Połonina Krasna – zdobywamy Syhłański

 

Najwspanialsze zachody słońca winny zazwyczaj wieńczyć dni pełne przygód i fascynujących wrażeń, tym razem jednak zachód który wypełnił horyzont miedzy Gorganami a Połoniną Krasną stał się dopiero początkiem kolejnej, wschodniokarpackiej włóczęgi. Na Przełęczy Prislop oddzielającej oba wspomniane pasma, siedzimy przy ogniu grzejąc ręce – tam daleko ostatnie promienie zlewają się nad wierchami, tworząc ognistą poświatę nad odległymi Bieszczadami zamykającymi widnokrąg. Stamtąd przyjechaliśmy, od Połoniny Równej przez dolinę pod Borżawą, by końcem dnia stanąć na przełęczy nad Kołoczawą. Niesamowita cisza na odludnej przełęczy urzeka i nie zachęca do snu. Wtapiamy się w nią  obserwując bliższe i dalsze otoczenie. Zaledwie dzień minął, a my stoimy u wrót kolejnej zakarpackiej połoniny, czekając na to, co przynieść ma nam dzień jutrzejszy.

W dole położona jest wieś Kołoczawa opasana z dwóch stron przeciwległymi do siebie pasmami górskimi. Prowadzi od niej licha, szutrowa droga, jednak do niedawna jeszcze nie przejezdna, ze względu na podmokły odcinek, w którym dosłownie grzęzły auta. Obecnie trakt między górami jest poprawiony na tyle, iż można nie spiesząc się dojechać przez przełęcz do Ust’ Czornej. Również biegnie tędy znacznie mniejsza dróżka, która łączy Połoninę Krasną  z najbardziej wysuniętym na południe przyczółkiem Gorganów – wierzchołkami Strimbą oraz Streminosem, które będą dzisiejszego dnia stałym elementem krajobrazu widzianym z grzbietu Połoniny Krasnej.

Podejście na grzbiet od Przełęczy Prislop. Nie należy ono do szczególnie trudnych jeśli weźmiemy pod uwagę przewyższenia, jednak w wielu partiach ścieżka jest niemal całkowicie zarośnięta – na długich odcinkach gęste zarośla wraz z zagradzającymi podejście licznymi gałęziami olchy utrudniają tu szczególnie marsz.

Poniżej ścieżki grzbietowej widzimy efektowny kocioł, natomiast jeszcze niżej przełęcz oddzielającą obydwa karpackie pasma. Tam w dole ledwie widoczna nitka drogi z Kołoczawy do Ust Czornej oraz poprzeczna ścieżka umożliwiająca przedarcie się z jednego pasma w drugie, przede wszystkim ku widocznym na pierwszym planie a wpomnianym przeze mnie wcześniej szczytom – Strimbie i Streminosie.

Zagojone rany po zdarzeniu sprzed lat, gdy rozkopano połoninę, lecz z widoczną blizną na grzbiecie … Dawny gazociąg MIR oraz pozostawione, nieużyte dotychczas rury. Zastanawiamy się jak je tu dostarczano … są potężne, może helikopterem … ?

Południowa strona grzbietu, nie jest tak efektowna w kontekście widokowym jak jej północny odpowiednik. Całość pasma tworzy koło, gdzie główny grzbiet jest półkolem a widoczne przedłużenie z kulminacją Menczuła oderwane jest jakby od reszty i przedzielone lasem. Stoki opadające w dół posiadają liczne strumienie tworzące następnie potok Luzhankę

Stepowy charakter Połoniny Krasnej z Gorganami w tle. Pasmo dziś przemierzane to dla mnie prawdziwa terra incognita. Nie tak piękne w moim mniemaniu od sąsiedniej Borżawy jednak wrażenia widokowe na sąsiednie masywy górskie są powalające.

Kolejny wierzchołek wpisany do Korony Gór Ukrainy u Adama Rugały. Nigdy nie byłem entuzjastą zdobywania szczytów za wszelką cenę, nigdy też nie planowałem wycieczek w góry tylko dlatego, aby zdobycie szczytu miało być celem samym w sobie. Kocham moje spojrzenie na góry, tak samo jak i całe Karpaty, tutaj jednak robię wyjątek. Zdobycie tej korony jest argumentem by odwiedzić wszystkie mniej znane pasma karpackie znajdujące się na tej liście.

Syhłański to epicko widokowy szczyt – Prócz bliskich Gorganów widać w oddali Świdowiec oraz Czarnohorę z Howerlą i Pietrosem, ale nie tylko.

Najpiękniejszą panoramę jednak notuję w kierunku północnym, na południowe krańce Gorganów, a tam gdzieś na wschodzie młode słońce jeszcze oślepia oczy oraz obiektyw. Mieszanka mgieł i promieni słonecznych powoduje iż wspaniała, nie tak odległa Czarnohora a także rozległy Świdowiec nikną dosłownie w oczach.

Widok z Syhłańskiego na wschód. W oddali Howerla i Pietros – czarnohorskie dwutysięczniki.

Powrót do punktu wyjściowego ukazuje Połoninę Krasną w innym świetle. Słońce podnosi się już wyżej, lecz nadciągają również malownicze chmury – idealna atmosfera dla fotografa.

Zostawiamy przed sobą charakterystyczny Topas i schodzimy z małej przełączki w dół. Dostrzegamy jednak wcześniej płaj którym skrócimy nieco czas marszu.

Wspomniany płaj skracający zejście z połoniny. Omijamy w ten sposób przełączkę która dzieli grzbiet na dwie strony : Północno zachodnią w stronę Topasu i południowo wschodnią ku Syhliańskiemu. Dzięki temu oszczędzamy około pół godziny zejścia w dół do Przełęczy Prislop.

Krajobraz kulturowy poniżej połoniny – na dole też jest pięknie i bardzo ciekawie. Karpaty byłyby puste i bez duszy, gdyby nie to co je otacza – ludzie, historia, kultura i etnografia. W dolinie, tuż pod ścianą lasu, miedzy Syhłańskim a Strimbą zachowały się piękne, stare chaty, ziemianki i stare sprzęty, widać łąki i sady,  oraz snopki siana. ” Na połoninach spokój i hula tylko wiatr” lecz w dolinach jest gwarno i ciekawie, życie toczy się swoim tempem – dzień po dniu …

– Pany po co wy tam idziecie? Przecież tam nic nie ma, spytał człowiek pracujący przy zagrodzie.

Ja nie wiem po co tam idziemy ,na górę. Jedni mają tę wysoką połoninę pod nosem, inni muszą pokonać setki kilometrów by wyjść na grzbiet i oszaleć ze szczęścia. Dziś opuszczamy Połoninę Krasną, Kołoczawę i las, powrócimy jednak wkrótce znów, trochę dalej na krańce przedwojennej Polski, ponownie w okolice Hnitesy, a także dalej, by eksplorować bukowińską część dzisiejszej Ukrainy. Tamtejsze Karpaty chcę przedstawić Wam w najbliższej przyszłości.

Tekst i zdjęcia : Tomasz Gołkowski

Share Button

10 komentarzy do “Połonina Krasna – zdobywamy Syhłański

  1. Kamil

    Czemu miał służyć ten gazociąg prowadzony przez połoniny?Ciekaw jestem czy to było opłacalne ekonomicznie …. Widoki niezwykłe doprawdy, zachwycają nas ! 🙂

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witam
      Pewnie gaz miał do Czechosłowacji płynąć. Rury szpecą niestety, choć właśnie te widoki tu i tak wygrywają.
      Pozdrawiam Was serdecznie

      Odpowiedz
  2. Maria z Pogórza Przemyskiego

    A toś mi przypomniał, Tomaszu, ciekawe rejony:-) utknęliśmy przed laty przed Kołoczawą, kiedy to powódź zabrała drogę i przejazd przez rzekę; tłukliśmy się po górach cały dzień, plan był pod wieczór granicę przekroczyć, a my ciągle i ciągle w górach; odżywa w nas pragnienie wybrania się na Ukrainę, może gdzieś bliżej, w Skolskie albo Bieszczady, zwłaszcza, że, jak pisałeś, droga zrobiona; przepiękne krajobrazy, i tam wysoko, i niżej, dziko aż za bardzo, sam wędrowałeś, Tomaszu? pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
    1. Tomasz Autor wpisu

      Witaj Mario
      Wspomniana przez Ciebie droga jest już poprawiona. Oczywiście nadal jest szutrowa, jednak wyrównano odcinek w którym płynął strumień a podmokły teren nie dawał szans kierowcom na przeprawę. Ostatnio utknąłem w Bieszczadach Wschodnich na jednej z przełęczy również nie mogąc przeprawić się na drugą stronę ale, rzeczywiście kilka dróg poprawiono rzetelnie. Życzę Ci udanych powrotów w ukraińskie Karpaty oraz opisów gór które tak bardzo podziwiamy na Twoim blogu.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Odpowiedz
  3. Marta

    Niesamowite zdjęcia! Dzięki za relację! Właśnie trafiłam na Twojego bloga, i coś mam dziwne przeczucie, że zatrzymam się tu na dłużej 🙂

    Odpowiedz
  4. Pingback: Korona ukraińskich Karpat – | Karpacki las blog o górach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.