Kraniec Południowej Polski, w dużej mierze pokryty pasmem Karpat, kryje w sobie liczne pamiątki i ciekawe miejsca. Wiele już lat przemierzam ten łańcuch górski, zaglądając możliwie jak najczęściej w pasmo Beskidu Sądeckiego. Jednym z ciekawszych miejsc w tych lesistych górach jest miejscowość Rytro, oraz znajdujące się na pobliskim wzgórzu ruiny średniowiecznego zamku rycerskiego. Aby dostać się do kręgu starej budowli, muszę przekroczyć Poprad – górską rzekę wciśniętą malowniczo pomiędzy sądeckie szczyty.
Przechodzę przez most, pode mną wzburzona rzeka pokazuje swój dziki charakter … Pada deszcz od kilku już dni, okoliczne góry osnute mgłą tworzą aurę niesamowitości i swoistego uroku.
Jestem wysoko nad Rytrem, mijam zabudowania Suchej Strugi i odnajduję strumyk, przez który przedzieram się by odnaleźć drogę, która prowadzi wprost pod ruiny zamku. Deszcz staje się coraz bardziej intensywny, w dodatku pojawia się burza która echem odbija się efektownie pośród gór.
Wchodzę w pierścień dawnej średniowiecznej warowni. Pogoda nie dopisuje ale ruiny podczas deszczu nabierają posępnego baśniowego charakteru. Zamek mimo że zniszczony, zadziwia swym położeniem oraz wspaniałym punktem widokowym.
Poprad w dole tworzy piękny przełom. Siedzę na kamiennym murze obronnym i pożeram wzrokiem ponury dziś krajobraz Beskidu Sądeckiego.
Zamek w Rytrze powstał najprawdopodobniej na przełomie XIII i XIV w. Dokumenty milczą o tym kto mógł zamek wybudować. Pierwsze informacje pojawiły się w czasach Władysława Łokietka. Mówią o tym, jak to król Polski zezwolił zakonowi klarysek ze Starego Sącza pobierać cło ” pod zamkiem Ritter „. Zamek popadł w ruinę w XVI w. Według legend regionu najazd Jerzego Rakoczego w 1657 r. przyczynił się do upadku obronnej budowli.
Zaglądam w każdy kąt, dostrzegam mnóstwo gruzu … W latach 70 – tych XX w. przeprowadzono tu prace konserwatorskie , które wbrew planom okazały się wręcz zgubne dla budowli. Jedną z dwóch wież wówczas istniejących zasypano w środku gruzem. Zimą, w czasie sporych mrozów, kamienie znajdujące się wewnątrz, rozsadziły wieżę od środka. Nieumyślny plan konserwatorów doprowadził do kolejnego upadku ryterskiej warowni. Dziś możemy podziwiać już tylko jedną wieżę oraz fragmenty muru obwodowego, a także resztki budynku mieszkalnego z widocznymi strzelnicami.
Jeśli pamiętacie z czasów dzieciństwa powieść Marii Kownackiej ” Rogaś z Doliny Roztoki ” to wiedzcie że znalazłem się właśnie w jednym z miejsc opisywanych przez autorkę książki. Muszę już jednak schodzić szybko w dół. Ulewa staje się coraz większa, w dodatku krople deszczu spadające na obiektyw aparatu powodują że fotografie stają się rozmyte. Zeskakuję z kamiennego murku i spiesznie wracam do Rytra. Po niecałej godzinie siedzę już w pociągu, który zawiezie mnie do Krynicy, przez przepiękną, malowniczą trasę w dolinie Popradu.
Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski
Jeśli interesuje Cię tematyka Beskidu Sądeckiego, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj – znajdziesz pod tekstem więcej relacji dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie
Lubię to miejsce tym chętniej pobyłam tam.
Witaj
Będę pewnie w lipcu w Rytrze, choć teraz bliżej Roztoki Ryterskiej
Pozdrawiam 🙂
Panie Tomku a w Rytrze w latach 1926-1928 mieszkała moja mama na stacji kolejowej bo dziadek mój był tam naczelnikiem stacji i mam 3 ciekawe zdjęcia stacji oraz mostu kolejowego nad Popradem.Pozdrawiam jacek
Panie Jacku siedziałem nieraz na tej stacji. Ciekawi mnie jak wyglądały fotografie z czasów gdy Pan tam bywał.
Pozdrawiam 🙂
Panie Tomku ja na stacji w Rytrze nie byłem nigdy chociaz 10 lat temu spałem w Rytrze z wycieczką szkolną gdy jechałem jako pilot do Muszyny i Lubowli,Zdjęcia , o których pisze mają dokładnie 90 lat ja je Panu zeskanuje i prześle może je Pan opublikować pod artykułem o Rytrze tylko ze zbiorów prywatnych Jacka Grzybały i można dopisać dziadek Jacka zawiadowca stacji z żoną i córką. Byłem przed chwilą na takim spotkaniu w Samsonowie huta zabytkowa ruina rajd turystyczny i prosze sobie wyobrazić gdy zgłosiłem moje nazwisko przy wydawaniu znaczka pamiątkowego działacz turystyczny z Radomia kolekcjoner map powiedzial mi znam Pana ze wspomnienia na blogu karpackilas a więc jest Pan Panie Tomku czytany w Radomiu.pozdrawiam jacek
Witam Panie Jacku
Oczywiście z chęcią zamieszczę te stare zdjęcia pod tym artykułem. Uważam że byłoby wspaniałe zestawienie zdjęć z czasów przeszłych z obecnymi. Bardzo mi miło czytając Pańskie słowa
Pozdrawiam serdecznie
Nawet deszcz nie przeszkadza Ci w kontemplacji urody gór, a i zdjęcia z kroplą wody nie przeszkadzają w odbiorze tego magicznego miejsca; doprawdy, niektórzy mają wariackie i osobliwe pomysły na ratowanie ruin, a gdzie sztuka budowlana?
Odbiegam od tematu okolic sądeckich, bo jestem pod wrażeniem rumuńskich opowieści, którymi zaczytywałam się przez długie dni, może będą pomocne i dla Ciebie przy planowaniu wyprawy rumuńskiej, zajrzyj w wolnej chwili: http://www.cro.pl/rumunskie-wyrypy-t25481-1920.html#p1410714
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Mario
Myślę że gdy działa wyobraźnia, góry da się odbierać pozytywnie w każdych niemal warunkach. Oczywiście jestem zainteresowany tematem Rumunii, gdyż już niedługo wybieram się kolejny raz do tego wspaniałego kraju. Zaraz przejrzę proponowana przez Ciebie pozycję
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam 🙂
Mnie się „Rogaś z Doliny Roztoki” kojarzy raczej z tytułową Roztoką Ryterską, znajdującą się po przeciwnej (do ruin) stronie Popradu, ale przyznam szczerze, że nie podobała mi się ta książka i mogłam coś pokręcić 😉
Co do ruin – strasznie mi szkoda tych „prac konserwatorskich” z lat 70. Do tamtej pory w Polsce zachowały się dwa stołpy, w Czchowie (przy trasie Nowy Sącz – Kraków) i ten w Rytrze (przy czym ryterski był większy). Teraz został już tylko ten w Czchowie…
Witaj Natalia
Oczywiście Rogaś przede wszystkim kojarzyć ma się z Roztoką Ryterską ale na zamku w Rytrze był mały epizod z tym Rogasiem :). Ja książkę kojarzę z dzieciństwa 🙂 Czasem gdy jadę z N. Sącza przez Czchów, przyglądam się budowli koło jeziora. Jeśli znajdę czas obejrzę go dokładniej.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jeżeli to byłaby zachęta, to wiem, że co roku w Czchowie (chyba w wakacje) pod ruinami odbywają się koncerty jazzowe. To bardzo dobry powód, żeby tam wpaść 🙂
Oczywiście, warto tam zajrzeć nawet gdy nie ma tam imprezy :). Któregoś dnia pewnie się tam zatrzymam 🙂
Ach , poczuć się księżniczką… Bardzo Ci dziękuję za odrobinkę fantazji 🙂 🙂 Zdjęcia jak zawsze uruchamiają moje szare komórki. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witaj Dusiu
Ten zamek nie posłuży już księżniczkom 🙂 ale czuć się przecież zawsze nią powinnaś
Pozdrawiam serdecznie 🙂