Beskid Sądecki dzielący się na dwa podstawowe pasma – Jaworzyny oraz Radziejowej, przez wiele lat odwiedzany był przeze mnie w niemal każdy weekend. Były to czasy gdy pracowałem i mieszkałem w Nowym Sączu – mieście w którym przebywając, tak naprawdę pokochałem góry.
Obecnie przyjeżdżam tu zaledwie kilka razy do roku, ze względu na zmianę miejsca zamieszkania jak i zwyczajny brak czasu. Wiosną bieżącego roku, odwiedziłem pasmo Jaworzyny i relację z tamtej wyprawy zamieściłem swego czasu na łamach bloga. Dziś chciałbym przedstawić wspomniane wyżej pasmo Radziejowej, którego szczyt o tej samej nazwie jest najwyższy w Beskidzie Sądeckim.
Lato 2014. Odwiedzam Rytro. Właśnie w tej miejscowości wyruszę czerwonym szlakiem ku Radziejowej ( 1266 m n.p.m. ), przemierzając najwyższe szczyty Beskidu Sądeckiego. Początkowo szlak wiedzie pośród ryterskich łąk i pól. Tutejsza ludność stosunkowo wysoko buduje swe domy – o wiele wyżej niż mieszkańcy Bieszczadów czy też Beskidu Niskiego. Zawsze mnie to fascynowało, gdy szedłem drogą leśną i na sporych wysokościach, otwierała się przede mną polana z osiedlem ludzkim.
Wyszedłem dość wysoko – szutrowa droga biegnie pod las, ale domy odnajdę i tam. Odwracam się i patrzę na sąsiednie pasmo Jaworzyny z ruinami zamku o którym kiedyś już pisałem.
Ścieżka poprowadzi mnie teraz przez las. Kolejny etap to marsz pośród drzew do ” Chaty Kordowiec „. Tam odnajdę węzeł szlaków turystycznych który odpowiednio pokieruje mnie do kolejnego celu. Ostatni raz patrzę za siebie – w dole dolina Popradu.
Droga przez las zajęła mi około pół godziny. Otworzyła się przede mną polana, na której dostrzegłem wspomnianą chatę. Dawniej szkoła, dziś prywatne schronisko położone na wysokości 763 m n.p.m. Jakkolwiek schronisko na tej wysokości to coś naturalnego ( przecież bywają o wiele wyżej ) tak szkoła która była tu położona świadczy o wspomnianej przeze mnie tendencji do budowania domów położonych ( jak na Beskidy ) naprawdę bardzo wysoko.
Czas odpocząć chwilę. Rozglądam się dookoła – jest pięknie, choć zastanawia mnie aura … O godzinie 12 niebo było niebieskie, słońce mocno świeciło, a miejscowi których spotkałem na swej drodze, niedaleko domków pod lasem twierdzili że deszczu dzisiaj nie będzie. Zazwyczaj ludzie związani od dziecka z górami nie mylą się , dzisiaj jednak było inaczej …
Na Kordowcu jeszcze błękit przebija się w otoczeniu chmur, jednak od strony południowego zachodu …
… widać nadciągającą burzę.
Ulewa rozpoczęła się gdy wszedłem do lasu. Znalazłem schronienie w gęstym młodniku sprawiającym wrażenie zielonego tunelu. Oberwanie chmury trwało niemal godzinę. Droga leśna zamieniła się przez ten czas w potok. Wyszedłem z ” tunelu ” suchy – gęsty młodnik okazał się lepszą ochroną niż starsze partie lasu, nie tak bujne jak mój zielony schron.
Polana Niemcowa – niewielkie gospodarstwo położone na grzbiecie Niemcowej ( 1001 m n.p.m. ). Przechodzę wąską ścieżką przez środek łąki …
… z której roztacza się deszczowy dziś, ale zarazem niesamowity widok na pasmo Beskidu Sądeckiego.
Wyrosła przede mną ściana lasu. Przy wejściu w gęstwinę odnalazłem ruiny dawnej szkoły, która opisana została w książce Marii Kownackiej ” Szkoła pod Obłokami „. Postawiono tu obelisk upamiętniający to miejsce. Szkoła istniała w latach 1938 – 61 z przerwą wojenną. Posiadała 4 klasy i kształciła niewiele ponad 15 uczniów. Nauczyciel był tylko jeden i spełniał dodatkowo rolę informatora dla miejscowej ludności, której czytał gazety i udostępniał jedyne w okolicy radio. W szkole mieściła się również wypożyczalnia książek. Nauczyciel dźwigał je na plecach z miejskiej biblioteki. Obecnie zachowały się jedynie podmurówki dawnej placówki – zarośnięte przez krzaki i paprocie.
Droga leśna prowadzi mnie ku następnej polanie – Kramarka. Niedaleko stąd do ” Chatki pod Niemcową„. Widok spod niej oraz informację, wstawiłem w moim pierwszym wpisie o Beskidzie Sądeckim, teraz tylko nadmieniam że znalazłem się niedaleko tego przepięknego miejsca. Nie schodzę jednak do chatki. Pogoda znowu psuje się, muszę więc odpowiednio dostosować swój czas, by w miarę możliwości wcześnie znaleźć się u celu.
Kramarka i krzaki borówek. Widzę miejscową ludność – dorosłych i dzieci zapracowanych przy zbiorze. Z pełnymi wiadrami schodzą do wsi i wracają ponownie. Dawniej żyli tu ludzie, jednak problemy z wodą oraz elektrycznością, spowodowały stopniowe zasiedlanie dolin. Początkiem lat 90 tych zanikło tu również pasterstwo. Polana stopniowo będzie zarastać lasem. Pierwszą oznaką tego procesu są właśnie krzaki borówek, których całe łany zalegają nieopodal szlaku.
Znowu będzie deszcz. Szczęściem kolejny raz zagłębiam się w las. Spotykam tu grupę rowerzystów, którzy informują mnie o przebiegu szlaku … W okolicach Wielkiego Rogacza ( 1182 m n.p.m. ) była potężna burza – błoto ponoć straszne, ktoś rower uszkodził, co spowodowało duże opóźnienie na trasie. Żegnam się więc z cyklistami i ruszam w stronę Rogacza – mam do pokonania spory odcinek drogi przez las. Rozpadało się i słychać grzmoty poprzedzane potężnymi błyskawicami. Po pół godzinie burza oddala się w kierunku wschodnim – szaleje gdzieś teraz na Piwniczną, w samą porę gdyż las stopniowo rzednie i tracę naturalny schron nad głową.
Osiągam Wielki Rogacz. Znajduje się tu rozwidlenie szlaków – niebieski znak prowadzi w lewo do ” Bacówki na Obidzy ” i dalej aż w Pieniny. Muszę skręcić w prawo, by wciąż trzymając się czerwonego znaku, który przez Przełęcz Żłobki zaprowadzi mnie na Radziejową i dalej do schroniska na Przehybie. Wspomniane przez rowerzystów błoto, dało mi się we znaki. Buty i spodnie obłocone prawie po uda świadczą o sile potężnej ulewy.
W okolicach przełęczy pojawił się punkt widokowy. Beskid Sądecki tonie w chmurach, doliny parują, a zazwyczaj widoczne stąd Tatry schowały się daleko za mgłą.
Dostrzegam je pół godziny później – staję na szczycie Radziejowej i wspinam się na drewnianą wieżę widokową, którą pamiętam sprzed kilku lat gdy była uszkodzona przez piorun podczas burzy. Dziś stojąc na platformie słyszę grzmoty i widzę w oddali nad Gorcami srogą ulewę. Lepiej zejść – i tak już dziś nic lepszego tu nie zobaczę.
Mijam Małą Radziejową ( 1207 m n.p.m. ) następnie wspinam się kamienistą ścieżką ostro pod górę, by wstąpić na zalesiony Złomisty Wierch ( 1224 m n.p.m. ). Niewiele później osiągam Wielką Przehybę ( 1191 m n.p.m. ). Roztacza się z jej okolic niesamowity widok na Tatry, między którymi toną w chmurach grzbiety Beskidu Sądeckiego. Mój cel jest tuż tuż … jeszcze kwadrans i staję na tarasie przy schronisku.
Zbliża się wieczór. W schronisku nie ma tłumów. Zamawiam kolację i herbatę. Mam niewiele czasu, jednak muszę jeszcze dziś znaleźć się w Nowym Sączu. Schodzę więc spiesznie do Gabonia, by następnie przez Skrudzinę dostać się do Gołkowic. Noc już zapadła gdy nadjechał autokar z Nowego Targu na przystanek w Gołkowicach. Jestem szczęśliwy – przetarłem dziś dawno niewidziane ścieżki. Góry które pokochałem w latach wczesnej młodości, chciałbym odwiedzać częściej. Może zaplanuję tu wędrówkę w Nowy Rok. Zimą spojrzenie na Tatry z wierzchołków Sądeckiego jest niezwykle okazałe. Do zobaczenia …
Tekst i zdjęcia: Tomasz Gołkowski
Jeśli lubisz tematykę Beskidu Sądeckiego, spodobał Ci się wpis, kliknij Tutaj – znajdziesz tam pod tekstem więcej wpisów dotyczących tych gór. Zapraszam serdecznie
Niesamowite widoki i pomyśleć, że nie trzeba płacić grubych pieniędzy na wycieczkę za granicę dla takich widoków. Zapierające dech w piersiach
Witaj
Myślę że podróż w Karpaty może jak najbardziej być tania :). Beskid Sądecki na pewno taki jest, warto choćby dla tych widoków
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Uwielbiam wędrówki po górach a to miejsce odwiedziłem już nie raz. Przepiękne miejsca i widoki, które pozwalają odpocząć wśród ciszy i natury. Polecam każdemu, kto uwielbia przyrodę
Witam
Ja w Beskid Sądecki wracam teraz po latach. Przemierzałem go dawniej wzdłuż i wszerz. To wspaniałe góry i nigdy mi się nie znudzą
Pozdrawiam 🙂
Dobrze, że góry są niezmienne na wieki, zawsze można do nich wracać; choć czasami mam wrażenie, że coś się zmieniło, ale to chyba pamięć bywa ulotna; podróżowanie środkami komunikacji publicznej jest bardzo wygodne, planuje sie trasy, gdzie się chce, tu wchodzimy, tam wychodzimy, tylko godziny odjazdu trzeba pilnować; a przy swoim autku, niestety, trzeba tak zaplanować, żeby do niego wrócić, zazwyczaj „pętelkę”; pozdrawiam.
Witaj Mario
Na szczęście wiele się nie zmieniło w miejscach do których wracam. Zazwyczaj podróżuję środkami komunikacji publicznej i tak jak napisałaś ma to swoje plusy. W weekendy bywa gorzej z połączeniami więc trzeba kombinować ale to też część przygody 🙂
Pozdrawiam Cię 🙂
Dotychczas na tle Beskidów prym w mym rankingu prywatnym wiódł Beskid Śląski, ale widzę, że trzeba będzie nieco zmienić postrzeganie.
Witam
Każde z beskidzkich pasm oferuje coś szczególnego, choć w Beskidzie Śląskim rzadko bywałem więc na temat tego pasma akurat wypowiadać się nie powinienem. Mogę jednak z czystym sumieniem polecić pasma górskie w których bywam lub bywałem często. Beskid Sądecki jest jednym z nich.
Pozdrawiam 🙂
Trzeba przyznać że duża wyrypa to podejście na Prehybę z Krościenka przez Dzwonkówkę tą trasę zaliczyłem w 1962 roku t.j 52 lata temu i do dzisiaj pamiętam że ostatni odcinek to ledwo co człowiek zipał. Potem zejście do Rytra to jak zwykle z górki na pazurki. Niestety rajdy studenckie krakowskie jakoś omijały pasmo Prehyby, Gorce były zawsze na pierwszym planie.
Bardzo lubię Przehybę ( Prehybę ). Nadmienię że nazwa którą pan podał była używana przez ludność rusińską która dawniej zamieszkiwała cztery wsie : Białą i Czarną Wodę, a także Szlachtową oraz Jaworki – czyli tak zwaną dawniej Ruś Szlachtowską. Fajnie że przytoczył pan dawną nazwę.
Pozdrawiam 🙂
Jaworki i Szlachtowa to dwie wsie najdalej wysunięte w Polsce na zachód gdzie mieszkali Rusini bodajże w Jaworkach były 4 rodziny.Polecam przemarsz przez wąwóz Homole na Wysokie Skałki sam wąwóz choć należy do Pienin Wysokich pasmo graniczne ale jest cudowny szkoda że nie ma zdjęć w Karpackim Lesie Pozdrawiam
Panie Jacku
Jaworki i Szlachtowa wciąż istnieją, lecz wsie zamieszkane są obecnie przez ludność polską. Biała Woda nie istniej już, natomiast część ocalałej Czarnej Wody nalezy administracyjnie do Jaworek. Zastanawiam się właśnie nad publikacją artykułu o Wąwozie Homole do którego oczywiście mój Karpacki Las zdjęcia posiada 🙂
Pozdrawiam 🙂
Z wąwozem Homole jak widać trafiłem w 10 dziesiątke czekamy na artykuł i jak zwykle piękne zdjęcia pozdrawiam,
Jak zwykle piękne miejsca, ale raczej wolałabym w nie zapuszczać się przy pięknej pogodzie. Byłabym jak ta trusia pod drzewami w czasie ulewy a w czasie burzy to już kompletnie… Mam mocne postanowienie, by zawitać w inne pasma górskie, które są mi nie znane, a Ty nimi kusisz 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie.
Witaj Dusiu
Zauważ że wybrałem się tam gdy pogoda była naprawdę piękna, ale to właśnie są góry 🙂 Tam niekiedy pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Mogę polecić Ci Beskid Sądecki dlatego że jest dobrze skomunikowany z krajem, a szlaki turystyczne są dobrze oznaczone. Oprócz chodzenia po górach znajdziesz tu wiele ciekawych zabytków.
Pozdrawiam Cię 🙂
Świetne zdjęcia oraz przepiękne opisy 🙂 Gdy się je ogląda i w skupieniu czyta ich opisy, można poczuć się tak, jakby samemu się w tym miejscu było 🙂 Potrafisz obudzić w kimś wspomnienia, naprawdę 🙂 Przypomniało mi się jak przed laty byłam tam z rodzicami 🙂 Naprawdę piękne, bardzo urokliwe miejsce 🙂
Super zdjęcia! 🙂 Szkoda, że czasami nie doceniamy tego, że taki piękne widoki mamy w Polsce…
Patrzę na zamieszczone przez w poście zdjęcia, i chyba zaraz spakuję plecak i wyruszę na weekendową wędrówkę. Zwłaszcza,że zbliża się weekend i w Beskidy tylko godzina drogi! Akurat do Beskidu Sądeckiego mam spory sentyment jeszcze z czasów studenckich, tyle fantastycznych wspomnień i chwil się tam przeżyło.. Piękne zdjęcia!
Ja mam również spory sentyment, nawet wielki, choć trochę dalej niż godzinę, a wspomnienia mam ogromne
Pozdrawiam 🙂
Ahh oglądając te zdjęcia to aż tak chce się ruszyć tyłek z domu, wsiąść w samochód i jechać do Zakopanego. Jestem stety/niestety z nad morza, mam piasek, wodę na co dzień i marzę już od dłuższego czasu wyjechać w zimne tereny zakopanego i tam spędzić jaki czas chodząc po ciekawych szlakach z bliskimi. Swoją drogą, jakim aparatem były wykonywane zdjęcia?
Witam
Daleko rzeczywiście. Rozumiem że nieczęsto udaje się znaleźć na drugim końcu Polski. Życzę więc realizacji planów na ile to możliwe. Co do aparatu, to dla potrzeb tej relacji, akurat użyłem markę Sony HX200 V. Zdjęcia robi średniej jakości ( bardzo ładne w pogodne dni ) za to potrafi kręcić piękne filmy. Plus dodatkowy to prostota obsługi i duże możliwości jak na ten segment. Uważam że to dobry wybór dla amatorów fotografii. Używam też Nikonów
Pozdrawiam serdecznie
Uwielbiam górskie powietrze i wycieczki w góry. Latem tylko tam wybieram się odpocząć i nabrać energii na kolejny ciężki rok pracy. Aktywny wypoczynek to jest prawdziwy wypoczynek
Bardzo ładne zdjęcia i piękne miejsce. Po kilku tygodniach sprzędzonych w Warszawie szuka się właśnie takich miejscówek żeby nie zwariować. Stąd te pustki w stolicy w długie weekendy i korki na wyjazdówkach przed długim weekendem 😉