Cz II – Świat drewnianych cerkwi

Piękno Beskidu Niskiego to nie tylko góry pokryte lasem. To również potężna historia, która pozostawiła po sobie tajemnicze miejsca, ciekawe, niedokończone rozmowy i przede wszystkim drewniane cerkwie – mistyczne perełki z czasów dawnej Łemkowszczyzny. Kolejna wędrówka śladami przeszłości miała miejsce w zachodniej części tego rozległego pasma, niemalże na granicy dzielącej Beskid Niski od Beskidu Sądeckiego.

Jestem w Polanach – tych koło Krynicy. Wysiadłem właśnie z autobusu relacji Krynica – Grybów. Rozglądam się dookoła. Dawna wieś łemkowska żyje sobie spokojnie tak, jakby czas się zatrzymał. Oczywiście Łemków już dziś tu nie ma ale aura tajemniczości i odosobnienia budzi we mnie takie same silne uczucia jak w każdym innym miejscu w Beskidzie Niskim. Dawno tu nie byłem, mam wrażenie że nic się tu nie zmieniło od ostatniej dekady. Może powoduje to gęsta mgła, a może słabo utrwalony obraz z przeszłości…

 

Niedaleko od drogi głównej, odnajduję drewnianą cerkiew greckokatolicką  Św Michała Archanioła. Stoi na niewielkim wzniesieniu okolona porządnie utrzymanym, kamiennym murkiem. Niestety jest zamknięta, jednak jej położenie i utrzymanie budzą mój podziw. Świątynia pełni obecnie rolę kościoła filialnego. Powstała w 1820 roku i jest modelowym przykładem cerkwi łemkowskiej typu północno –  zachodniego. Wewnątrz znajduje się cenna polichromia architektoniczno – figuralna, pochodząca z 1862 r. a także ikonostas z XIX w. Warto również przyjrzeć się scenom biblijnym znajdującym się na stropach świątyni oraz wejść do prezbiterium, by odkryć ołtarz z obrazem Piety z XVIII w.

Wracam z powrotem do drogi głównej, mój cel to niedaleki Berest – kolejna wieś pamiętająca czasy wysiedleń, zamieszkała obecnie przez polskich mieszkańców, lecz równie cicha i spokojna co Polany przed chwilą przeze mnie pożegnane.

Pisząc z podziwem o świątyni w Polanach, wiedziałem że kolejna drewniana cerkiew okaże się jedną z najpiękniejszych ( w moim mniemaniu ) w całym Beskidzie Niskim. W przeciwieństwie do polańskiej budowli, zamiast na wzniesieniu, stoi sobie poniżej drogi, również otoczona kamiennym murkiem.

Jestem wewnątrz drewnianej budowli. Udało mi się wejść na chwilę, gdyż niedawno zakończyła się msza. Przyglądam się okazałemu ikonostasowi … jest stary i piękny. Ilekroć jestem w cerkwi, doznaję uczucia spokoju i jakieś pozytywnej energii harmonizującej moje zmysły. Cisza oraz mistyka, siła i odurzenie – tak działa magia skromnych wnętrz sakralnych obiektów, wciąż utrzymanych w klimatach obrządku wschodniego. Dziś jednak i  ta świątynia pełni rolę kościoła katolickiego. Dawna cerkiew greckokatolicka św. św. Kosmy i Damiana to obecnie kościół parafialny rzymskokatolicki Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Powstała w 1842 roku. Wewnątrz znajduje się polichromia figuralno – ornamentalna oraz kompletny ikonostas.

 Przyglądam się jeszcze malowidłom znajdującym się przy chórze, po czym opuszczam to niesamowite miejsce, obierając sobie za cel kolejną cerkiew.

Zostawiam Berest za sobą. Mój kolejny przystanek to Piorunka – mała górska osada do której wiedzie stara, dziurawa jak sito droga. Idę początkowo dość szybko, jednak pogarszająca się z minuty na minutę pogoda powoduje że zaczynam brnąć, z trudem łapiąc oddech. Wieje silny wiatr, wzmaga się ulewa a ja jestem odsłonięty na pustej drodze, w dodatku na szczycie samotnego wzgórza. Trudno mi ocenić jak daleko ukryła się cywilizacja, ale jeśli pamięć mnie nie myli, to sądzę że po zejściu do doliny, mam pewnie jeszcze około kilometra do pokonania. Niewiele później przekonuję się że odległość oceniłem poprawnie. Polska obecnie wieś, to kilkanaście domów, sklep oraz cerkiew – ostatnia pamiątka po Łemkach…

Świątynia ta, to typowa cerkiew łemkowska. Wewnątrz zachował się ikonostas z przełomu XVII i XVIII w. niestety nie dane było mi przyjrzeć się staremu wnętrzu – drzwi zastałem zamknięte. Postanawiam więc podążać spiesznie ku Czyrnej – kolejnej zagubionej pośród mgieł, lasów i gór osady ludzkiej.

Urokliwą świątynię z nietypową dzwonnicą, odnalazłem na wzgórzu po lewej stronie drogi. Zaprowadziła mnie tam wąska dróżka utworzona na kształt betonowych progów. Niestety i tu doznałem zawodu. Niełatwo jest zastać te łemkowskie, unikalne arcydzieła czekające na turystów z otwartymi wrotami. Stoję przez chwilę niepocieszony. Pogoda również nie daje mi nadziei na beztroski marsz ku kolejnej i ostatniej już dzisiaj miejscowości, czyli Mochnaczce Niżnej.

Wspinam się znowu pod górę, przez pożarty mgłą las. Legendarna góra Piorun czeka na mnie za zakrętem. Otacza mnie strefa burz i niepogód … Tam gdzie w promieniu kilkunastu kilometrów świeciło słońce, tu nie wiadomo dlaczego, zawsze odkąd pamięć ludzka sięga,następowały pioruny, ulewy i błyskawice. Łemkowski lud wierzył że to Bóg się gniewa pokazując swoją siłę i wzmagając respekt, jednocześnie odbierając butę. Dzisiaj kończy się na mżawce, lecz powietrze staje się przejrzyste dopiero po drugiej stronie góry. Mgła nagle jednak ustępuje i widzę Mochnaczkę w całej okazałości.

Skręcam w lewo aby odszukać cerkiew. Po kwadransie ukazuje się ostatnia już dzisiaj, zwiedzona przeze mnie drewniana, zabytkowa budowla. Widzę z daleka że jest otwarta, Niedawno zakończyła się msza. Ostatnie samochody odjeżdżają do swych domów, szybko więc decyduję się na wejście do środka.

Jestem sam w świątyni … znowu spokój, cisza i odurzający zapach starych drewnianych sprzętów. Piękny ikonostas, carskie wrota, malowidła na ścianach oraz na suficie – kwintesencja rusińskiego świata, odległego dziś i nieznanego dla przybyłych tu z daleka.

Cerkiew św Michała Archanioła powstała w XVIII w. posiada kompletny ikonostas pochodzący z XIX w. zawiera jednak też i starsze ikony. Wysiedlenia Łemków, także i tutaj spowodowały przejęcie świątyni przez kościół katolicki, który dziś służy wiernym jako rzymskokatolicki kościół p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej.

Wracam piechotą w stronę Krynicy, a pogoda wciąż mnie nie oszczędza. Góra Piorun nadal się gniewa … dziś jednak już nie przez drobne winy Łemków, lecz za powojenne wysiedlenia po których tylko mogę pokazać Wam te ostatnie pamiątki …

Tekst i zdjęcia: Tomasz Gołkowski

Share Button

10 komentarzy do “Cz II – Świat drewnianych cerkwi

  1. Iza

    Jestem zakochana w architekturze drewnianej. Będąc lata temu na wakacjach w Bieszczadach miałam okazję zajrzeć do kilku cerkwi, największe wrażenie robią chyba piękne ikonostasy. I ten specyficzny zapach, o którym pisałeś, buduje atmosferę. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Iza
      Szkoda że wiele tych pięknych bieszczadzkich cerkwi podupada z roku na rok, ale nie wszystkie. Naprawdę jest co zwiedzać. Właściwie to od Beskidu Sądeckiego po Bieszczady.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  2. Duśka

    Piękne… Może właśnie dlatego, że są tak poukrywane, nie tracą swego uroku. Gdyby dodać tu tabun ludzi, już by nie było tak uroczo. A swoją drogą to chyba dziwne uczucie być na mszy w obrządku rzymskokatolickim mając przed oczami ikonostas… Tak, czy owak dziękuję Ci Tomku za odkrywanie przed nami takich perełek. Pozdrawiam z zapłakanej deszczem Warszawy 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Dusiu
      Powiem Ci szczerze że nie wiem jakie to uczucie być na mszy w obrządku katolickim wiedząc że mam dookoła ikony ale jeśli mogę wyrazić swoje zdanie na ten temat to uważam że wszystkie prawosławne bądź greckokatolickie świątynie powinny być zwrócone prawdziwym właścicielom.
      Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

      Odpowiedz
      1. Duśka

        Czasami świątynie są zwracane, a czasem to niestety jest niemożliwe. Gdyby oddać je właścicielom, to równałoby się przeniesieniu tych budowli w miejsca, gdzie oni są. A tak, stojąc w tych samych historycznie miejscach są pozostałością po tych czasach, które bezpowrotnie minęły. Ale właśnie dlatego, że tam są, mogą przypomnieć stare dzieje. A Ty możesz o nich opowiedzieć 🙂

        Odpowiedz
        1. Tomasz Autor wpisu

          Różnie z tym bywa. Historia walki o cerkiew w innych Polanach koło Krempnej pokazuje jak bardzo łatwo wzniecić nienawiść w serca chrześcijan różnego obrządku. Prawowici właściciele w tamtej miejscowości, przez długie lata modlili się pod gołym niebem gdyż zabrano im świątynię. Obecnie sporu nie ma, ale takie rzeczy powinny być zwracane. Wczoraj otrzymałem list, w którym osoba mieszkająca na terenach opisywanych przeze mnie w tym artykule pisze, że w paru wioskach które tu opisałem żyje nieoficjalnie sporo Łemków ale się nie ujawniają, mając obywatelstwo polskie.
          Staram się pisać o tym co wiem, czasem jednak wyrażam swoje prywatne zdanie oraz odczucia.
          Pozdrawiam Dusiu 🙂

          Odpowiedz
          1. Duśka

            I bardzo dobrze, bo w ten sposób jesteś wiarygodny. Suche fakty można sobie przeczytać w encyklopedii. Fajnie, że ludzie się odzywają 🙂 Miłego niedzielnego popołudnia 🙂

  3. Marysia

    Muszę przyznać, że nie zdawałam sobie sprawy, że w Polsce mamy tak ciekawe pod kątem historycznym miejsca. Ogólnie bardzo ciekawie przygotowałeś całe sprawozdanie, gratuluje.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.