STACJA KOLEJOWA – BALNICA i JEJ GOSPODARZ

IMG_3236_Pan_Jacek czb_podpis

Czy pamiętacie postać Pana Jacka Grzybały ? Swego czasu na blogu, Pan Jacek zafascynował czytelników swymi wspomnieniami sprzed lat … Tamte reminiscencje to dzikie Bieszczady – nieposkromione jeszcze i mało znane. Nasz bohater pisał w jednym z trzech zamieszczonych w przeszłości artykułów o wycieczce kolejką leśną do Balnicy –  ofiarował swe archiwalne zdjęcia, oczywiście czarno białe – działające na wyobraźnię współczesnych turystów, nie raz pewnie zastanawiających się jak wtedy w Bieszczadach było … Dziś Pan Jacek ukazuje nam swój powrót do korzeni – ponowną podróż kolejką do ukochanej Balnicy, i nowe spojrzenie na ten dawno nie widziany przez niego świat. Zapraszam do przeczytania zostawiając przy okazji link do dawnego artykułu o wycieczce na Balnicę – dla przypomnienia oraz zestawienia tego co Pan Jacek przeżył w latach sześćdziesiątych oraz tego co doznał ledwie parę tygodni temu. Link do starszego artykułu znajdziecie Tutaj

Dawno już nic nie pisałem, ale chwila zamysłu i jest temat. Przecież moje pierwsze spotkanie z Bieszczadami miało miejsce dokładnie w lipcu 1965 roku, a tu gdy piszę te słowa mamy koniec sierpnia 2015 roku. Rachunek jest prosty, minęło już dokładnie 50 lat i jeden miesiąc. W kilka minut   postanowiłem, ruszam w podróż. Oczywiście cel tak jak kiedyś, Bieszczady a w programie jazda ciuchcią na BALNICE. Ponieważ ja już  nie  wyjeżdżam z Kielc swoim samochodem  w dalsze trasy, więc musiałem znaleźć kolegę wspólnika a zarazem kierowcę. Ostatecznie jednak  przyjęliśmy  następujący wariant, wyruszamy z kolegą i to jego samochodem . Umowa jest taka, ja funduje paliwo, a on jest szoferem na całej trasie. Mam za to komfort nie z tej ziemi. Nic mnie więcej nie obchodzi. Siadam do samochodu kolegi, pakuje graty na drogę i jazda. Podróży z Kielc w Bieszczady do stacji kolejki   wąskotorowej Majdan nie będę opisywał . Ponieważ  mamy już  wrzesień wyjazd następuje pod koniec tygodnia. W tym miesiącu  kolejka do naszej   przejażdżki kursuje tylko w  sobotę i niedzielę.  Nasz plan jest następujący, w sobotę do południa jesteśmy w  Majdanie. Wyjazd kolejką na górę do stacji Balnica, odjazd  g. 13:00 przyjazd Balnica  13:45 . Tu nocleg u Wojciecha Judy, ognisko z długą gawędą i z wspomnieniami tamtych minionych dni. W niedziele o g. 14:15 odjazd z Balnicy i powrót do Majdanu na g.  15:00. To jest nasz plan. Dzisiaj pisząc te słowa nie mogę doczekać się daty 5   września 2015 roku / sobota /, dnia wyjazdu na Balnice. Wiem też jedno, że ciuchcia pod parą czyli samowarek kursuje tylko w wakacje, miesiące     lipiec-sierpień, i na  dodatek jeden raz w tygodniu, w piątek. Trudno, my we wrześniu do Balnicy pojedziemy lokomotywą spalinową dieslem produkcji rumuńskiej popularnie zwanej „Rumunem”.

_DSC6704BUDYNEK – STACJA  KOLEJOWA  BALNICA

HALO  TU   STACJA KOLEJOWA  MAJDAN – stoi na stacji lokomotywa, nie ciężka i nie ogromna i pot jeszcze po niej nie spływa – tłusta oliwa. A ta jest widoczna na niektórych elementach lokomotywy bo ta jest napędzana olejem napędowym.

Jest już sobota 5 września 2015  roku g :12.00. Jesteśmy z kolegą na parkingu przy stacji bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej. Tłok co nie miara, nie ma gdzie zaparkować, odesłani jesteśmy na koniec parkingu. W końcu znajdujemy jeszcze wolne miejsce. Za chwilę słychać przeraźliwy gwizd   lokomotywy. Na peron wtacza się pociąg, który przyjeżdża ze stacji Przysłup.

Na przodzie lokomotywa z silnikiem spalinowym Diesla to „Rumun”, za nim wagon osobowy koloru zielonego pełny turystów, a potem 6 wagonów   zadaszonych z wielkimi otworami zamiast okien. Gdy wszyscy już wysiedli z pociągu to w pewnym momencie na peronie zrobiło się zupełnie ciasno. Ludzi było jak mrówek w mrowisku. Trzeba wiedzieć że 6 wagonów po 40 osób, to 240 osób + wagon osobowy zielony też 40 osób to prawie w sumie   300 osób. Za chwilę rozlega się gwizd, ale w zupełnie innym tonie. To znak, że na peron wjeżdża parowóz. Sapie i dyszy, pełno pary wokół  niego i już za moment stoi na peronie. To nadjechał pociąg z drugiej strony z Balnicy. Jest to kurs poza rozkładem jazdy, tym zestawem  z  parowozem na czele     przyjechała wycieczka z turystami niemieckimi. Oni zamówili sobie zestaw, ale tylko z parowozem na przodzie. Widząc co jest grane  szybko pobiegłem do kasy. Kupuje dwa bilety i mówię do kasjerki,  jest już  po sezonie, rok szkolny się zaczął a tu taki ruch . Pani kasjerka odpowiada, sami nie wiemy co jest grane. Dobrze, że już mam bilety w ręku.  Idąc do samochodu słyszę jak przez megafon rozlega się komunikat NA  BALNICĘ NA G. 13:00 WSZYSTKIE BILETY WYSPRZEDANE. Pomyślałem mamy  szczęście. Za chwile dodatkowe ogłoszenie, będzie jeszcze dodatkowy kurs o g. 13:30. Tu   refleksja. Ja tą kolejka jechałem pierwszy raz w 1965 roku, potem w 1994 roku z żoną i synem, to  ledwo co było pasażerów. Ostatecznie kolejkę w   dniu pierwszego grudnia 1994 roku wyłączono z  eksploatacji i wszystko zamarło. Ostatnimi laty w okresie 1990-1994 kolejka przewoziła tylko około 10 000 pasażerów rocznie. Dopiero gdy zawiązała się FUNDACJA BIESZCZADZKIEJ LEŚNEJ KOLEJKI w lipcu 1996 roku, a Samorząd   Wojewódzki  dopomógł temu przedsięwzięciu finansowo, sprawa ruszyła pomału do przodu.  Nastąpiło to od 1997 roku. W zeszłym roku kolejka już     przewiozła ponad 100 000 pasażerów dzięki odpowiedniej reklamie i inwestycjom . W  tym roku samych turystów z Niemiec jechało kolejką 8000   osób , a na rok 2016  złożono zamówień na przejazd dla 15  000 osób.

DSCN7316

Skład naszego pociągu jest już gotowy do odjazdu. W kilka minut wszystkie wagony są pełne pasażerów, a jest ich prawie 300 osób. Sąsiednim torem bardzo pomału przejeżdża mały parowozik z dendrem. Maszynista włączył gwizdek, puścił parę z zaworów i  wszyscy pasażerowie naszego pociągu złapali  za kamery i aparaty fotograficzne, ja też tak zrobiłem. Parowóz ten to prawdziwy zabytek techniki. W tym momencie zadziałała u  mnie  pamięć i wspomnienie. To właśnie ten parowóz  50 lat temu ciągnął za sobą zestaw wagonów  osobowych  starego typu. Na samym końcu tego pociągu   ostatni wagon to była platforma towarowa z plecakami i sprzętem  biwakowym. Ten wagon był moim miejscem podróży. Droga od stacji kolejowej   Rzepedź  do stacji  kolejowej Majdan trwała w  sumie 4 godziny. Postój pół godzinnym był na przystanku Balnica. Tej atmosfery już nie ma gdy się   podróżuje pociągiem z lokomotywą na silnik  spalinowy diesela.  Nawet jeżeli dawniej, gdy były 3 lub 4 wagony z kłodami drzewa i jechały do kombinatu w Rzepedzi, to był tylko jeden wagonik osobowy dla pasażerów. Moja podróż w 1965 roku była jedyna w swoim rodzaju. Organizatorzy rajdu, którego byłem uczestnikiem dla 200 osób wynajęli cały pociąg wraz z wagonem towarowym. Mówiąc krótko miałem szczęście nie z tej ziemi, dlatego tak mile to wspominam. Wszystko to opisałem we wspomnieniach  w Karpackim lesie. Jest godzina 13:00 drzwi wagoników są zamykane od   zewnątrz, robi to kierownik pociągu a zarazem hamulcowy. Co ciekawe nikt nie sprawdza biletów, jestem bardzo zdziwiony dlaczego? Dziwny to pociąg, ruszamy. Do pokonania 9 km drogi, cały czas pod górę. Po drodze dwa przystanki z torami do mijanki.

Pierwszy Żubracze, potem Solinka, zaś cel naszej wyprawy  to stacja Balnica. Droga cały czas pod górę doliną rzeki Solinka. Czas jazdy na górę 45 minut. Postój regulaminowy na Balnicy 30 minut i powrót tą samą drogą. Pomału ale do celu, od czasu do czasu rozlega się ostry gwizd lokomotywy to zbliżamy się do niestrzeżonego przejazdu. Jest pierwsze skrzyżowanie z  Wielką Obwodnicą  Bieszczadzką. Kilka samochodów  osobowych  czeka aż, kolejka przejedzie. Dzieci nam machają, my też  w rewanżu, a  rodzice robią pamiątkowe  zdjęcia. Będzie co wspominać. Moje zdziwienie idzie w innym  kierunku, brak jakiejkolwiek informacji przez megafon. Mam na myśli takie tematy: trasa kolejki wynosi 9 km, kolejka  pokonuje najwyższy punkt na swej trasie czyli stacja Balnica. Różnica wysokości pomiędzy Balnicą a Majdanem wynosi … spadek podłużny torów jest tyle a tyle, chociaż kilka zdań, kiedy kolejkę wybudowano, kto budował mosty nad potokami, jakie były losy kolejki w okresie I   Wojny Światowej  i II Wojny Światowej. Ludzie jadą jak ciemna masa, istna komercja tylko wykupić bilet przejechać się tam i z powrotem i szybko wysiadać. No ale trzeba trochę spojrzeć obiektywnie. Dobrze że są pasażerowie, kolejka została uratowana.  Jest duży ruch turystyczny, kolejka przynosi zysk i jest wielką  atrakcją Bieszczad. Pomału zbliżamy się do stacji Balnica. Długi, potężny gwizd i oczom naszym ukazuje się polana leśna, na niej dwa torowiska – to stacja Balnica. Maszynista  otwiera drzwi  we  wszystkich wagonach i oznajmia: 30 minut postoju, czyli odjazd  o g. 14:15.
Ja podpierając się kulą z trudem wysiadam  na bardzo  niski  peron,  oraz  kieruje  się do stacji   kolejki , gdzie mieszka pan Wojciech Juda. Prowadzi   on schronisko i mini sklepik. Na peronie stragany z miodem i innymi łakociami, tłum rusza w ich kierunku. Kilkanaście osób podąża do budynku dawnej stacji kolejki  czyli do mini sklepiku. Ja idę bardzo powoli, w połowie drogi podchodzi do mnie turystka, pan z Kielc do Wojtka  Judy? Tak odpowiadam – właśnie czekamy proszę ze  mną. Z  uwagi  na fatalną pogodę, deszcz i przenikliwe zimno podjąłem decyzje, za 30 minut wracamy  tym samym pociągiem na dól do Majdanu. Zmartwiło to moją rozmówczynie, Wojciech Juda zajęty,  są  turyści musi handlować w  sklepiku.

DSCN7248 (1)BUDYNEK – STACJA KOLEJOWA MAJDAN

Ja przywiozłem dla Wojciecha  Judy moje wszystkie artykuły o kolejce i Bieszczadach z tamtych dawnych, pięknych lat.  Zdjęcia kolejki oraz zdjęcia wózków z tymi balami drzewa obiecałem przywieźć następnym razem. Z Wojciechem rozmawiałem w sumie 10 minut. Wspólne zdjęcia, potem jeszcze kilka ujęć budynku samej stacji. Trochę moich wspomnień przekazałem koleżance Wojciecha. Słuchała z wielkim zainteresowaniem. Bardzo żałowała że nie zostaję chociaż jeden dzień, bo  te  30  minut to kropla  w  morzu. Zostałem  zaproszony aby koniecznie przyjechać  jeszcze raz. Oczywiście, że   to  zrobię a nawet mam taki pomysł aby pojechać na Balnicę w pażdzierniku jeszcze tego roku. Będzie wtedy złota polska jesień. Moje marzenie to zrobić wywiad z Wojciechem Judą. Niech opowie jak trafił w Bieszczady i jak  zamieszkał na stacji kolejowej Balnica. Jakie były jego tu początki i ciężka praca przy zagospodarowaniu  obiektu stacyjnego. ale to przyszłość i o tym będzie w odpowiednim momencie.

Teraz  do  widzenia , wsiadamy  do   kolejki   i   jedziemy  cały czas   w  dół,  45  minut do Majdanu.  Żal  że  muszę   wracać,  to  już  koniec  a  plan  nie został  wykonany  w  100  procentach . Bądżmy dobrej  myśli.   Na   pewno  spróbujemy tu  jeszcze  raz  przyjechać. Oczywiscie   hamowanie  pociągu tak  jak  kiedyś  odbywa  się   na   ostatnim  wagonie . Drogi  ubywa ,mijamy stacje  SOLINKA    i ŻUBRACZE   jesteśmy  na MAJDANIE. KONIEC

001 002

11.10.2015   r.  Przed 2 godzinami wróciłem z Majdanu do domu, do Kielc. Ochłonąłem, zjadłem kolacje i postanowiłem na żywo   podzielić się wrażeniami z drugiej wyprawy w Bieszczady,  a  konkretnie z przejazdu kolejką na Balnicę i pobytu u Wojtka Judy. Było też zaimprowizowane przeze mnie małe spotkanie autorskie . To spotkanie, to moje  wspomnienie o Bieszczadach 50 lat temu jak również  i reklama  blogu  Tomasza Gołkowskiego – Karpacki las. Odbyło się ono na dużej sali na poddaszu budynku dawnej stacji kolejki leśnej. Budynek ten od ponad 25 lat  jest własnością Wojciecha Judy, on tutaj pełni rolę gospodarza domu.

DSCN7309 DSCN7254

Pogoda bardzo dobra, jest cholernie zimno i wieje bardzo silny wiatr. Sobota  10.10.2015 r  wyjazd planowy na trasie Majdan – Przysłup – Majdan i okazuje się że chociaż jest już połowa października to tyle jest chętnych osób do jazdy kolejką, że za nami na Przysłup pojedzie dodatkowy skład. O godź.  13:00 ten nasz skład jako dodatkowy  kurs na zamówienie jedzie na Balnicę po harcerzy, którzy czekają na zjazd do Majdanu. Dla nich są przeznaczone 2 dwa puste wagony. Cały pociąg liczy 7 wagonów z czego 5 wagonów ma komplet pasażerów. Spośród wielu podróżnych jestem również i ja oraz moi dwaj współtowarzysze. Jest coraz cieplej, słoneczko przyświeca a co ciekawe ja staję się obiektem zainteresowania artysty fotografika z Warszawy Pana Mariana Rynkiewicza … Pstryka i pstryka te zdjęcia na wszystkie strony i przekazuje mi wiadomość, że tacy jak ja są poszukiwani do   filmów o Bieszczadach aby grać role słynnych zakapiorów bieszczadzkich. Aktualnie moja broda ma prawie 15 cm długości, jest całkiem siwa i rzeczywiście spełnia wszystkie wymogi filmowe … Otrzymuję od niego adres mailowy, a także numer telefonu  komórkowego, będę czekał na około 20 moich zdjęć tak mam obiecane … Długi gwizd i wjeżdżamy na stację Balnica, wysiadamy i kierujemy się do Wojtka na stację … Dzień dobry tu nasza trójka, otrzymujemy przydział miejsc do spania i pod wieczór jest małe spotkanie przy ognisku. Gdy kiełbaski już zjedzone i zrobiło się całkiem ciemno oraz zimno lądujemy na sali sypialnej. Jeszcze rozpalenie w  kominku i siadamy  przy stole. Jest też z nami Wojtek. Robi się ciepło a nawet gorąco. Ja   włożyłem na siebie koszulkę z napisami przewodnik świętokrzyski wraz z wyszywaną blachą przewodnicką i emblematem PTTK. Zacząłem opowiadać o kolejce o Balnicy jak było tu 50 lat temu, gdy ja jechałem na trasie Rzepedż – Balnica – Majdan. Pokazałem wydruk z Karpackiego lasu wraz ze   zdjęciami z tego przejazdu. Ta moja mini prelekcja trwała około 1 godziny. Potem były inne  opowieści. W końcu zaproponowałem aby Wojtek udzielił   mi wywiadu. Moja propozycja otrzymała przychylną opinie. Co do wywiadu Wojtek poprosił abyśmy przeszli do kuchni. Ustalono że w temacie nie będę używał górnolotnego zwrotu KRÓL BALNICY  czy też WŁADCA na BALNICY. Po prostu GOSPODARZ na BALNICY – WOJTEK  JUDA.    

print niedzwiedz 033

Mała kuchenka, siedzimy na dwóch pniaczkach pokrytych mocno wytartą skórą. Wiadomo, że obowiązuje mnie zwrot GOSPODARZ  NA BALNICY – WOJCIECH JUDA GOSPODARZEM NA BALNICY  jest już prawie 30 lat.  Kupił  ten obiekt  czyli budynek dawnej stacji kolejki wąskotorowej od Skarbu Państwa. Był on  wtedy w bardzo złej kondycji technicznej. Dużo pracy trzeba było włożyć aby budynek osiągnął obecny wygląd. A jest tu wszystko, na dole mieszkanie dla rodziny, obok mały sklepik  spożywczy. Po bardzo stromych schodach wchodzimy na dawny strych, tu kuchnia dla turystów, sala noclegowa dla 20 osób jest też kominek w którym pali się drewnem bukowym, oczywiście także toaleta i prysznic. Nie będę się pytał o sprawy związane z rodziną i pracą w sklepiku bo to jest opisane szczegółowo na stronie internetowej GOSPODARZA na BALNICY. Moje pytanie jest proste – opowiedz jakąś ciekawą historie na przykład twoje spotkanie z królem Bieszczad czyli niedźwiedziem brunatnym.
– Wiesz dawniej było ich mało około 30 sztuk teraz  leśnicy na podstawie obserwacji oceniają że w naszych Bieszczadach żyje ich około 100 sztuk, tak to dosyć dużo, co roku przybywa ich kilkanaście sztuk.

Kiedy miałeś ostatnio spotkanie z  niedźwiedziem ?

– było to półtora tygodnia temu na początku października.

 Jaka była lokalizacja, w którym  miejscu,  czy  daleko od domu ?

– Nie, to nie tak daleko około 1.5 km stąd  na drodze prowadzącej przez nie istniejącą już wieś Balnica, w jej górnej części. Udałem się tam sam, pieszo nie brałem ze sobą mojego psa. Było późne popołudnie około godziny 16.30-17.00. W lesie o tej godzinie przy pochmurnym niebie to widoczność  jest słaba i za pól godziny robi się szarówka. Poszedłem posłuchać jeleni na rykowisku jak wabią swoje łanie. To piękne głosy, słychać ten ryk kilkaset   metrów. Stanąłem i nasłuchuje, ale do mych uszu dochodzi chwilami taki chrzęst  jak zgrzytanie zębów takie chrum chrum. Odwracam się, ruszają się   krzewy malin i jakieś  gałęzie, ale na razie nic nie widzę. Odgłos dalej jest uchwytny mym uszom. Coś się rusza, widać coś chyba  brunatnego –  czy to niedźwiedź? Po chwili na drodze ukazuje się zwierz nie rozróżniam, czyżby naprawdę to był bieszczadzki miś? Moment, gdy ów nie do końca rozpoznany miś stanął na tylnych łapach – teraz wiedziałem z kim mam  do czynienia. Odległość do niedźwiedzia to około 30-40 m. Wyglądał bardzo groźnie a tak stojący niedźwiedź ma 3 metry wzrostu. Niedźwiedzie mają bardzo słaby wzrok. Gdy stoją na  2 tylnych łapach, pozycja na stojąco daje   im możliwość obserwacji  z góry, a zarazem zwiększa zasięg pola widzenia. Dla mnie to nie były spokojne chwile. Nogi miałem trochę jak  z waty, ale spokój mnie uratował. Po małej chwili  niedźwiedź wrócił  do pierwotnej pozycji i już stojąc na 4 łapach pomału zaczął zbliżać się do przydrożnego rowu. Zrobiłem kilka kroków do tyłu, a gdy misiu zniknął w zaroślach ja już całkiem spokojnie i pomału skierowałem swoje kroki w kierunku domu. Tak skończyło  się  ostatnie moje spotkanie z bieszczadzkim niedźwiedziem.

DSCN7290 DSCN7294

Ja ze swojej strony muszę dodać że Wojtek miał więcej spotkań z bieszczadzkimi niedźwiedziami, ale o tym  może  napiszę w przyszłości.

DSCN7243 DSCN7266

Autor z  naczelnikiem Stacji Majdan przekazuje  swoje wspomnienia  o kolejce  z 1965  roku.

Tekst: Jacek  Grzybala, zdjęcia: Ihor Romanyszyn, Wojciech Juda, Marian Rynkiewicz.

Share Button

29 komentarzy do “STACJA KOLEJOWA – BALNICA i JEJ GOSPODARZ

  1. jacek przewodnik świętokrzyski

    Dziekuje za pięknie opracowany wpis z moim artykułem i zdjęciami, Ta podróż miała miejsce w 50 rocznice pierwszej podróży kolejką z 1965 roku. Drodzy czytelnicy proszę napiszcie pare słów w komentarzach czy artykuł się podoba i czy było warto go napisać .Dziękuje wszystkim czytającym za chwile uwagi poświęconej mojej Balnicy, Jacek

    Odpowiedz
    1. Maria z Pogórza Przemyskiego

      Panie Jacku, bardzo lubię takie wyprawy w czasie, po śladach z przeszłości, a tekst czytałam z wielką przyjemnością. Jechałam tą kolejką, na odkrytych wagonach, pod koniec lat 70-tych, kiedy to dopiero poznawałam Bieszczady, a ostatnio kilka lat temu, kiedy z Balnicy ruszaliśmy na szlak graniczny.
      Tomasz, taka „okrasa” wspomnieniowa przydaje smaczku Twojemu blogowi i pięknie się rozwijasz:-). Gratuluję kontaktów z ciekawymi ludźmi i pozdrawiam serdecznie.

      Odpowiedz
      1. Tomasz Autor wpisu

        Bardzo cenię sobie reminiscencje poznanych dzięki prowadzeniu bloga ludzi. Mam nadzieję że blog również w tym kierunku będzie się rozwijał.
        Pozdrawiam Cię 🙂

        Odpowiedz
    2. Tomasz Autor wpisu

      To my dziękujemy Panie Jacku za wcześniejsze magiczne wspomnienia jak i obecne powroty w Bieszczady. Oby Pan jeszcze zechciał nas uraczyć w przyszłości swymi relacjami.
      Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
  2. jacek przewodnik świętokrzyski

    Dziękuje z a wpisy i informacje ponieważ były wpisy że czekamy na wiecej ja coś wymyśle ciekawego w każdym razie mam dwa filmiki z tego wyjazdu jak kolejka diesel i parowóz wyjeżdżają z lasu na polanę na satcje Balnica a ja stoję na skraju polany stacyjnej i witam te pociągi Może by warto je tu zamieścić,

    Odpowiedz
  3. jacek przewodnik świętokrzyski

    SPOTKANIE Z NIEDZWIEDZIEM SĄ CIEKAWE I EMOCJONUJACE ALE TO NIE JEST TAKI SOBIE MIŚ PLUSZOWY CO SIE BAWIĄ NIM DZIECI

    Odpowiedz
    1. Kamil

      Panie Jacku , zdaję sobie z tego sprawę , wędrujemy z żoną i 3-letnim dzieckiem i na pewno nie chciałbym misia spotkać gdy dziecko będzie z nami… jak narazie wystarczy mi że widzieliśmy jego ślady w błocie i odchody na szlaku którym szliśmy 🙂

      Odpowiedz
  4. jacek przewodnik świętokrzyski

    Ja też wolę oglądać niedżwiedzia na zdjęciu czy też na małych filmikach .Trzeba pamętać że w Polsce niedzwiedż popularnie zwany misiem przez małe dzieci waży około 250-350 kg , stojąc na tylnych łapach ma wzrostu nawet do okóło 3,0 m. posiada bardzo potężne łapy , wielką siłę i bardzo ostre pazury. To jest największy zwierz żyjacy na wolności i w dodatku drapieżnik,..Żubry są większe i ważą mocno ponad 500kg ale nie są drapieżnikami , żyją też w Bieszczadach na wolności. Był notowany wypadek , są na to zdjęcia w necie , że niedzwiedż zakatrupił żubra zimową porą i ucztę miały wilk i i niedzwiedzie.

    Odpowiedz
  5. jacek przewodnik świętokrzyski

    A TERAZ BĘDZIE PARĘ DANYCH O KOLEJCE ..WIADOMOŚCI OTRZYMANE OD PANA MASZYNISTY PAROWOZU Z KTRÓRYM MAM ZROBIONE PAMĄTKOWE ZDJĘCIE. DO DENDRA PAROWOZU WCHODZI 5 m 3 wody to jest 5000 litrów .Na Balnice i z powrotem parowóz zamienia na pare 1,5 m 3 wody ,aby parowóz był gotowy do drogi w podróż trzeba rozpalić ognisko na 4-5 godzin wcześniej i przygotować odpowiednią ilość pary . Ile węgla idzie na ten wyjazd , w sumie 18 km to trzeba spalić 200 kg węgla …. Mocanita w Rumuni opalana jest drewnem ,mają tego tam pod dostatkiem.

    Odpowiedz
  6. Duśka

    Pan Jacek pokazuje nam świat jakiego już nie ma albo jest, ale już w zmienionej formie. Bardzo miło się czytało. Panie Jacku, co z Pana stroną, tworzy się? 🙂 Tomku, pozdrowienia ślę i zabieram się do czytania innych Twoich wpisów, bo nadrabiam zaległości.

    Odpowiedz
  7. jacek przewodnik świętokrzyski

    Pani Dusiu dziękuje z a miłe słowa cieszę się że Pani ma już prace życze wszystkiego najlepszego a Pani czarna DZIURA jaskinia kapitalnie jest spleciona z Pani nastrojem, który wynik z chwilowej smutnej histori z pracaą ,Wielki nastrój smutek na początku jest też opis JASKINIA KU DZIURZE i na końcu radość cieszmy się z razem Z Panią Dusią .Dusia ma fajną prace i nie musi iść na piechote do CZARNEJ DZIURY.

    Odpowiedz
  8. jacek przewodnik świętokrzyski

    DZIĘKUJE pięknie za powiększenie mojego artykułu o wspomnienie — sprawozdanie z pierwszego wyjazdu na BALNICE , który miał miejsce w pierwszą sobotę września a PANU TOMKOWI za wyrozumienie , cierpliwość i poświęcenie swego czasu na tą korekte jak również i pomysł jak tą korekte wpisać w już istniejący artykuł. Będe się starał jeszcze przesłać zdjęcia tego parowazu jak dymi i bilety pamiątkowe na przejazd kolejką. Pozdrawiam wszystkich wytrwałych czytelników KARPACKIEGO LASU.

    Odpowiedz
  9. jacek przewodnik świętokrzyski

    PANIE TOMKU zdjęcie świetne właśnie go brakowało dziękuje za wstawienie , ale proszę koniecznie podpisać pod zdjęciem Stacja kolejowa Balnica-WOJTEK JUDA Tak jak jest teraz to wynika że to Majdan a to nie prawda.

    Odpowiedz
  10. jacek przewodnik świętokrzyski

    Polecam, na Balnice warto jechać nocować w budynku dawnej stacji kolejowej i gawędzić z Wojtkiem JUDĄ . Planuje następny wyjazd nawet zimą gdy będzie jechała kolejka w czasie ferii i zrobić drugą część wywiadu z Wojtkiem o wilkach, które teściowej nie zjadły o jeleniach o rysiach i żbikach i całej jego przygodzie życiowej jakim dla niego są BIESZCZADY. Panowie 30 lat na Balnicy to połowa życia. WARTO ODWIEDZIĆ BALNICE.

    Odpowiedz
  11. jacek przewodnik świętokrzyski

    Już po raz kolejny przeglądam tą zakładkę reminiscencje czytelników i sam się nie mogę nadziwić że wpadł mi do głowy taki pomysł aby w 50 lat po zdarzeniu czy włóczędze zacząć ją opisywać z pozycji minionego czasu. Gdy robiłem wtedy te zdjęcia z wypraw Bieszczady był taki moment że jak dożyję 50 lat póżniej to może ja to gdzieś opublikuje jeżeli będzie ciekawe. Stało się . Tablica z granicy mój ostatni atykulik to zupełny przypadek .Gdy spotkałem kolegę z USA to wtedy zobaczyłem w mojej pamięci scene jak w klasie on pokazuje tą tablice.I wtedy stało się -dlatego powstał ten artykuł. Jeszcze z 2 lub 3 wspomnienia będą gotowe za kilka tygodni .I chyba ktoś inny musi przejąć po mnie tą pałeczke Życzę powodzenia wszystkim chętnym, Tomkowi jeszcze raz podziękownie za tą zakładkę i za pomysł że ja wynalazł i utworzył.

    Odpowiedz
  12. jacek przewodnik świętokrzyski

    Już po raz kolejny przeglądam tą zakładkę reminiscencje czytelników i sam się nie mogę nadziwić że wpadł mi do głowy taki pomysł aby w 50 lat po zdarzeniu czy włóczędze zacząć ją opisywać z pozycji minionego czasu. Gdy robiłem wtedy te zdjęcia z wypraw Bieszczady był taki moment że jak dożyję 50 lat póżniej to może ja to gdzieś opublikuje jeżeli będzie ciekawe. Stało się . Tablica z granicy mój ostatni atykulik to zupełny przypadek .Gdy spotkałem kolegę z USA to wtedy zobaczyłem w mojej pamięci scene jak w klasie on pokazuje tą tablice.I wtedy stało się -dlatego powstał ten artykuł. Jeszcze z 2 lub 3 wspomnienia będą gotowe za kilka tygodni .I chyba ktoś inny musi przejąć po mnie tą pałeczke Życzę powodzenia wszystkim chętnym, Tomkowi jeszcze raz podziękownie za tą zakładkę i za pomysł że ja wynalazł i utworzył.

    Odpowiedz
  13. Sławek

    35 lat temu wybrałem się na pogranicze ukraińskie i tak sobie podziwiałem te piękne krajobrazy że zrobiło się zupełnie ciemno. Więc rozbiłem sobie swój mały namiocik i spokojnie przespałem do samego rana.
    A rano o zgrozo – zobaczyłem że spałem na cmentarzu.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.