak zwane połoninki, które wciąż nie zarosły, są bardzo widokowe, ukazujące atmosferę sprzed lat. Piękno i dzikość, historia oraz odosobnienie – Pogórze Przemyskie to skraj polskich Karpat, ostatni bastion Karpat Zachodnich, które orientacyjnie na szosie Tyrawa Wołoska – Kwaszenina przechodząc w pasmo Gór Sanocko Turczańskich stają się Karpatami Wschodnimi. Dziś słów kilka o najpiękniejszym z Pogórzy, o niesamowitych okolicach Birczy, wyjątkowych wręcz, na miarę Beskidu Niskiego terenach zdziczałych. Zobaczymy Wzgórze Chomińskie, piękne przysiółki, miejsca historyczne, tuż przy dalekobieżnym szlaku turystycznym. Czytaj dalej

Share Button

W Górach Sanocko – Turczańskich. Liskowate oraz Kiczera

Odległy skraj Polski, dosłownie niesamowity i dziki wschód zawierający w sobie wartości historyczne potwierdzone pamiątkami sprzed lat. Liczne doliny dawnych wsi, mistyczne, drewniane cerkwie, spokój oraz urok świata, który już w zasadzie nie istnieje. Obydwie wojny światowe, wysiedlenia, oraz ślady działalności gospodarczej z czasów „państwa arłamowskiego” są historiami, które w połączeniu z możliwością odkrywania mogą oszołomić. Turyści jadący w Bieszczady z różnych stron niewiedzą zazwyczaj o tym, że niewielkie zalesione wierchy, ciasne doliny śródgórskie jak i liczne serpentyny oraz odchodzące szutrowe drogi, w stronę tajemniczych leśnych ostępów i zielonych łąk to Góry Sanocko – Turczańskie. One jako jedyne w Polsce prócz wspomnianych Bieszczadów należą do potężnego systemu górskiego występującego pod nazwą Karpaty Wschodnie. Leżące po stronie ukraińskiej oraz w Rumunii owe łańcuchy górskie to magiczne przestrzenie, o których wciąż marzy wielu turystów, eksploratorów, oraz miłośników przygód jak i podróży. W naszym kraju właśnie Góry Sanocko Turczańskie są elementem tych Karpat Wschodnich, które podobnie jak Bieszczady, mimo posiadania kilku znanych połonin, należą do Beskidów Lesistych. Oddzielone od nich oraz od Pogórza Przemyskiego, tworzą mimo to jednolitą strukturę historyczno kulturową, o tragicznej lecz barwnej przeszłości. Czytaj dalej

Share Button

Beskid Huculski – Rotyło

Beskid Huculski, Beskidy Pokuckie, czy też Góry Pokucko Bukowińskie – tak przedstawiają się najczęściej używane nazwy gór położonych na północny wschód o Czarnohory z przedłużeniem na południowy wschód aż po Połoniny Hryniawskie oraz na wschód, w stronę Gór Wyżnicko Strażowskich. Pasmo zaiste piękne, prawdziwie huculskie, lecz traktowane nieco bez emocji. ze względu na bliskość wyższej i słynnej Czarnohory. W Beskidach Pokuckich życie toczy się po staremu, jakby na marginesie i tak już odgrodzonego od cywilizacji świata. Czuję się tu tak, jakbym wrócił do zapomnianych wsi Bieszczadów Wschodnich, biednych i nieodwiedzanych. Pójdziemy dziś drogą wiejską, pośród starych gospodarstw, oraz łąk, przemierzając potoki i leśne ścieżki. W końcu osiągniemy niesamowite połoniny o magicznym obliczu, pełne niezapomnianych, ulotnych spojrzeń w każdą stronę świata, gdzie piętrzą się dookoła znane masywy górskie, najodleglejsze szczyty – te zdobyte jak i wciąż pozostające w sferze marzeń. Potęga Karpat Wschodnich nie pozwoli zapewne przedrzeć się przez każdą przełęcz, zdobyć szczyt po szczycie, czy też odwiedzić wszystkie doliny, jak i przepłynąć każdą górską rzekę. Dziś jednak jesteśmy tu, w miejscach, które najmniej znamy. Idźmy więc i podziwiajmy rozległe choć stosunkowo niewysokie pasma oraz zakątki tej części ukraińskich Karpat. Czytaj dalej

Share Button

Czarnohora – pasmo Kostrzycy

Znana powszechnie miłośnikom Karpat Wschodnich, najwyższa w całych Beskidach Czarnohora, potrafi zachwycić wędrowca, któremu nie dane było nigdy dotychczas zobaczyć wysokiej połoniny. Jednak najwyższe góry ukraińskich Karpat, to nie tylko słynne pasmo sześciu dwutysięczników górujące nad rozległą i zieloną okolicą. Jednym z najpiękniejszych, choć nieco mniej znanym grzbietem w tej części Huculszczyzny jest równolegle położone do wspomnianej grani pasmo Kostrzycy. Nie tak wysokie, również znacznie krótsze, ale posiadające niepodważalną zaletę – zadziwiający, najbliższy i jednocześnie najwspanialszy widok na grań główną. Jeśli szukamy spokoju w przepełnionej turystami Czarnohorze, wstąpmy na niższy z grzbietów. Pasmo Kostrzycy ująć potrafi wszystkich tych, którym bywa już tłoczno na grzbiecie głównym. Podobnie gdy w przeszłości opisywałem współmiernie piękne i sąsiednie dla grzbietu wododziałowego Koszaryszcze, tak dziś przedstawiam równie nieodległe od niego pasmo Kostrzycy. Czytaj dalej

Share Button

Gorgany – Popadia

Gorgany – Popadia

Wyjątkowo dzikie i najbardziej oddalone od siedzib ludzkich zakątki ukraińskich Karpat Wschodnich fascynują od lat licznych eksploratorów, wagabundów oraz turystów poszukujących zjawiskowych zakątków w obszarach tych wspaniałych wierchów, wchodzących w skład potężnego systemu górskiego od Żelaznych Wrót nad Dunajem po Bratysławę. Prócz mało dostępnych i do dziś rzadko odwiedzanych Gór Czywczyńskich położonych na pograniczu ukraińsko rumuńskim, szczególnie fascynującym pasmem charakteryzującym się niedostępnością są Gorgany. Stworzyły one własną, legendarną etykietę gór niezwykle trudnych, i tylko dla ludzi posiadających umiejętność radzenia sobie w terenie trudnym. Także dla tych co nie odczuwają lęku przed wyobcowaniem powstającym z racji przebytych potężnych odległości, czy też braku łatwego dostępu do wody, schronisk i choćby zwykłych staj pasterskich znanych wędrowcom przemierzającym bezdroża w obszarach nie tylko Ukrainy ale również Rumunii. Tutaj w Gorganach wszystko jest odmienne – trudne szlaki dalekobieżne, niezamieszkałe doliny będące na odcinku długich kilometrów jedynymi możliwymi drogami prowadzącymi od wiosek położonych na obrzeżach gór. Mimo to, ludzie wędrują tu od lat, budując jeszcze w latach międzywojennej Polski liczne schroniska, których już dziś niestety brak. W niewielu miejscach pozostały jedynie ruiny świadczące o dawnej świetności gorgańskich schronisk, lecz nawet tych ostatnich rozbitych fundamentów pozostało już niewiele. Górą osobliwą, i jedyną w swoim rodzaju, jest legendarna i mająca swe udokumentowane w literaturze znaczenie Popadia. Bywał tu oczywiście Wincenty Pol oraz Mieczysław Orłowicz, także Henryk Gąsiorowski i pewnie wielu innych zasłużonych dla kraju pionierów turystyki górskiej. Popadia widniała od lat jako serce Gorganów, miejsce będące wyjątkowo widokowym – morze gór w zamkniętym kole dziesiątek innych wierzchołków. Tam nie widać nic prócz piętrzących się masywów górskich i głębokich dolin, w których liczne strumienie podczas wiosennych roztopów blokowały możliwości przeprawy jak i osadnictwa. Popadia to symbol gór, a także symbol granic dawnej Polski. Do dziś dnia stoi tam słup graniczny, inny niż wszystkie. Słup początkowy podzielonej na odcinki przedwojennej granicy, oznaczony numerem 1 a było takich początkowych 33 od Stocha po Odrę. Niestety właściwie już ich nie ma … W przeciwieństwie do pośrednich i głównych znanych niemal każdemu przemierzającemu ukraińskie szlaki tamtejszych Karpat. Ten jest jednak inny i z  jego gatunku  zachował się jeszcze tylko jeden – na Pantyrze również jako nr 1 jednak innego już odcinka. Charakteryzuje się widocznymi do dziś, wyrytymi po obu bokach godłami określającymi strony granic obydwu krajów. Czechosłowacki lew oraz polski orzeł w koronie. Liczne jeszcze słupki zachowane w obszarach Gorganów oraz Czarnohory nie posiadają wspomnianych godeł wyrytych po każdej ze stronCzytaj dalej

Share Button