Zapomniane wsie Bieszczadów Wschodnich

11052012219Tuż u podnóża głównego grzbietu wododziałowego Karpat, w rozległych dolinach, pośród zielonych pól, rozłożyły się liczne osady bojkowskie utrzymujące wciąż charakter dawnej karpackiej wsi. Możemy odnieść wrażenie jakoby czas tu się zatrzymał, lub postępuje w niezwykle wolnym tempie zachowując pozornie sielską atmosferę, znaną nam z obrazów malowanych przez uznanych mistrzów ukazujących wiejskie życie  – życie tradycyjne, zgodne z naturą, skromne, lecz szczęśliwe. Pośród otaczających nas współczesnych realiów, trudno nam jednak pojąć zasady funkcjonowania niewielkich społeczności zawartych jakżeby inaczej w miejscach trudno dostępnych, odgrodzonych od świata, który pędzi na co dzień z zupełnie inną prędkością. Tutaj u podnóża Bieszczadów Wschodnich życie to nie ten obrazek jak nam się pewnie wydaje. Tutaj odczuć możemy nie pogoń za pieniądzem, lecz pogoń za przetrwaniem …

DSC_0258

Góry w opisywanym regionie w zasadzie wolne są od turystyki, na szlaku możemy poczuć tylko wiatr we włosach i spokój na połoninach, którego już od lat brakuje w Bieszczadach położonych na zachód od Przełęczy Użockiej. Przeciwieństwem natomiast są doliny – tutaj gwarne i przeludnione, po drugiej stronie Sanu, puste, tajemnicze i smutne …

DSC_0282

Nie wszystkie wsie Bieszczadów Wschodnich są mi znane, bardziej te u podnóża najwyższego w całych Bieszczadach Pikuja, którego to zdobywałem kilkukrotnie, za każdym razem jednak od dotychczas nie znanej sobie wcześniej strony. Jedną z mych wędrówek na Pikuj opisałem swego czasu na łamach bloga, jednak nie wspominałem dotychczas o tym co się dzieje pod połoniną, która ciągnąc się tu na przestrzeni 20 – stu kilometrów oddziela jednocześnie obwody – lwowski od zakarpackiego. Skupimy się więc dzisiaj na tym pierwszym, galicyjskim, położonym na północ od grzbietu głównego. Zobaczymy Husne tuż pod Pikujem, Wysocko Wyżne, i przede wszystkim Libuchorę, wieś wciąż przypominającą żywy skansen, mimo anten satelitarnych na dachach i powstających już od kilku lat nowych, murowanych gospodarstw.

DSC_0317

Jesteśmy na trakcie łączącym Turkę z główną arterią między Lwowem a Mukaczewem. Rozłożyła się przy nim wieś Wysocko Wyżne – spałem tu swego czasu nieopodal zakola przepięknej rzeki Stryj. Noc spędzona pod namiotem wydawała się nie mieć końca … Potężny wiatr, ulewa i zimno utrzymujące się dzięki obecności rwącej, górskiej rzeki, zapamiętałem na długo. Sama wieś położona w dolinie zdaje się być długa i rozległa – liczne stare gospodarstwa, cerkiew jak i pamiętne w naszym kraju furki z sianem sprzed lat. Sklep przypominający GS z połowy lat 80 – tych pełni jednocześnie rolę swoistego baru, można wypić, kawę, herbatę oraz piwo.

 DSC_0315 DSC_0275

Droga od Boryni ku szosie głównej wiedzie na odcinku 30 kilometrów. Pokonać samochodem tę niewielką odległość można niestety nawet w 3 godziny. Spowodowane jest to dramatycznym stanem nawierzchni. Jedynym plusem tej sporej niedogodności jest możliwość podziwiania zza szyb ledwie toczącego się auta przepięknych, sielskich plenerów. Niezwykle klimatyczną jest podróż wkomponowaną w tutejszą atmosferę marszrutką – zazwyczaj niemiłosiernie przepełnioną, ale docierającą wszędzie tam gdzie auta po prostu szkoda …

 DSC_0306 DSC_0278

Pięknie meandrujący Stryj i nieliczne stare chaty rozrzucone na prawym jego brzegu w odpowiedniej odległości – tak by sąsiedztwo nie było kłopotliwe. Inaczej jest po drugiej stronie, tam zabudowa jest zwarta, a miejscowi tworzą spójną społeczność – sklep, przystanek, cerkiew …

DSC_0289 DSC_0292

Początki wsi sięgają pierwszej połowy XV w. Była prywatną własnością szlachty pochodzącej z niedalekiej Turki. Przybierając nazwisko Wysoczańscy, utrzymali przez długie lata swe rządy aż do końca I Rzeczypospolitej. Mimo upływu lat, a także zmian geopolitycznych, nazwisko to jest i w dzisiejszych czasach dość powszechne w okolicy, gdyż potomkowie panów z Turki żyją nad górnym Stryjem do dziś. Przed II wojną światową oprócz najliczniejszej tu grupy Bojków, oraz niemałej społeczności polskiej, zasiedlali wieś również i Żydzi. W sierpniu 1944 roku liczna grupa Polaków wymordowana została przez oddziały OUN – UPA, spalono parę miesięcy później również drewniany kościół, w miejsce którego początkiem XXI w. wybudowano rzymskokatolicką kaplicę dzięki hojnym składkom potomków dawnych mieszkańców.

 SAMSUNG

Niesamowita dróżka zbacza na prawo, w boczną dolinę, która swe początki bierze tuż pod stokami Pikuja – Husne Niżne oraz Husne Wyżne … Podzielona na dwie części wieś, sprawia wrażenie jednego organizmu rozłożonego wzdłuż potoku Huśnik. Spora część zabudowy znajduje się na prawym brzegu górskiego ruczaju, natomiast stare chyże luźno rozlokowane po drugiej stronie łączą się z głównym nurtem wsi dzięki licznym drewnianym kładkom zbudowanym dla pieszych. Ciężkie pojazdy terenowe zwane potocznie gruzawikami oraz wozy ciągnięte przez konie przeprawiają się w brud.

Husne Wyżne

Stara cerkiew i przylegający do niej cmentarz parafialny – miejsce pełne uroku … Karpacka magia w obszarach zapomnianych, lub w ogóle przez wielu jeszcze nie odkrytych …

W górnej części wsi dostrzec można grzbiet główny Bieszczadów Wschodnich. Droga wiedzie ku rozległym łąkom spod których las pnie się w górę, w stronę połonin – tam czeka Pikuj najwyższy w całych Bieszczadach. Również i tu spałem swego czasu, na łące w namiocie, powyżej całkowicie pustego schroniska …

Pośród starych chat ...

To taki żywy skansen, mała namiastka tego co działo się we wsi pół wieku temu. Dziś sterczą tu talerze anten satelitarnych, stoją gruzawiki a ściany domów obite nieraz bywają sidingiem. To właściwie niewielkie zmiany, jeśli pomyśleć że wkroczyliśmy w XXI wiek. Jest to dziwne, ale również zachwycające.

SAMSUNG SAMSUNG

Jeśli napisałem że Husne jest żywym skansenem, to Libuchora jawi się jako miejsce, które gdyby nie uległo w ostatnich latach pewnym zmianom , winno być wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego. Wieś magiczna, prawdopodobnie najpiękniejsza w całych Bieszczadach, z pewnością natomiast najbardziej oryginalna i archaiczna.

 

Mimo iż stare chyże bojkowskie są wizytówką wsi, coraz częściej spełniać zaczynają już inną rolę od pierwotnej. Stoją niejednokrotnie puste, lub służą za budynki gospodarcze. Te zamieszkałe jeszcze przez ludzi, zazwyczaj użytkowane przez starsze pokolenie przywiązane do dawnych tradycji, pogrążą się wkrótce w stan rozkładu, gdyż młodsi nie podejmują chęci renowacji starych gospodarstw uważając je za symbol biedy i zacofania.

SAMSUNG

Libuchora ciągnie się na przestrzeni kilkunastu kilometrów. Niesamowity klimat wsi szczególnie poczuć można w górnej części – tam stare budownictwo zachowało się w największym natężeniu. Powyżej rozciągają się pola i łąki zagospodarowane przez miejscowych. Jeszcze wyżej jest las, a na końcu rozległe i widokowe połoniny.

DSC_0297

Zamieszkałe tereny krainy Bojków skurczyły się po wysiedleniach jak i po zmianie granic. W Polsce obecnie ta grupa etniczna nie istnieje, natomiast na terytorium Ukrainy wciąż funkcjonuje w niewielkim tylko stopniu zniekształcona. Powszechnie mówi się, że Bojkowie to naród pochodzenia wołoskiego oraz ruskiego, który przed wiekami schodząc z połonin, na których prowadził pasterski i jednocześnie koczowniczy tryb życia, zasiedlać począł bieszczadzkie doliny, odnajdując stabilizację do czasu wysiedleń. Coroczny powrót na połoniny odbywał się w celu wypasu, głównie wołów od których ponoć wzięła się nazwa Bojko. Należą Bojkowie do grupy górali ruskich, jednak ich kultura nie jest tak barwna jak sąsiadujących na wschodzie Hucułów lub też na zachodzie Łemków. Naród ten przez wieki prowadził surowy i skromny tryb życia, który do dziś nie uległ tak naprawdę znaczącej poprawie. Patrząc okiem turysty powiemy : to piękna, magiczna kraina, a cała reszta to smutek, znój i udręka. Być może jednak najważniejsza w tym wszystkim jest wolność, której całej rodzinie góralskiej po prostu odebrać nikt nie zdoła, czy to na wysokiej połoninie w Beskidach Wschodnich czy też na dawnych polanach i halach często już niestety zarastających w Beskidach Zachodnich i pod Tatrami.

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

 

 

Share Button

24 komentarze do “Zapomniane wsie Bieszczadów Wschodnich

  1. Kamil

    Witaj Tomaszu 🙂

    Piękne te Karpaty po drugiej stronie granicy i malownicze wioski. Taka tam straszna bieda jest że te wioski wyglądają jak skanseny? Pewnie młodzi wyemigrowali do miast a starsi zostali na wsi… O Bojkach poszerzyłem swoją wiedzę ostatnio ponieważ czytałem ” Zaginiony świat bieszczadzkiego kresu” , ciekawa pozycja 🙂 A urlop też udało się spędzić w Bieszczadach , z Roztok Górnych powędrowaliśmy po Słowacji i po dolinie Balnicy ….
    Pozdrawiamy i gratulujemy ciekawego wpisu 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Rzeczywiście tam wsie które wydają się mocno zaludnione, jakby ostatnio miały w sobie mniej życia. Młodzi chcą godnego życia i nie ma się co dziwić. dla nas turystów wydaje się ważnym aby te wsie utrzymywać w miarę pierwotnym stanie, ale życie toczy się swoimi prawami i każdy chce żyć. Nie ma się co dziwić, te wsie nie chcą pozostać skansenem tak samo jak Ukraina chce się podnieść, czy tak się stanie? Nie mi oceniać. Uwielbiam to że tak kochacie Beskid Niski, ale cieszy mnie fakt że i w Bieszczady organizujecie sobie wypady.
      Pozdrawiam Was serdeczne 🙂

      Odpowiedz
  2. Andrzej

    Witam – czytając Twą epicką opowieść, przeplataną pięknymi zdjęciami, zamykam oczy i widzę swą wędrówkę właśnie po obszarach, które opisujesz. Było to w październiku 2006 r., kiedy zawitaliśmy do Libuchory, idąc na Starostyną a potem schodząc – byliśmy i Górnym i Dolnym Husne – rzeczywiście, tam, zwłaszcza w Libuchorze, świat jakby się zatrzymał nie w okresie przedwojennym ale przed – I – wojennym…
    Dzięki za wspaniały opis 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Andrzeju
      Cieszy mnie że Twe wspomnienia pozostają żywe i mimo to i u mnie potrafisz o tym wspominać.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  3. Basia S.

    Niesamowita wyprawa ,wspaniały opis i cudne fotki .Można się wczuć
    w uczestnictwo Twojej wędrówki .Dziękuję Tomku

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Basiu
      Tak naprawdę to zlepek wędrówek, mógłbym napisać pewnie więcej, ale nie wszystko pamiętam na tyle by móc o tym pisać.
      Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  4. Ela

    Przepiękna, a zarazem smutna opowieść. Kusi, by pojechać i zobaczyć coś czego za kilka,kilkanaście lat może już nie być….. Jakieś dziesięć lat temu przejezdzałam przez wsie białoruskie. Tam też czas się zatrzymał. A podróż przez to zyskała. Człowiek, przez którego tam pojechałam spotkał znajomą z dzieciństwa, sprzed i z czasów wojny. Niesamowite były ich wspomnienia oraz to, że cała Wieś została po wojnie odbudowana niemal w całości. .. Fascynujace są Twoje wpisy. Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Elu
      Ten świat który opisuję warto zapamiętać, podobnie jak ten który Ty widziałaś, warto by było udokumentować. Zapraszam na bloga częściej. Znajdziesz tu wiele wpisów, które podobnie jak ten mogą Cię zainteresować.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
      1. Ela

        Wybieram się w Bieszczady we wrześniu na dwa tygodnie. Po niemal dwudziestoletniej przerwie. Trochę daleko od Szczecina? Już nie mogę się doczekać ?

        Odpowiedz
        1. Tomasz Autor wpisu

          🙂 Trochę daleko, ale gdy jest okazja to po tylu latach wykorzystać ją należy. Warto wyskoczyć na drugą stronę Sanu jeśli paszport posiadasz 🙂
          Pozdrawiam 🙂

          Odpowiedz
  5. jacek przewodnik świętokrzyski

    Tak pamiętam tą łąke z tym namiotem gdy sam byłeś jej jedynym mieszkańcem i nie chciałeś iść spać do schroniska.Dziękuje za artykuł, wspomnienia dawne dla nas a tam to jeszcze dzień dzisiejszy.

    Odpowiedz
  6. Maria z pogórza Przemyskiego

    Zamarudziliśmy kiedyś w okolicach Kołoczawy pod Gorganami, to potem późną nocą wracaliśmy przez wspomnianą przez Ciebie drogę, przez Borynię i Turkę, mieliśmy świadomość mijanych miejscowości, bo tylko przy cerkwiach można było dostrzec jakieś światełko, reszta tonęła w ciemnościach, no i te straszliwe dziury w drodze; dopiero kiedy następnym razem jechaliśmy w dzień, to zobaczyliśmy, ile nas ominęło widoków; z wielkim sentymentem wspominam wieś Lipowiec pod połoniną Równą, odsłoniły się chmury, i ta wioseczka z marną drogą, rozłożona na stokach góry, i krzyż przydrożny, i cerkiewka … mam ten widok przed oczami; bardzo cenię Twoje opisy, bo Ty czujesz ten klimat, nie każdemu by się tam spodobało, nie zrażają Cię niedogodności:-) pozdrawiam bardzo serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      Tam góry to jedne z najpiękniejszych miejsc dla mnie. Z czasem pojawią się kolejne podobne artykuły. Zawsze mi miło gdy zaglądasz.
      Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  7. Dorota

    Trafiłeś w 100% w klimaty jakie uwielbiam. Zawsze mnie ciekawiło, czy ludzie mieszkający w takich wsiach są szczęśliwi. Wprawdzie mają ciężką, fizyczną pracę, trudne warunki górskie itd, ale za to mają to co wielu ludziom obecnie brakuje – silne więzy rodzinne, zdrowe jedzenie, czyste powietrze i spokój. Wspaniała relacja i zdjęcia! Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj
      Myślę że człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja, potrafi też szanować to co ma, ale te wsie uchodzące dotychczas za ludne i gwarne stopniowo wyludniają się. Mentalność młodych ludzi zmienia się. Świat biegnie do przodu, a dla młodego człowieka to marazm, stagnacja. Widziałem wyścigi młodych par przez drogę biegnącą przez wieś. Nie były to jednak wyścigi aut, a furek z sianem. Ten świat dla nas odległy tam jest często taki jak sprzed pół wieku. Można zazdrościć czystego powietrza, własnych produktów spożywczych i życia rodzinnego, czy jednak ktoś chciałby się zamienić? Wątpię. Chciałbym np. aby Beskid Niski pozostał dziki, ale tylko ze względów turystycznych oraz przyrodniczych, jednak aby ludzie żyli godnie, musi się rozwijać, być dynamiczny i chyba trzeba się z tym pogodzić. Pozostanie masa zdjęć, z wędrówek, będzie można sobie przypomnieć jak tam było, ale to ludzie są najważniejsi i powinno się o tym pamiętać
      Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  8. Marcin

    Uwielbiam takie miejsca, można się niemal przenieść do innej epoki. W przyszłym roku w wakacje wyruszam w Bieszczady. Oby nigdy nie dotarła tu masowa turystyka rodem z Zakopanego.

    Odpowiedz
  9. pk

    Bieszczady to region do którego wracam z uśmiechem na twarzy. Bardzo często spędzam w tym regionie wakacje. Cisza spokój i niesamowity klimat tego miejsca powoduje, że człowiek osiąga pełnie szczęścia. Wiosną nostalgicznie, latem radośnie, wczesną jesienią z powagą i z świadomością kończącego się okresu letniego. Z przyjemnością ogląda się zdjęcia z Bieszczad i choć na chwile wraca do spędzonych tam chwil.

    Odpowiedz
  10. Pingback: Libuchora – WIOSKI ŻYCIA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.