Dziś na blogu przedstawiam kolejne opowieści Pana Jacka Grzybały, którego postać mieliście okazję już tutaj poznać. Zapraszam do poczytania dalszej części informacji o bieszczadzkiej kolejce.
Historia Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej jest już dobrze znana i opisana w literaturze przewodnickiej ale najlepsze są opowieści z pierwszej ręki czyli od kolejarzy pracujących w ruchu przy obsłudze pociągów.
W czasie mojej podróży kolejką w październiku 2015 roku z MAJDANU do PRZYSŁUPA i z powrotem na MAJDAN oraz wjazd na BALNICĘ zawarłem kilka znajomości. Znajomości były ciekawe a opowieści moich rozmówców interesujące. Ludzie z którymi prowadziłem konwersacje to obsługa lokomotywy składająca się z 2 osób. Ta załoga to maszynista, oraz jego pomocnik którego główne zajęcie to pilnowanie aby pod kotłem nie zgasło, czyli łopata w ruch i węgiel do paleniska. Tu trzeba zaznaczyć, że aby parowóz był gotowy do drogi i mógł być podpięty do pociągu, trzeba rozpalić pod kotłem i dobrze buzować 5 godzin przed wyruszeniem w trasę. Dopiero wtedy para na tłokach będzie miała 10 atmosfer. Sprawa zabezpieczenia wody i pary w kotle to poważna rzecz i nad nią czuwa już maszynista. Każdy skład pociągu ma swoich 2 lub 3 hamulcowych, którzy zabezpieczają i regulują prędkość kolejki przy zjazdach w dół. Spadki są znaczne tak na przykład z Przysłupa na Majdan to hamowanie odbywa się na odcinku około 4 km, a trasa z Balnicy do Majdanu to praktycznie hamowanie jest na całej długości trasy czyli 9 km. Hamownie jest czysto mechaniczne, trzeba mieć wyczucie aby nie za mocno bo pociąg może stanąć w miejscu.
Maszynista i pomocnik jadący naszym parowozem to ojciec i syn. Tata uprawnienia do prowadzenia kolejki wąskotorowej oraz cały kurs w tym temacie odbył na kolejce wąskotorowej w Jędrzejowie – woj. Świętokrzyskie. Trzeba wspomnieć, że kolejka świętokrzyska nosi nazwę EKSPRES PONIDZIE i kursuje na trasie JĘDRZEJÓW – PIŃCZÓW – JĘDRZEJÓW woj. Świętokrzyskie. Cała dyrekcja i zarząd kolejki mieści się na stacji JĘDRZEJÓW WĄSKOTOROWY. Syn jadący jako pomocnik sposobi się teraz do tego zawodu. Nasz parowóz ciągnie za sobą tender czyli wagonik z wodą o pojemności około 3-4 metrów sześciennych. Są też mniejsze parowozy nie mające w zestawie dendra a zbiorniki z wodą są zamocowane wzdłuż kotła lokomotywy. Pojemność tych zbiorników jest o wiele mniejsza niż naszego parowozu. Naszemu parowozowi na całą drogę to jest MAJDAN – PRZYSŁUP – MAJADAN – BALINICA – MAJDAN w sumie jest to 46 km wystarczy te około 3-4 metrów sześciennych wody. Na samą tylko BALNICĘ tam i z powrotem 18 km potrzeba około 1.6 m 3 wody. Aktualnie kolejka po drodze nie pobiera wody z potoku Solinka, co miało miejsce dawniej. Teraz parowozikowi musi wystarczyć zapas wody zabrany ze stacji MAJDAN. Pan hamulcowy pokazał mi takie miejsce, dołek pod mostem na Solince gdzie dawniej kolejka pobierała wodę do zbiornika. Taki postój trwał wtedy około 30 minut .Dzisiaj parowozików wąskotorowych już dawno się nie produkuje, Ten bieszczadzki został wyprodukowany w Fabryce Lokomotyw w Chrzanowie w słynnym FABLOKU w 1957 roku . Fabryka ta nosiła imię FELIKSA DZIERŻYŃSKIEGO. Dzierżyński się nam nie udał – wiemy jaki był, za to lokomotywy były najwyższej jakości …
Szyny po których porusza się kolejka są sędziwego wieku – na niektórych z nich można znaleźć datę rok 1880, a więc dzisiaj mają już 135 lat. Gorzej jest z podkładami – te są drewniane i jak wiemy leżą na ziemnym nasypie, lub częściowo są w niego zakopane. Po 10-20 latach wymagają wymiany a to inwestycja bardzo kosztowna. Jeden podkład dzisiaj kosztuje 50 zł a do wymiany już kwalifikuje się kilka tysięcy, pierwszy tysiąc już został wymieniony. Kolejka aktualnie cieszy się ogromną popularnością . W lipcu i sierpniu kursuje codziennie a w maju , czerwcu, wrześniu i październiku tylko w soboty i w niedziele – zawsze jest komplet . Gdy braknie biletów w kasie na kurs z rozkładu jazdy to jest ogłoszenie że drugi skład pojedzie na trasę za pół godziny i też jest komplet mimo że to wrzesień. Taka sytuacja była w moim przypadku. Dużo pociągów jeżdzi na specjalne zamówienie z tym , że jazda pod parowozem jest droższa niż pod lokomotywą spalinową .W perspektywie jest wydłużenie trasy kolejki tak aby początek był bez zmian tak jak teraz w MAJDANIE, a końcowa stacja w Wetlinie. Trzeba wiedzieć, że Wetlina to centralny punkt wyjściowy na trasy turystyczne w góry. Gdy to zostanie zrealizowane to Bieszczadzka Kolejka Leśna będzie największą atrakcją całych Bieszczad. Na zakończenie opiszę jeszcze ciekawą rozmowę z panem hamulcowym na temat wilków w Bieszczadach i jaki jest z nimi problem. Rozmowa ta miała miejsce gdy zbliżaliśmy się do stacji końcowej na Balnicę, bo ja tam wysiadłem i zostałem na noc u Wojtka Judy …
Proszę pana wilki są pod ścisłą ochroną, są więc nietykalne. Czy to jest problem dla mieszkańców Bieszczad ? O wie pan, to duży problem i kłopot. Opowiem panu takie zdarzenie na przykład. U mojej teściowej to wilki dwa psy zjadły, ale cholera jasna teściowej nie ruszyły. Ja sam myślałem, że ta cala odpowiedź to żart, dobry kawał. Jednak w tydzień później coś mnie tknęło, a miałem telefon do mego rozmówcy zadzwoniłem . Pytam: proszę pana ile w tym kawale prawdy a ile fikcji. Odpowiedział krótko, że wilki dwa psy zjadły u teściowej – to absolutna prawda, a że teściowej nie ruszyły też absolutna prawda.
świetne !!
Hej Basiu
Cieszy mnie że Pan Jacek gości na blogu nie tylko jako czytelnik ale również jako autor. Miejmy nadzieję że jeszcze nie raz da znać o sobie.
Pozdrawiam Cię
Bardzo ciekawe wiadomości o parowozie i kolejce bieszczadzkiej ! 🙂 Nie miałem jeszcze okazji nią jechać a naprawdę warto. Praca jako maszynista parowozu to bardzo ciężka i odpowiedzialna praca , szacunek dla tych panów 🙂
Kamil
Prawie dwa lata temu Pan Jacek dał artykuł wspominkowy o podroży kolejką na Balnicę przed laty, w latach sześćdziesiątych. Na jesień powrócił z artykułem swym powrocie na Balnicę po latach, i teraz po raz trzeci kontynuuje opowieść. Także powstał trzy częściowy wpis pełen ciekawostek i wspomnień.
Pozdrawiam
Tomaszu
Wiem , wiem , czytałem wszystkie części 🙂
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt 🙂
Tak wykombinowałem ten wyjazd a sam artykuł wpadł mi do głowy już po napisaniu poprzedniego , tyle ciekawych informacji z życia kolejki a kawał o wilkach zawsze w Bieszczadach jest aktualny i na czasie dopóki wilki będa pod ścisła ochrona a z teściowymi to różnie bywa.
Tak wykombinowałem ten wyjazd a sam artykuł wpadł mi do głowy już po napisaniu poprzedniego , tyle ciekawych informacji z życia kolejki a kawał o wilkach zawsze w Bieszczadach jest aktualny i na czasie dopóki wilki będa pod ścisła ochrona a z teściowymi to różnie bywa.
Tak a’ propos jazdy (może nie kolejką) a koleją – w roku 1966, po zakończeniu II Ogólnopolskiego Rajdu Służby Zdrowia, wracaliśmy z Ustrzyk Dolnych via Ukraina do domu… Już na samej stacji zaskoczeniem była toaleta turecka (a zapewne pozostałość po tym, jak do roku 1951 Ustrzyki Górne były radzieckie).
Tuż przed granicę przyszedł konduktor i zapowiedział, że toalety zostaną zamknięte (?), zostaną zamknięte wszystkie okna; a granica wyglądała strasznie – zaorany pas ziemi niczyjej, tuż za nią zasieki z drutu kolczastego – do wagonu (a była to przedwojenna III klasa czyli bezprzedziałowiec) wkroczył sołdat tzn. stał na schodkach na zewnątrz i tak wyruszyliśmy naprzód. Po drodze pociąg stawał kilkakrotnie, przyczepiali i odczepiali wagony towarowe z drewnem ale nie to było ważne – na rampie stali żołnierze z bronią, z ujadającymi psami, nad wagonami na wysięgnikach – też żołnierze a gdy ruszaliśmy z dworca – okazało się, że również był żołnierz w betonowej dziurze między torami ! Podróż trwała coś ponad dwie godziny – i kończyła się chyba w Malahowicach. Odetchnęliśmy z ulgą, że to już koniec tej, jakże „pouczającej” podróży…
Andrzeju, pamiętam jako dziecko, jeździliśmy dokrewnych w Ustrzykach tym pociągiem z Przemyśla. Okien wprawdzie już nie zasłaniali, ale mimo wszystko było to przeżycie, gdy patrzyliśmy na obstawione przez żołnierzy radzieckich drzwi pociągu i rygorystyczne podejście. Dziś można jednak żałować że pociągu nie ma, tory po stronie polskiej rozkradzione – nie ma szans na odbudowę, choć parę lat temu takie plany były.
POzdrawiam
Ciekawe informacje o kolejce, ale końcówka mnie rozbawiła 🙂 Kawał o wilkach usłyszałam a właściwie przeczytałam pierwszy raz. Dobry humor na dobranoc 😉 Panie Jacku, Tomku – życzę Wam obu spokojnych i zdrowych Świąt, oby w te magiczne dni dopisywał i Wam humor. Wszystkiego dobrego! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Hej Dusiu
Dziękujemy za życzenia i składamy wzajemnie – Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
PANI DUSIU tak się złożyło że lubie i umiem rozmawiać z ludzmi i dlatego powstałten artykuł jedna chwila i myśle trzeba coś napisać musi to być ciekawe, A teraz juz wysłałęm materiał wspomnienie znanego kieleckiego artysty fotografika, turysty Bieszczady w 1956 r wędrówka i porwanie autora wspomnień przez Wopistów i co z tego wynikło > Pani Dusiu to będą jaja będą też zdjęcia czarno białe z lat 65 ,Prosze poczekać na Sylwetra może to Tomek włoży do Netu.
BĘDZIE NASTĘPNY ARTYKUŁ O GRANICY PROSZĘ POCZEKAĆ 2-4 DNI I NA SYLWESTRA MAMY ŁADNĄ NIESPODZIANKĘ , PAMIĄTKA Z GRANICY POLECAM ZACHĘCAM DO CZYTANIA
Ciekawe to co pisze Andrzej Stanisław w 1965 roku już takich ograniczeń na trasie Ustrzyki Dolne -Chyrów-Przemyśl nie było ale do dzisiaj pamiętam każdy szczegół podróży i ten strach jakby co był duży czy dotrzemy do Przemyśla.
Heh, miałem okazję, dosyć dawno temu jechać tą kolejką – chyba na trasie Majdan – Przysłup – Majdan. Na samym Majdanie (bo pamiętam, że tak się mówiło w Cisnej – na Majdanie) bywałem często, bo przez dobrych kilka lat corocznie odwiedzałem Cisną i okolice). Kiedyś na Majdanie był też skansen kolejki; stały dwa – o ile pamiętam – zdezelowane i unieruchomione składy i można je było sobie dowolnie zwiedzać – nawet nikt nie pilnował. Pamiętam, że raz zrobiłem tam coś w rodzaju reportażu fotograficznego – oczywiście na jakiejś „ruskiej” czarno-białej kliszy z bazaru… Tylko cholera nie mam bladego pojęcia gdzie są teraz te zdjęcia i bardzo tego żałuję…
Prosimy poszukać tych filmów może się znajdą to jest świetny dokument powodzenia w poszukiwaniach