Góry Sanocko Turczańskie – pasmo mniej znane, a czasem wręcz nieistniejące w świadomości turystycznej bywalców gór … Niejednokrotnie i błędnie uważane również jako część znanych wszystkim choćby z nazwy sąsiednich Bieszczadów. Góry dzikie i odosobnione, zawierające w sobie tragiczną historię znaną powszechnie miłośnikom Bieszczadów oraz Beskidu Niskiego. Pokryte nierzadko wspaniałą karpacką puszczą, stanowią prawdziwe wyzwanie dla miłośników bezdroży preferujących przygody związane z marszem na orientację. Drogi leśne zaznaczone na mapach często bywają nieaktualne, natomiast szlaki turystyczne od dawna nie odnawiane, powodować mogą ryzyko zabłądzenia. Obowiązkowo więc należy zabrać ze sobą lepszą mapę oraz kompas.
Dziś pójdę niewidzialną trasą, bez wytyczonej ścieżki i znaków turystycznych. Zagłębię się w prawdziwie karpacki las by odnaleźć źródło Wiaru – drugiej najważniejszej rzeki Pogórza Przemyskiego …
Autokar relacji Przemyśl – Ustrzyki Dolne zatrzymuje się w Jureczkowej. Wysiadam i rozglądam się wokoło. Ta malowniczo położona wieś, jest jedną z wielu podobnych na opisywanym obszarze. Znane z wcześniejszych opowiadań tragedie pierwszych lat powojennych nie ominęły i Jureczkowej. Dziś pozostał pomnik upamiętniający walczących tu partyzantów sowieckich oraz polskich. Na wzgórzu odnaleźć można również niewielką drewnianą świątynię – dawniej cerkiew dziś kościół, sprowadzoną z pobliskich Nowosielec Kozickich. Między wzgórzem a szosą płynie Wiar – rzeka która tutaj przybiera jeszcze formę niewielkiego potoku. Swe źródło lokuje na stokach Brańcowej ( 776 m n.p.m. ) położonej tuż nad wspomnianą przeze mnie Jureczkową.
Mijam dawną cerkiew i podążam boczną drogą wiejską, mając po swej lewej stronie las łęgowy świadczący o obecności rzeki której źródła znajdują się kilka kilometrów stąd.
Wychodzę na chwilę do drogi głównej, by przyjrzeć się okolicy. Znajduje się tu krzyż, którego na mapie w formie znaczku brak. Informacja głosi że jest rekonstrukcją poprzedniego, zniszczonego w latach 60 – tych XX w. Tutaj również Wiar zaczyna swój bieg wzdłuż widocznej drogi. Czas by zawrócić powtórnie od szosy i zagłębić się w las porastający całkowicie stoki oraz szczyt źródliskowej dla Wiaru Brańcowej.
Znajduję się w niesamowitym świecie karpackiej puszczy. Wokół zalegają licznie, powalone i zmurszałe drzewa, potężne korzenie innych sterczą znad skarpy, zwracają mą uwagę imponujących rozmiarów jodły … a pośród nich fantastycznie meandrujący Wiar komponuje się w całej tej bajkowej scenerii.
Wędrówka do źródeł rzeki dostarcza nie tylko wizualnych wrażeń. Zmuszony jestem co chwilę przeskakiwać na prawą bądź na lewą stronę wyżłobionego naturalnie koryta. Początkowy fragment sprawia mi niezwykłą frajdę, jednak z biegiem czasu wędrówka staje się mozolna i trudna.
Miejscami muszę wdrapywać się na skarpę. Dzieje się tak w miejscach wyjątkowo podmokłych i niedostępnych z powodu licznych gałęzi i spróchniałych szczątków zwalonych drzew. Staram się jednak trzymać w miarę blisko wijącej się wstążki Wiaru, by móc obserwować go w miarę możliwości
Dodatkową przeszkodą stały się nagle zwalone i zdrowe pnie porastających skarpę drzew. Jar robi się z każdą chwilą głębszy, lecz wędrówka jego środkiem nie jest tu możliwa. Gdy po raz drugi zapadłem się po łydkę w paskudne błoto, postanowiłem ponownie wspiąć się wyżej, lecz tam zastałem kolejna niespodziankę … gałęzie zwisające z drzew tak nisko, że chwilami zmuszony jestem iść na czworaka …
Ostatni odcinek przede mną. Tutaj muszę bacznie przyglądać się skrzyżowaniu dwóch a następnie trzech głębokich jarów schodzących się razem w jednym punkcie. Trzeba wybrać właściwą strużkę bo tylko tak mogę już nazwać teraz całkiem bystrą rzekę górską w jej późniejszym biegu. Nie jest to jednak trudne zadanie. Wyraźnie widać główne koryto Wiaru. Przechodzę tu raz po raz na prawo i lewo, by w końcu wybrać już do samego końca środkową skarpę między ostatnimi dwoma jarami. Mam jednak spore problemy przy wspinaczce. Ziemia jest tu bardzo miękka i śliska a spróchniałe kikuty martwych drzew bardzo niepewne przy próbie przytrzymania się ręką by nie zjechać na sam dół. Ostatecznie po kilku mozolnych próbach staję na pewnym gruncie i bez przeszkód podążam już do widocznej nieopodal niecki.
Tutaj kończy się najważniejszy etap dzisiejszej wędrówki. Malutka niecka – bagnista i niepozorna, nie sprawia wrażenia zarodku pięknej, górskiej rzeki. Siadam chwilę aby odpocząć i zrelaksować się.
Wiar to rzeka płynąca w południowo wschodniej Polsce, a także na niewielkim odcinku kierująca swe wody przez obszar zachodniej Ukrainy. Płynąc tam wzdłuż granicy przyjmuje wody rzeki zwanej Wyrwą która swe źródła lokuje około 2 km od źródeł Wiaru. Mijając wieś Niżankowice, ponownie przekracza granicę, by po kilku kilometrach już na terenie Przemyśla, wpaść do rzeki San. Jest drugą co do wielkości rzeką Pogórza Przemyskiego – jej długość wynosi 70, 4 km. Odnalezione dzisiaj źródło znajduje się na północnych stokach Brańcowej.
Ruszam dalej, na szczyt Brańcowej, położonej niewiele wyżej od źródła. Szczyt porośnięty jest w całości, ale zauważam jedną rzecz. Na dość długim i stosunkowo wyrównanym grzbiecie, jest jedno miejsce jakby bardziej wybitne. Początkowo myślałem że jest to rzeczywiście najwyższy punkt, jakby kilkanaście metrów wyżej … Cofnąłem się stamtąd około trzystu metrów na wschód i odnalazłem tabliczkę zatwierdzoną na wyschniętej gałęzi … Brańcowa 677 m … Nie była wbita w ziemię tylko oparta o pień drzewa. Czy to właściwe miejsce, czy też ktoś przeniósł tabliczkę ? Mapa wskazuje że tabliczka jest we właściwym miejscu, jednak czemu trzysta metrów dalej jest nieco wyżej …
Kolejny etap dzisiejszej marszruty wiąże się z zamiarem zejścia w doliny. Celem jest wieś Ropieńka oraz poprzeczne przejście na drugą stronę grzbietu szosą asfaltową, która łączy wspomnianą wieś z szosą główną Kuźmina – Ustrzyki Dolne na wysokości Wojtkówki. Zrobię więc dzisiaj pętelkę. Zakładam że zakończę przygodę kilka kilometrów na północny zachód od miejsca z którego zaczynałem rano podejście do źródła Wiaru.
Opuszczam szczyt Brańcowej, korzystając na krótkim odcinku z oznaczeń niebieskiego szlaku, łączącego Ustrzyki Dolne z Jureczkową. Dwudziestominutowy marsz w dół przebiega tu bez większych emocji. Wkrótce wychodzę na szutrową drogę i skręcam w prawo, opuszczając szlak który biegnie dalej w poprzek grzbietów, przez Wysoki Dział ( 641 m n.p.m. ) następnie miejscowość Dźwiniacz Dolny oraz Kamienną Lawortę ( 769 m n.p.m. )
Jestem w Ropieńce, w jej wschodniej i najstarszej części. Mijam stare, drewniane chaty rozłożone po obu stronach drogi … Żywy skansen, zapomniany świat, spokój, odosobnienie i cisza …
Idąc w stronę centrum wsi zauważam po prawej stronie dawną kaplicę grobową z 1893 r. ufundowaną przez właścicieli wsi Jana i Amalię Wierzbickich. Obiekt jest zamknięty i nieużytkowany. Niestety również nieutrzymywany w najlepszym stanie.
Nie znajdę dziś czasu na przegląd choćby pobieżny kopalni ropy naftowej. Ropieńka była dawniej lokalnym zagłębiem czarnego złota. Wydobycie surowca właściwie trwa do dziś, jednak złoże jest praktycznie na wyczerpaniu.
Ostatni etap marszu to droga asfaltowa, która prowadzi mnie ku Wojtkówce. Będąc już wysoko, niemal na przełęczy przysiadam na chwilę by przyjrzeć się otoczeniu. Roztacza się stąd niesamowity widok na Góry Sanocko Turczańskie a ściślej na Grupę Laworty. Zdjęcie niestety nie oddaje rzeczywistego piękna krajobrazu. Żałuję bardzo, gdyż śmiem twierdzić że jest to najpiękniejszy widok w tym paśmie górskim.
Relikt z przeszłości … drewniana studnia dająca namiastkę klimatu dawnej podkarpackiej wsi.
Droga wiedzie w dół do szosy głównej. Moja pętelka tutaj kończy się. Jeszcze kilka chwil i znajdę się na przystanku, gdzie poczekam na autokar jadący do Przemyśla. Wrócę tu w maju by podreptać bezdrożem, ekscytującym i mało znanym …
Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski
Dziękuję Tomku ! Wspaniała fotorelacja z wyprawy !
Witaj Basiu
ostatnio zaniedbałem Pogórze Przemyskie, mimo że to moje strony. Postaram się bywać tu częściej 🙂
Pozdrawiam 🙂
CZy Pan Tomasz oznakował zródło Wiaru do którego dotarł . Męcząca to trasa a powalone drzewa dawały w kość dobra eskapada ciekawe zdjecia gratuluje.
Panie Jacku, nie myślałem aby oznakować miejsca. Wiem jednak w jaki sposób trafić tam bez najmniejszego problemu od miejsca z którego rozpocząłem marsz w górę rzeki, oraz od samego szczytu Brańcowej.
Pozdrawiam serdecznie
Kolejna niesamowita foto-opowieść.
Jestem pod urokiem Twojego przejścia przez dziki, karpacki las. Jestem na taki wyczyn za stary i za mało sprawny fizycznie. Ale w trakcie zagłębiania się w Twoją opowieść, czułem się tak, jakbym szedł z Tobą. Nawet siedząc przed laptopem poczułem ciężki, duszny zapach puszczy. Jakiś czarodziej jesteś, czy co?
Witaj Janusz
Wiar jest rzeką którą codziennie widzę z okien mojego bloku. Wcześniej zanim wpadnie w Przemyślu do Sanu, przepływa przez niewielką część Karpat. Musiałem więc odnaleźć źródło rzeki którą widzę codziennie :).
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Świetna wędrówka! Smutno patrzeć na te rozpadające się chałupy, a przy nich ktoś z komórką czy GPS-em to jak przybysz z kosmosu. Ale też nie dziwię się młodym ludziom, którzy uciekają do miast za chlebem. Zdjęcia jak zawsze dały poczucie nieskrępowanej wolności. I za to dziękuję. Uściski 🙂
Witaj Dusiu
Nie jest tak źle :). Wieś bardziej przypominała klimaty filmowego Rancza 🙂 w pozytywnym znaczeniu 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Czytając ten wpis, przez tę chwilę żałuję, że nie mam bliżej do tej części Polski. Przejeżdżałem kiedyś przez Jureczkową, wracając z Krościenka. Piękne tereny!
Kolejna dobra robota!
Pozdrawiam 🙂
Witam Paweł
Chce teraz poświęcić więcej czasu tym miejscom. Zaniedbałem trochę Pogórze Przemyskie, choć mieszkam tak blisko.
Pozdrawiam
Pięknie tam jest.. rzeczywiście jako turystka nie miałam pojęcia o istnieniu tego miejsca, a wielka szkoda. Już znam kierunek na te wakacje. Dziękuję !
Byłam tam, piękne miejsce, cisza, spokój.. Niech pozostanie takie malowniczo-tajemnicze. jak je wszyscy odkryją to nie daj Boże kolejki będą jak do morskiego oka..
Oby tak się nie stało, bo na Morskie Oko żal patrzeć
Pozdrawiam 🙂
Pan Tomasz to nie wiem jak to robi, ale zawsze znajduje urokliwe zakątki. Ja jakoś jak jadę na wycieczkę to wysiądę z tego samochodu zawsze w tłumie ludzi muszę łazić. Pewnie to moje lenistwo i obawa przed łażeniem w „dzicz” ale ogląda się zawsze z zachwytem i zazdrością
Witam
Oby zawsze czasu i pomysłów wystarczyło 🙂
Pozdrawiam
Heeej 🙂 Naprawde jestem pod ogromnym wrazeniem wszystkich Twoich tekstow jakie dane mi było do tej pory czytac 🙂 Mam nadzieje, ze z czasem zacznie pojawiac się ich coraz więcej, no i oczywiscie sam, osobiscie z czasem, zaczne czytac te Twoje teksty, które z jakiegos powodu pozostaja mi jeszcze obce 🙂 Hehe, pozdrawiam 🙂
Witam
Zapraszam jak najczęściej
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witaj, Tomaszu. Powolutku nadrabiam zaległości blogowe. Bardzo ciekawy wpis, jakoś tak przywykliśmy, że Wiar dostrzegamy, kiedy jest już spora strugą, natomiast część źródliskowa jest bardzo ciekawa, dzika, pierwotna wręcz, a przypomina mi nasze potoczki, kręcące po dolinie, poniżej naszej chatki. Też czytałam „Sztukę podróżowania” Jacka Pałkiewicza, rzeczywiście odkrywanie źródeł Wiaru można porównać do szukania źródeł Amazonki:-) pozdrawiam.
Witaj Mario
Można się co najwyżej pobawić w wielkie odkrycie 🙂 ja z tego mam frajdę mimo że kaliber nie ten 🙂
Mamy wiele pięknych rzek w Karpatach i niejedno źródło warto tu odnaleźć
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Heeej 🙂 Polska scena blogowa jest smutna jak, no i tu nie dokoncze, chociaz moglem zacytowac klasyka, hehe 🙂 Jednak powiem Ci szczerze, ze odmieniasz jej wizerunek, Twoje wpisy są naprawdę swietne, posiadają dusze, czuc z nich pasje oraz wielki talent 🙂 Mam nadzieje, ze niedlugo dowie się o Twoim blogu większe grono osob 😉
Witaj Kasiu
Wracaj więc tu częściej i udostępniaj
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bardzo podoba mi sie to, że Twoje wpisy zawierają w sobie tyle zdjęć. To zawsze swietn ilustracja dla tekstu. No i nie da się pisać o miejscach, nie poakzując ich. Trafilłam kiedyś na bloga, gdzie podróżnik opisywał gdzie był i co robił, ale celowo nie zamieszczał zdjęć bo chciał, by czytelnicy sobie wszystko wyobrażali. Jednak pisał tak kiepsko, że przestałam czytać, bo tekst nie oddawał tego wszystkiego, co mogłyby przekazać zdjęcia.
Witam
Oczywiście staram się zawsze tekst wspomóc zdjęciami, najlepiej tak aby to było powiązane ze sobą.
Pozdrawiam 🙂
Czytając takie wpisy, chciałoby się wstać, ubrać się i wybrać się na wędrówkę… Może to i dobrze, że nie wszystkie miejsca są odkryte przez każdego, że możemy nadal dotykać i doświadczać dzikości przyrody, ciszy, szumu drzew i potoków…. Zdjęcia piękne, pozdrawiam.
Witam
Myślę że mamy jeszcze takie miejsca u nas 🙂
Pozdrawiam
Miło że nie wszystkie miejsca są jeszcze zagospodarowane pod turystykę.
Witam
Są tego plusy oraz minusy, ale ja na pewno w takich właśnie miejscach bez infrastruktury turystycznej,czuję się najlepiej.
Pozdrawiam 🙂
Pingback: II rocznica Karpackiego lasu - Karpacki las blog o górach
Piękne miejsce byłem tam rok temu
Pingback: Przewodnik na Powiat Przemyski